Śnieżek
Wciąż dręczyła potrzeba ciszy,
a już śnieżek pierzynę kładł białą.
Otuliłem się w swojej niszy,
a za oknem padało, padało.
Rzewny nastój o wiele jest milszy.
Brzydkich słów już za wiele padało.
Dosyć miałem pozornej odwilży
i nie muszę iść zawsze na całość.
Ten, na górze i myśli usłyszy.
Niepotrzebnie aż tylu krzyczało.
Z utęsknieniem czekałem ciszy,
a za oknem padało, padało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz