wtorek, 1 kwietnia 2014

Sprawa bardzo tajemnicza: Przypomnienie o Kiemliczach











Stary zwyczaj u Kiemliczów
mawiał, by zawsze w obliczu
realnego zagrożenia
najpierw sprawdzać po kieszeniach,
czy tam wróg czegoś nie skrywa.
Ta historia jest prawdziwa,
bo u księcia Bogusława
wyszła na jaw dziwna sprawa
z metrykami Budy Ruskiej
i majętności pułtuskiej.
Pomieszano pochodzenia.
Doszukano się służenia
przeciw Rzeczypospolitej.
Ktoś ze wsi deską zabitej
wyrósł nagle na władykę.
Kiemlicz dobrą miał praktykę
i zawsze wiedział, gdzie szukać.
Do nóg Kmicicowi upadł
i papiery mu przekazał.
Jędruś zbladł. Toż, to obraza
Ojczyzny i Majestatu!
Powinienem kilka batów
wlepić w pludry samozwańca,
rankiem, gdym go porwał z szańca!
Teraz mógł tylko żałować.
Myślał jakby się zachować.
Ujść pogoni pałacowych.
Pojadę do Częstochowy.
Przed obrazem Matki Boskiej
będę modlił się o Polskę.
Wiemy już, co było potem.
Wkrótce kraj i Europę,
nawet Krym i Ukrainę
wielki pożar osnuł dymem 
i zdeptał wojskiem szarańczy.
Bronili się przebierańcy,
ale lud ich przegnał z tronów.
Jeszcze słychać echo dzwonów.
Opowiada rogów granie
jakie było wybieranie.
W czasach dziadów i rodziców
pieśń powstała o Kmicicu
i o dwóch jego obliczach.
Zapomniano o Kiemliczach,
a pamiętać ich wypada.
Ten wiersz o nich opowiada. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz