piątek, 28 kwietnia 2017
Siedem latek minęło bez mała... (ballada dobranocka )
Siedem latek minęło bez mała,
gdy nam nocka zrobiła się z dnia.
Na Krakowskie Polska przyjechała
i byliśmy tam szwagier i ja.
A ulica jaśniała tam cała.
Masa ludzi do ognia szła.
Jakby wiara nagle oniemiała.
Milczeliśmy szwagier i ja.
Potem długa kolumna jechała.
W oczach wielu zjawiła się łza,
aż od Wisły pojaśniał pałac,
a pod krzyżem szwagier i ja.
Potem wszystko policja zabrała
o tym właśnie jest ballada ta.
Siedem latek minęło bez mała,
a to jeszcze gdzieś w duszy trwa.
Zamiast krzyża zjawiła się pała.
Strażnik Miejski, co ludzi pcha.
Żona głośno w tym tłumie krzyczała.
Krzyczeliśmy - szwagier i ja.
I to może historia jest cała.
Wspominanie niewiele da.
Wznieśmy szkiełka kropelka została.
Siwe głowy dwie - szwagier i ja.
Możem o tem rozważać do woli
i dyskusja do rana niech trwa.
Zrujnowanych nic w kraju nie boli.
Jest Warszawa, szwagier i ja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz