czwartek, 6 listopada 2014
Takie tam, różne głupoty lokalnego patrioty
Oj, chyba będę złym prorokiem.
Partia, na którą ciepłym okiem
spoglądam już od bardzo dawna
jest w mej dzielnicy nieporadna.
Gmina największa to Warszawy.
W niej wiele osób jest ciekawych.
Najbardziej jednak wyraziści
są tutaj dawni komuniści.
Władze obsiedli prawie wszystkie.
Patrzę na listę, a turystkę
ktoś tu wystawił przeciw nim.
Prorokiem chyba będę złym.
Właściwie poza parlamentem
partia bez steru jest okrętem.
Nie ma na masztach dobrych żagli
i rejs ten mogą porwać diabli.
Łajba ta zmierza w stronę cienia.
Nie zmieni się, jak się nie zmienia
i nawet w ten wyborczy czas
znów ustępuje, jak nie raz.
To chyba jest megalomania.
Gdzie są porywy? Gdzie kampania?
Gdzie są pieniądze i odnowa?
Cóż... to jest partia kanapowa.
Ciężko i tak poszkodowana.
Grochów - dzielnica niekochana.
Źle pewnie wyszły obliczenia,
więc jest, jak jest. Nic się nie zmienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz