Alarm dziś się podniósł w domu,
bo Kaziowi nikt nie pomógł
do sieci włączyć tabletu.
Gwałtu! Nie ma internetu!
Po pokojach Kazio goni.
Kogo wezwać? Dokąd dzwonić?
Zgubił się w próbach naprawy.
Zmieniał. Szukał. Nie dał rady
i chociaż miał umysł ścisły,
adresy, hasła, pomysły
w jeden mętlik mu się zbiły.
W końcu uległ. Nie miał siły.
Mgłą mu już zachodził wzrok.
Myśli: - Syndrom? Może szok?
Nie poznał swego mieszkania.
Nawet nie ruszył śniadania.
Jednego za drugim palił.
Na kanapie się rozwalił.
Szukał czegoś na suficie.
Wirtualne stracił życie.
Nie cenił tego w realu,
więc wodospad swego żalu
wylewał na domowników.
Cierpiał cicho, lecz okrzyków
kilka cierpkich się wyrwało.
Oj, bolało go. Bolało.
Widział świat uzależnienia,
ale większego cierpienia,
gdy się odłączysz od sieci
nie opisali poeci
i nie zbadali lekarze,
bo cóż wart jest świat bez marzeń?
Życie staje się więzieniem.
Nie ma środków na leczenie.
Internet - straszna obsesja.
Czekała Kazia depresja.
Ludziom bardzo załamanym
pomagają czasem ściany.
I tym razem tak się stało.
Kazio siadł... i się udało.
Po to jest wiersz polecenia,
żeby sprawdzać, badać, zmieniać!
Wielka jest przydatność pingu.
Kazio znów jest na dopingu
i serwuje na tablecie.
W wirtualnym żyje świecie
i znów ma się za geniusza.
Nie umiesz? - Lepiej nie ruszaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz