czwartek, 25 czerwca 2015
środa, 24 czerwca 2015
Do lata się szło
Polityczny margines
znajdzie każdą przyczynę,
aby jeszcze zaistnieć na scenie,
lecz wyraźne ma znamię -
marginesem zostanie!
A ja tych, co zmieniają docenię!
Już na różne sposoby
zadymiają Zagłoby
myśląc pewnie: Im gorzej, tym lepiej!
Dzisiaj już polityka
zadymiarzy unika.
Jeden procent już tylko im klepie.
Kto się uczy na błędach,
ten przestaje się szwendać
po przegranych, wypranych tematach.
Tylko Kukiz i Duda!
To tym panom się uda!
Prowadzili nas wszystkich do lata.
Dojdziemy do jesieni.
Jesień wszystko odmieni.
Zadymiarze już nie są problemem.
Niech różne szaławiły
łączą do nas swe siły.
Do tych, którzy zatrzęśli systemem!
Na aby... aby...
Czy pan jest ślepy? Czy pan jest głuchy?
Władza przeszczepia ludziom łańcuchy!
Miały być czipy oraz obroże.
Wszystko wskazuje - może być gorzej!
Doniosły dzisiaj czerwone paski,
że ktoś kurczowo trzyma się laski.
Nikt go oderwać od niej nie może.
Wszystko wskazuje - może być gorzej!
Podniósł się rwetes w szkole u synka,
że chyba będzie jakaś jedynka.
Jest przy promocjach więcej zagrożeń.
Wszystko wskazuje - może być gorzej!
Groźnym wyrokiem sąd rację przyznał -
może obrażać słowo "mężczyzna"?
Tak o powaby swe dbają baby.
Wszystko jest teraz na aby... aby...
Odwrócone role
On był jej chłoptasiem.
Objęła go w pasie
swym oplotem żmija.
Teraz go dopadła.
Dotąd się wywijał,
lecz jej ujść nie zdołał.
Śliska, mokra, goła
ścisnęła chłopczynę.
Miał swoją dziewczynę,
a wszedł w żmijowisko.
Kto ponosi winę?
Praca to dziś wszystko.
Siła, nacisk, władza
gdzie indziej spoczywa.
Sama się osadza.
Rozkoszą rozpływa.
Nie jestem Leśmianem.
To wszystko przez zmianę
społecznej pozycji.
Chłopcy w opozycji
muszą być ulegli,
a one z demonem,
chcą, by świat się pieklił.
wtorek, 23 czerwca 2015
Bezpartyjny aktywista
Mało atrakcyjny człowiek bezpartyjny
też by chciał skorzystać z pieniędzy unijnych,
ale czy za PiS-u, czy to za Kukiza
będzie musiał za nie partiom tyłki lizać.
Będzie musiał spełniać zawsze to i owo,
choćby od partyjnych lepiej ruszał głową.
Niby demokracja zawsze ma to "ale"
i właśnie dlatego unitów nie chwalę.
Nie lubię, nie kadzę oraz nie popieram.
Przy tej ordynacji nic tu nie wybieram,
ale nie tak dawno i mnie się przyśniło,
że się u nas nagle system odmieniło.
Na lepszy, czy gorszy? - Już nie ma znaczenia!
Tak mnie sen poruszył, że chcę wszystko zmieniać.
W duszę mi zapadło oraz weszło w głowę:
Stare musi odejść! A nastać ma nowe!!!
Fraszki z rękawa
Dymisja
Za "murzyńskość" Ameryka
utrąciła zawodnika.
Mówią: "Popędziła kota",
a może to błąd pilota?
Rzecznik
Proszę panów! Bez uników!
Deklaracja z pieprzem:
"Chciałby od swych poprzedników
ciągnąć, co najlepsze!"
Tłumacz on line
Do słownika dziś popatrzmy.
Wunderlich znaczy - dziwaczny.
Można tłumaczyć - kapryśny.
Tyle się nauczyliśmy!
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Zorba
Przypomniał sobie Euro Bank
czym była marka i czym był frank.
Przypomniał sobie zwykły Kowalski
czym jest złotówka i frank szwajcarski.
Nikt sobie jeszcze nie zdaje sprawy,
kiedy komornik weźmie zastawy.
Ten, co nic nie ma, też nerwy straci.
Z wysoka jednak spadną bogaci.
Jeden ma pieniądz na świecie świecić!
Reszta to papier, a wkrótce - śmieci.
Gdzie coś się kończy tam się zaczyna.
Potem jest tylko efekt domina.
Przyjechało ruchome kino
Nic nowego nie potrafią wymyślić
tylko stare, ruchome kino.
Kolorowe, by ludzie przyszli.
Zakurzony ekran rozwiną.
Będą znowu bujać latawcem
i przekładać grube miliony.
Nieudolność przedstawiać za zbawcę
i zawłaszczać sukces Oburzonych.
Na podwyżki zabrakło drobnych.
Łatwiej teraz udawać Greka.
Są ci władcy do siebie podobni.
Ordynacja musi poczekać.
Przemalują wóz objazdowych,
zaproszenia rozdadzą konikom.
Zapewniają, że film będzie nowy,
ale droga prowadzi donikąd.
Ktoś niedawno zaufał sondażom
i tą trasą już jadą następni.
Wkrótce inne przygody się zdarzą,
ale oni już są swego pewni.
Nieodmienna jest buta systemu.
Ciągle pycha wyłazi filmowca,
a na niebie latawce problemów
i widoczna jest ręka obca.
Ameryka ma swoje odbicia.
My lubimy wciąż na nią popatrzeć,
ale potem wrócimy do życia
i codzienność wrażenie zatrze.
Kino ruszy do innej gminy.
Deszcz na słupie plakaty rozmyje.
Do rozmyślań swoich przywrócimy.
Z ciepłą wodą wciąż jakoś się żyje.
Może styl pokornego cielęcia
większe budziłby w ludziach współczucie,
niż rozgrywka na chęciach - niechęciach.
Niż to nowe - ciągle w starym bucie.
Widz już nie chce propagandy.
Zamiast kina żąda zmian,
a system się trzyma bandy.
Ma swój pomysł. Ma swój plan.
niedziela, 21 czerwca 2015
Lato
Niebogato, ale lato ma być latem!
Poświęcimy oszczędności i wypłatę.
Bryka sprawna. Uzgodnione wszelkie plany.
Przyszło lato. Na Mazury wyjeżdżamy.
Każde lato to już ma to - kodowane.
Wjeżdżamy w miejsca znane i nieznane.
Zostawiamy polityków i działaczy.
Dla nas latem, taki działacz, nic nie znaczy.
Znaczą lasy. Znaczą wody i przygody.
Towarzystwo znanych - starych oraz młodych.
Dni upalne i te noce pod gwiazdami
i ta zmiana i w przyrodzie i w nas samych.
Niech portfele nieco grubsze na etatach
się plażują na basenach w końcach świata.
Gdzieś na Cyprze, albo nawet za Bosforem,
a my w Polsce, na Mazurach, nad jeziorem.
Otoczenie wakacyjny czas wypełni.
Świeża rybka i te rydze na patelni.
Dni spędzane w leśnej głuszy, albo w wodzie.
Te toasty i te śpiewy. Grille co dzień.
Po ten kwiat...
Cóż to za nocna muzyka?
Jakaż przyszła tu publika?
Rozbawieni. Sami młodzi.
Oj! Mogą komuś zaszkodzić!
Nie poszli w dzień na konwencję.
Opuścili konferencję
i przemówień nie słuchali.
Teraz będą balowali?
Teraz będą pili piwo?
Partie na to patrzą krzywo,
a powinny mieć nadzieję
w czasie, gdy się system chwieje.
Będą skakać i swawolić!
Kukizować! Rock-and-roll-ić!
Nie odejdą aż o świcie.
Swych wyborców w nich widzicie?
Niesie się od Wisły granie.
Pozostało wam czekanie,
a gorące idzie lato.
Wielu jest pod dobrą datą.
Nowe się nad wodą wije.
Będzie nasze - nie niczyje!
Propagando! Już czas! Spłyń!
Nocko graj! I swoje czyń!
sobota, 20 czerwca 2015
Co tak tyka?
Co tak syczy? Co Tak tyka?
Polityka! Polityka!
Tu się waży. Tam się smaży.
Obok pokaz jest kuglarzy.
Ktoś wyrywa się spod straży.
W kotle kipi strach.
Psy na baczność postawione
Wszystkie partie poruszone.
Kto na listach? Kto na listach?
Bada giełdy aktywista.
Podstęp knuje anarchista.
Wróżą wielki krach.
Opinie. Znawców czereda.
Tego już się słuchać nie da.
Trzeba zdążyć przed urlopem.
A co potem? A co potem?
Zabłyśnijmy jeszcze spotem!
Kołomyja w grach.
Jan Kowalski na weekendzie.
Sporo wydał. Cienko przędzie.
W telewizjach się gotuje,
ale on bluesa nie czuje.
Nie ogląda. Nie pomstuje.
Widzi przyszłość w snach.
Dzień w innym świecie
Nieczesto tam zaglądamy.
W te firmy jakby z reklamy.
Bajkowe, jednak rzeczywiste.
Błyszczące i lśniąco czyste.
Mundurki i garnitury.
Makijaż, żele, fryzury.
Postawy i biel uśmiechów.
Gdzieś zawędrował człowieku?
A twarze jakby znajome.
Na miarę zawsze skrojone.
Z reklam i wielkich ekranów.
Dla zysku, biznesu i szpanu.
To nie jest świat dla poety.
Przytłacza sobą, niestety.
Jest jakaś zmiana standardu,
lecz nie nastraja do żartów.
Tu żartem jest zwykłe życie,
a salon nie jest odkryciem.
Oślepi tylko człowieka.
Zaprasza, wabi i czeka.
A tobie głowa siwieje.
Czy to na prawdę się dzieje?
O jakiej tu pisać nędzy,
gdy w koło tyle pieniędzy?
Różnice jednak bywają.
Ty wyjdziesz - oni zostają.
Pytają co myślisz o tym?
Czy ludzie? - Czy już roboty?
czwartek, 18 czerwca 2015
O! Ela!
Nie dla nas będzie ta niedziela.
Nie pójdę z tobą do kina "Relax"
i do "Alhambry" po tym kinie.
Poczekam aż gorączka minie.
Czerwiec jest dla mnie zbyt nerwowy.
Padają stołki. Lecą głowy
i czym mam ciebie rozweselać?
Nie u nas będą korki strzelać.
O! Ela! Numerów nie powielaj!
Choć się udało raz i trzeci,
gdy się uzbiera - też polecisz!
Nie dla nas filmik przebojowy.
Nie dla nas weekend relaksowy.
Nie będzie przelewu w dewizach.
Ludzie chcą stawiać na Kukiza!
Nie można ufać dziś nikomu,
więc chyba zostaniemy w domu.
Być może ci pomoże Czesia,
a ja podzwonię po kolesiach.
O! Ela! Prawa obywatela
przypomnieć sobie znowu musisz.
Inaczej bida nas przydusi.
Już żartów nie ma. To nie betka!
Ktoś, kiedyś, puszczał nas w skarpetkach.
Potem na wyspy nas wysyłał.
I co ta Ewa narobiła?
Czy źle jej skrzypek grał na dachu?
Nie było takiego obciachu.
Człowiek był zawsze systemowy,
a teraz ten numer u Sowy?!
O! Ela! Nie dla nas ta niedziela,
a jakie mogą być następne?
To jest po prostu niepojęte!!!
środa, 17 czerwca 2015
Trzepot dobrych piór
Polityka jest jak uraz.
Lubi wciągać dobre pióra
i na swoją kłaść je stronę.
Interesem porażone.
Najpierw stara się je razić.
Czymś niezwykłym zaciekawić.
Informacją utajnioną.
My jesteśmy lepszą stroną!
Potem już zwykła obróbka
i wytrzymałości próbka.
Pokazanie możliwości
może wiele spraw uprościć.
Pozyskane takie pióro
już niewiele ma z kulturą
w swej mitrędze do czynienia,
ale myśli, że świat zmienia.
Że jest lotne i kultowe
i że promieniuje słowem
stronniczej publicystyki,
a wszystko dla polityki.
Mniejsza o to - komu? po co?
Takie pióra wciąż trzepocą
na portali pierwszych stronach.
Wielka misja jest spełniona!
Dmuchane zamki
Odeszło wielu od pańskiej klamki.
Wciąż źle stawiają dmuchane zamki
niby daleko, a jednak blisko.
Czy to pomoże? Na co to wszystko?
Wypowiedzenia nikt nie odwoła.
Już lada moment kończy się szkoła.
Posłowie wsiądą do samolotów.
Będzie dalekich wiele przelotów.
Polecam dobre linie niemieckie,
gdzie się obchodzą z każdym, jak z dzieckiem,
a i widoki są niebywałe.
Wkrótce wakacje. Zapracowałeś!
Następcy sobie świetnie poradzą.
Sprzątną, ułożą, resztki rozdadzą.
Czy to pomoże? Na co to wszystko?
Sam pan profesor kłaniał się nisko.
Tak uniżenie. Tak pochylony...
Dzisiaj aż dziwią takie ukłony.
Czy rzeczywiście aż tak wypada,
kłaniać się władzy, która odpada?
Musi, niestety odejść na stronę.
Terminy jeszcze nie ustalone.
Tworzą się listy, trasy i drogi,
a tu jak na złość - plaga stonogi.
Zawsze to lepsze od huraganu.
Panie w większości zastąpią panów.
One się lepiej czują przy garach.
Panowie będą kurzyć cygara.
wtorek, 16 czerwca 2015
Słoneczko świeci
Słoneczko świeci dla wszystkich ludzi.
Chmura niektórym zasłania.
Jednych to grzeje, a drugich studzi,
a inni nie mają zdania.
Jednych już dawno poderwał budzik,
a inni nie chcą wstawania.
Nadal ich wszystko guzik obchodzi.
Ktoś sobą ekran przesłania.
Jedni są grubi, a inni chudzi.
Są nowe nominowania.
Jednych to bawi, a innych nudzi.
Śmieszą ich takie rozdania.
Kolejny ekspert o tym marudzi.
Muchy chce łapać na lep.
Wiec demokratów. Hillary łudzi.
Republikanów krzyk: - Jeb!
Na to się wszystko właśnie zanosi.
Na zdjęcie z Jarkiem - Wałęsą.
Sejm nominacje właśnie ogłosił,
a czemu się portki trzęsą?
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Łowy
Nie będę się bardzo zagłębiał.
Aby ustrzelić jastrzębia
pod siatkę chowamy kogutka.
Historia dalej jest krótka.
Myśliwy cierpliwie czeka.
Z wysoka, pewnie z daleka
jastrząb już widzi obiadek.
Nie jest ciekawym przykładem
los tego ptaszka pod klatką.
Opisujemy go rzadko,
bo jastrząb też coś przeczuwa
i ciągnie się, ciągnie próba.
W końcu zapada decyzja.
Lot. Uderzenie. Precyzja.
Czy mocna siatka wytrzyma?
A co przeżywa ptaszyna?
Już taką dostała rolę
i pewnie skończy w rosole.
niedziela, 14 czerwca 2015
Podobno...
Podobno z grobu generała
masowo wychodzą stonogi,
a pewna stara łysa pała
rozrzuca ludziom chleb pod nogi.
Władza by chciała, żeby ludzie
zostali i nie głosowali.
Mniej niż połowa do urn pójdzie.
Czterdzieści pięć procent - podali.
Ostatnia szansa - Unieważnić
to referendum i pomysły!
Znaleźli w mediach się odważni
do zawracania kijem Wisły.
Czerwcowe burze dudnią w górze.
Gdzie spadnie? W którą stronę spłynie?
Tu człowiek sprzeciw ma w naturze!
Stąd - "... nie zginęła!" I nie zginie!
Za koszulę?
Wyleciały chmarą, gąszczem,
by pochwycić szansę swoją,
Dziś wylęgły się chrabąszcze,
a dziewczęta się ich boją.
Wpadnie taki za koszulę,
albo wplącze we fryzurę.
Łap go, proszę, trochę czulej!
Nie tak od razu z pazurem!
Taki chrabąszcz tylko brzęczy,
a on także chce do świata.
Czy się uda? Któż zaręczy?
Gdzie te czasy? Gdzie te lata?
sobota, 13 czerwca 2015
Ciepłolubni doczekali
Ciepłolubni doczekali.
Grzeje. Praży. Smaży. Pali.
Odsłaniamy - zasłaniamy
i do cienia uciekamy.
Każdy ma taki swój dzień,
w którym musi odejść w cień.
Ten, kto dni gorączkę poczuł,
też by wolał zejść już z oczu.
Choćby na zieloną trawkę.
Przeliczyć swoją odprawkę.
Wystawić wszystkim do góry
ukrywany cud natury.
Dobrze, dobrze jest poleżeć
widząc innych na spacerze,
którzy też szukają cienia.
Jeden dzień wszystko pozmieniał.
Gorączka - żadna atrakcja.
A cóż tam klimatyzacja?
Odpowiedź jest bardzo prosta:
Niech się martwi ten, kto został!
piątek, 12 czerwca 2015
Sypie się kasa
Sypie się kasa z różnych funduszy.
Prościutko do ludzi z Unii.
Wystarczy by ją projekt poruszył
i by dopłacili durni.
Sypie się kasa, jak po drabinie.
Większość zostaje na górze,
a bezpartyjnych pewnie ominie.
Starzy czekają najdłużej.
Do młodych - gniewnych też nie doleci.
Do przeciwników? - Broń Boże!
Nic nie dostaną młodzież i dzieci.
Bieda wciąż musi mieć drożej!
Dokąd się sypie? Do pośredników
i do unijnych kieszeni.
Do konsultantów, analityków.
Kogoś, kto projekt oceni.
Jest klientela - Chochoł z Wesela!
Ostatni grosz w końcu dotarł.
Różę poświęcił. Wziął pięć tysięcy.
Złodziej... i pewnie idiota!
A panna Lala sobie pozwala
zgarniając kawior z talerza.
Szef tajnej służby wierzy w jej wróżby
i listy pisać zamierza.
Antysyf
Wygląda wszystko na lipę,
ale wciąż jest antysyfem.
Rozdaniem nowym - niezgranym.
Tak, czy owak - będą zmiany.
Nie pomogą rekonstrukcje,
stolikowe rewolucje
i powroty do przeszłości
z gierką sporu i miłości.
Referenda, ordynacje
przypomną, że demokrację
wolą ludzie od męczeństwa.
Liczy się głos społeczeństwa!
Żadna partia kanapowa
nie będzie nam mieszać w głowach!
Większości, mniejszości, słupki -
pójdą wszystkie do przeróbki.
Zasady mają być proste:
Zwykła większość rządzi posłem,
ministrem, samorządowcem.
Pogoniły wilka owce!
Opole
Będą chyba cienko śpiewać
i może wytykać palcem.
Kotlety stare odgrzewać.
Częstować ludzi zakalcem.
Nie ma winnych wyniszczenia.
Cóż to takiego kultura?
Takie rosły pokolenia.
Do polszczyzny rząd miał uraz.
Podobały się zachody.
Świat gdzie indziej wzorców szukał.
To, co nasze wyszło z mody.
Jaka płaca - taka sztuka.
Cienko będą śpiewać chyba.
Pozdejmują zapaśnice.
Długo nad tym można gdybać.
Wina leży w polityce.
Wszystkie gęsi po wyroku.
Nie ma oczek na rosole.
Przywracają dawny spokój
Skaldowie i ich kibole.
Puste ławy są rządowe.
Nie dyskutujemy z gustem,
a załamanie nerwowe,
chyba jest dwudzieste szóste.
czwartek, 11 czerwca 2015
In ventro
Chciałaby...
bo wie, jak jest.
Umiałaby
rozwiązać test.
Próbowałaby
wykonać gest,
a w brzuszku ciąży strach.
Chciałaby...
bo dobrze wie...
Uciekałaby,
lecz nie ma gdzie.
Próbowałaby...
i znowu źle.
Zapowiadają krach.
Chciałaby...
lecz nie ma z kim
Rozmawiałaby
i z tym i z tym.
Przepraszałaby...
bo czuje dym.
Pediatra - to jej fach.
Została jej po chłopaczkach
biegunka (inaczej s...czka).
Radzą wszystkie koleżanki:
Po tabletki idź do Hanki,
bo chyba się nie ocielisz?
Pojechała do Brukseli!
Mądrze - przed szkodą
Jeszcze słowa nie powiedział, a już boli.
Może nie chce się wyrażać przy kobietach.
Obawiają się, że kraj roz...rock and rolli.
Chcą by zaczął opowiadać o konkretach.
Jeszcze milczy, a już sypią się kariery,
bo podobno coś nagrano gdzieś w vip-roomie.
Na ulicach łatwo stawia się bariery,
ale rządzić to już chyba trzeba umieć.
Obyczaje to już całkiem inny wątek.
Może drażnić on jedynie homofoba.
Taki vip-room to przyjemny jest zakątek.
Jest kanapa i prywatna i służbowa.
Mają prawo ludzie chronić swą prywatność,
a ministrów trzeba chronić przed szantażem.
Pani premier odwołuje bardzo łatwo,
przewidując, że coś może się pokaże.
W Mandżurskich Sopkach
Niełatwo ukręcić łeb śledztwu,
jeżeli jest śledztwo bez głowy.
Potrzebna takiemu kalectwu
rzeczniczka lub rzecznik prasowy.
To oni, pierwsi muszą kręcić.
Publicznie, nie w jakiejś ciemnicy.
Tam łatwiej mogliby chachmęcić,
a muszą stać na ulicy.
Kręcenie więc przesuwają
na dalsze zwykle terminy
i chociaż się wysilają
efektów my nie widzimy.
Od tego jest procedura,
kodeksy i ekspertyzy.
Papierów jest cała góra
z dostępem "na ryzyk - fizyk".
Technika zaszła daleko.
Dotyczy także tej sfery.
Czasami rozleje się mleko.
Ścieknie na chińskie serwery.
A wtedy jest już chińszczyzna.
Właściwie jest po problemie.
Ukręca łeb , każdy przyzna -
przypadek i tłumaczenie.
Popatrzeć trzeba przez palce.
Debata. Koniec i kropka.
Przejeżdża się po tym walcem
przepięknie - "W Mandżurskich Sopkach".
środa, 10 czerwca 2015
Nic się nie stało!
Nic się nie stało, obywatele!
Nic się nie stało!
Się zobaczyło.
Się przeczytało.
Się obejrzało.
Od dawna przecież
wszyscy z nas wiedzą
jaka to władza.
Że w internecie
agenci siedzą -
to nie przeszkadza.
Nic się nie stało
panie, panowie!
Takie jest prawo!
Jeden zawinił - drugi odpowie.
Skończmy z tą wrzawą.
Od dawna przecież
trolle wciąż śledzą
co piszczy w trawie
i w internecie
wszystko już wiedzą
o wszystkich prawie.
Kto za tym stoi?
Kto za tym stoi?
Kto się nie boi?
Kto naszą władzę tak niepokoi?
Od kiedy to się stało problemem?
Od pewnych butów (za dobrą cenę!)
Ktoś podsłuchiwał prywatne sprawy.
Z poważnych ludzi czynił zabawy,
jakby te buty były od mafii.
Ktoś się zezłościł! Też tak potrafi!
Zostali jeszcze po generale
tacy, co sprytnie, albo zuchwale
najpierw upiją, potem nagrają.
Teraz się śmieją. Niech ich szukają!
Sprawę badają. Śledztwa się toczą.
Wszyscy się z tego głośno chichocą.
Zbadano wszystkie możliwe drogi.
Trafiono w końcu na ślad Stonogi.
Teraz stonoga siedzi w areszcie.
Czy się domyśli ktoś tu nareszcie,
że była tylko zwyczajnym słupem
i tylko cmoknąć można ją wreszcie.
wtorek, 9 czerwca 2015
Poleciało!
Ciężkie czasy. Trudne życie.
Pewna forma miała wyciek.
Nie pierwszy raz to się stało,
lecz tym razem poleciałoooo...
Nie brakuje już poglądów
wieszczących dymisję rządu
i to jeszcze przed jesienią.
Zamieszają. Wiele zmienią.
Sytuacje będą nowe.
Może nawet wyjątkowe
z nowym już dowództwem zbrojnym.
Okres będzie niespokojny.
Alarmowe słychać dzwonki
i to chyba nie skowronki
świergolą z samego rana.
Zmiana! Zmiana! Zmiana! Zmiana!
Wszyscy wzrok wznieśli do góry
tylko jeden kundel bury
ogon wysoko zadziera
koło chińskiego serwera.
Ciężkie czasy. Trudne życie.
Pewna forma miała wyciek.
Nie pierwszy raz to się stało,
lecz tym razem poleciałoooo...
Nie tak łatwo
To nie jest tak wcale łatwo,
prawdę wyciągać na światło.
Wielu ma ją dość głęboko.
Tam, gdzie ucho oraz oko
z trudnością wielką dociera.
Prawda przeszkadza, uwiera
nieraz obu stronom sporu.
Podobna do nowotworu,
jest bolesna, ale własna.
Kiedy człowiek już ją zastał
ujawnioną, całkiem gołą,
nie jest mu wcale wesoło.
Wolał by toczył się spór.
Po to Zastrzeżony Zbiór
jest okryty tajemnicą.
Niektórzy rąbek uchwycą
i wydają wówczas książki.
Krąg odbiorców, dosyć wąski,
może prawdą zmysły sycić,
jeśli zdoła myśl uchwycić.
W ten sposób na I-Pe-eNie
literatów pokolenie
wyrosło nam bardzo liczne,
a tomy, opasłe, śliczne,
zdobią naszych księgarń półki.
Widziano pierwsze jaskółki
zapowiadające Noble.
Powstały w ten sposób groble
prawdy na kłamstwa potopie.
Pokazały Europie
jakich lotów jest tu sztuka.
Prawda nie da się oszukać
i kiedyś ludzi wyzwoli.
Dziś nas cieszy. Nieraz boli,
a czasem bywa brzemieniem
z ciężkim śmiechem lub milczeniem.
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Do zdjęcia z Kukizem
Patrzyli na to ludzie zdziwieni,
a on opłatek podnosił z ziemi
z uszanowania dla daru nieba.
Czy wyraźniejszych znaków potrzeba?
Kiedy radości zabrakło tchu
podpalić chciano poznańskie Q.
Wóz, co antenę miał na swym dachu
zdemolowało kilku rodaków.
To też są bardzo znaczące znaki,
że czas się kończy dla byle jakich.
Dla pokręconych, upadłych w grzechach.
Komuś się może to nie uśmiecha?
Od tego jednak nie ma odwrotu.
Wszyscy chcą zmiany i kraj jest gotów,
by teraz zdjęcia robić z Kukizem.
Panom dziękując - dając im wizę.
niedziela, 7 czerwca 2015
Przeleciało
Tak jest system urządzony,
że sprzedają nam lip tony
i badziewia kilogramy.
My pijemy i zjadamy
i wdychamy świata chemię.
Spływa i spada na ziemię
odpad cywilizacyjny.
My chłoniemy, jak nikt inny
tablicę Mendelejewa.
Nikt się po nas nie spodziewał,
że wytrzymamy tak długo
z takim handlem i usługą.
A za miedzą, gdzieś w kurorcie
zasiadło przy świata torcie
wybrańców siedmiu wspaniałych,
a pyszności ich czekały,
jakich nie zobaczysz w Tesco.
Niebo barwę ma niebieską
i dla wszystkich taką samą.
U nas za to dziękowano.
Różny jest wynik dzielenia.
Nam zostały Dziękczynienia.
System wzmocni się i zmieni.
My za to, błogosławieni
za wszystko będziemy potem.
Rząd nam wysiadł przed odlotem,
bo go także dotknął pech.
Nawet do sąsiednich Czech
nie mógł się na grilla wybrać.
Jakieś fatum, trzeba przyznać
ciąży na nas w tym Porządku,
a kraj cały, bez wyjątku
ma nad głową szachownicę.
Co tam, panie w polityce?
Trochę się poświętowało.
Bogu dzięki! Przeleciało.
Kto za to wszystko zapłaci?
Pewnie nie Iluminaci.
Pewnie nie Bilderbergowie -
tylko szarych ludzi mrowie,
którzy wrzucą im na tacę
swe zakupy, czas i pracę.
sobota, 6 czerwca 2015
Zaplątana w czułe słowa
Niespodzianie przyszła miłość.
Żadnych oznak jej nie było
i nagle wybuchła żarem,
a uczucia dawne, stare
pojawiły się nam w oczach.
Zapomniana. Wciąż urocza.
Nagła. Nieoczekiwana.
Rozbudziła się zaspana,
gdy słońce mocniej przygrzało.
Wypełniła sobą ciało
i szarpnęła nasze serca.
Teraz chce, by ją utwierdzać
o słuszności odrodzenia.
Na światło wyciąga z cienia
i uściskiem wiąże dłonie.
Niech nie myśli, nic tu po niej
i niech latem z nami mieszka.
Niech buszuje w drobnych grzeszkach
i w pieszczocie i w czułości.
Niech śpi z nami, niech się gości.
Niech z rozkoszy oczy mruży.
Jeszcze dobrze się przysłuży
zdrowiu i radości ducha.
Już nie taka zawierucha,
bo przecież ma swoje lata.
Doświadczeniem jest bogata,
przez to dobrze ułożona.
Miłość wiosną powtórzona.
Zaplątana w czułe słowa.
Nasza, własna i domowa.
Zemsta - epilog
Rejent Milczek - milczeć musi,
ale wie od swej mamusi,
co się działo w Strasznym Dworze,
lecz o tym mówić nie może.
Cześnik także o tym wie
i dlatego mówi - nie,
ukryte znając powody.
Mur ich dzieli. Nie ma zgody.
Tak już bywa na tym świecie,
że wyrasta nowe kwiecie
i do słońca pnie się w górę.
I przed murem i za murem.
Z czasem, sobą spór przesłoni.
Próżno nadal, obaj oni,
bronią dostępu młodzieży.
Że mur zniszczą, nikt nie wierzy.
Chcą, by trwała kłótnia stara.
Wszystko na nic! Młoda para
przejmie po nich to zamczysko
i odtąd się zmieni wszystko.
Starzy będą stali z dala.
Znowu blaskiem zalśni pałac.
Papkin wąsik nieco przytnie
i ekstradycji uniknie.
Podstolina, choć biadoli -
ustąpi ze swojej roli
i może razem z Cześnikiem
będzie zwiedzać Amerykę.
Należy tu jeszcze dodać:
Pan Bóg wtedy rękę poda,
a z wyborczego zwycięstwa
Zgoda zrodzi się, nie Zemsta.
Spokój powróci po latach.
Pozostaną tylko w datach
rocznicowe dawne troski.
Może taki był plan boski?!
Powróci znów chleb powszedni,
a z tragedii i komedii
zrodzi się mądrość zbiorowa,
by przed ludem nic nie chować!
To, co dzieli...
To, co dzieli obie strony
jest dziś w Zbiorze Zastrzeżonym.
Otwierać go nie należy,
bo się włos na głowie jeży.
Niezłą sprawia nam kabałę.
Wszystko jest niezrozumiałe!
Powoduje spory nowe.
Znaczy dzieci resortowe
i podnosi ofiar wnuki,
a z historii nam nauki
żadnej dzisiaj nie przedłoży!
Czasem tylko palec boży
z piramidy kogoś strąci.
Zastrzec, schować, potem mącić
potrafią tym wszystkim służby.
A lud ciemny jest... bo któż by?
piątek, 5 czerwca 2015
Siodełko twarde i wąskie
Do lasu, nad wodę, w góry,
za miasto, na działkę, na wieś.
Trochę technicznej kultury
i w Polskę wyrusza gawiedź.
Siodełko twarde i wąskie.
Przesz. Ustępują pedały.
Jest weekend. Odsuwasz troskę.
Zaliczasz się do wspaniałych.
Niebo jaśniutkie nad tobą,
a skóra piecze i pali.
Benzynę wciąż mamy drogą,
więc co się ma - to się chwali.
Chcesz zdrowym być - musisz kręcić!
Bez tego czeka cię tusza.
Potrafią media zachęcić.
Na rower siadaj! Wyruszaj!
Nie dla nas autostrady.
Ryczałty są dla wybranych.
Jest upał i eskapady
podniosą ducha w nas samych.
Że trochę to azjatyckie?
Świat to już jedna jest wioska!
Już kręcą tak kraje wszystkie.
Nie różni się od nich Polska.
Gradobicie
Burzanem zarasta rola.
Dzikie pola, dziki step.
Nie oddadzą Mariupola.
Dywersantom kula w łeb.
Wojaczka - strach i niedola.
Wczoraj cywil - dzisiaj trep.
Okopy. Minowe pola.
Pod bandażem czarny skrzep.
Kolega bez hełmu polazł.
Gorąco, a pada Grad.
Jeśli taka boża wola,
popatrzysz jeszcze na świat.
Jeżeli się dogadają.
Jeśli rozejm będzie trwać...
O cholera, znów strzelają.
Głupia wojna... psia ich mać!
czwartek, 4 czerwca 2015
Poszli z hostią
Poszli z hostią po Krakowskim
po tym wszystkim, co tu bywa.
Chcieli, za nakazem boskim,
świat prawdziwie ponazywać.
Kościół nazwać kościołem.
Boga nazwać Bogiem.
Relatywne nowosłowia
zostawić za progiem.
Solidarność przygarnęli
walką osłabioną.
Na ramiona swoje wzięli.
Szli jak za ikoną.
I stanęli na placu
z księdzem - męczennikiem.
Nagle, od strony pałacu
wzrastającym podniosło się krzykiem
„Boże, coś Polskę...” Słów już nie słyszałem,
bo nad ludzi zalewem na niebie ujrzałem
jak Papieski Krzyż wyciągnął ramiona.
„W imię Ojca i Syna…" Ofiara spełniona.
Polska wierzy!
Pan Prezydent na procesji.
Jakże miła to jest zmiana.
Jakaż wiara. Jakiż prestiż!
Pochwalony! Pochwalana!
Naród idzie przed ołtarze.
Modli się o powrót Ducha.
Przy kampanii dygnitarze,
a Kościół Jezusa słucha!
Prowadź Boże nas w wyborze.
Przed Irlandzkim ustrzeż błędem.
Niech nie zmienia się na gorzej!
Ulice ożyły Świętem.
Co cesarskie - cesarzowi,
ale ludziom - to co ludzkie!
Powierzamy Jezusowi
to, co chciano oddać hucpie.
Serca są pod baldachimem.
Przed nim orkiestra żołnierzy.
Kadzidłem, kwiatami, dymem -
uświęcamy! Polska wierzy!
środa, 3 czerwca 2015
Z władzą na zdjęciu
Znów jakaś wioska. Cztery litery,
a na liczniku - czterdzieści cztery.
Długo modliłem się przed podróżą.
Czterdzieści cztery! Cztery za dużo!
Poranna pora. Czas na dojenie.
Idea chora i spowolnienie.
Linie są białe. Niebo niebieskie.
Czterdzieści cztery. Obszary wiejskie.
Po co aż tyle rysują znaków?
Czterdzieści cztery? Doją rodaków.
Znów jakiś słupek, a na nim skrzynka.
Cztery za dużo? Niewinna minka.
Oni już wiedzą, że są na zdjęciu.
To się nie mieści w ludzkim pojęciu,
że można takie kręcić numery!
Mam, panie władzo, czterdzieści cztery!
Niebywałych zdarzeń splot
Niebywałych zdarzeń splot.
FBI przerwało wzlot
informacją o korupcji
w pewnej znanej instytucji
Życie te przypadki zna.
Często w Bingo z nami gra.
Bardzo łatwo się zagapić.
Można trafić, lub nie trafić,
a wyjścia są dwa.
To nie był wyborczy spot.
Do Jachranki jest przez płot.
To rzecz przecież oczywista,
kto decyduje o listach
i kto atut w ręku ma.
Jak wszystko potoczy się.
Jeden Pan Bóg o tym wie.
Bywa śmiech i bywa strach.
To nie mat - to tylko szach!
Nieskończona gra.
Pałacyk na Foksal
Do sierpnia daleko.
Mrugnięcie powieką
wciąż może wprowadzić zmiany.
Koncert z dyskoteką
pod wąsem ma mleko
i może być nagle przerwany.
Patrzymy na ręce,
lecz jest wciąż goręcej.
Czekają nas jeszcze upały.
Na Foksal pałacyk
jest do cichej pracy,
a będą medialne wystrzały.
Dalekie od Sowy
dyskusje, rozmowy
badają przeróżne warianty.
Czas niesie atrakcje.
Przed nami wakacje
i plaże, jeziora i szanty.
Jak będzie? Nikt nie wie.
Kto stanie w potrzebie?
Kto plany przeczuje, przewidzi?
Tu modlą się, proszą,
tam pieniądze znoszą
bankierzy, mafiozi i żydzi.
Czy przyjdzie uśpienie?
Czy też otrzeźwienie
obudzi w nas Śpiących Rycerzy?
Sprawa nie jest prosta.
Pałacyk na Foksal
uprzedza i czeka i wierzy.
wtorek, 2 czerwca 2015
Nowoczesna Nowość
Nowość przyniósł dzień dzisiejszy,
że są u nas onkorejsy
i narady wyjazdowe.
Już po prostu widać nowe!
A w znanym domu bez klamek
król udusił swoja damę,
która przedtem była królem.
Cóż, nowe rodzi się z bólem.
Telewizji ktoś poradził
żeby dawną mamę Madzi
zmienić w rodziców Kamila.
Mały szczegół przy tym wylazł:
Przeleciał pasek jak kłusak,
a na nim nazwisko - Rusak!
wśród zajmujących się sprawą.
Nowe budzi już ciekawość!
Choć pogodę mamy ładną,
drugi kuter poszedł na dno.
W starym porcie znów coś sterczy.
Idzie nowe! O tym wierszyk.
Powstał demon
Powstał demon. Znowu przybrał ludzką postać
i rozłożył swoje skrzydła nietoperza.
Wielu sprawców pod ich błonę chce się dostać
i złodziei cała chmara pod nie zmierza.
Powstał demon i założył maskę nową
a na czole jej napisał "Nowoczesna"
i przywołał całą lichwę geremkową.
Poszła za nią wystraszona myśl doczesna.
Spytał bamber: Czy to Amber jakiś nowy,
że zachęca - Niech złoto przyjdzie do złota?
A nie widać innych szalup ratunkowych.
Tylko demon pragnie pomóc im w kłopotach.
Pewna panna ostrzegała już publicznie:
Uważajcie! Nam dobiorą się do "de"!
Posłuchano i zjawiono się dość licznie,
a z Platformą niech już dzieje się, co chce.
Z tym demonem, proszę państwa, żartów nie ma!
Na banknocie stary numer ma seryjny.
Pamiętając... już ucinam wiersza temat.
To przeciwnik niebezpieczny, jak nikt inny!
Może lepiej już przemilczeć egzorcyzmy.
W żart obrócić sprawy NIK-u, Wiedeń, dile...
Ta szalupa zmierza chyba na mielizny.
Skąd się wzięło tu tonących spraw aż tyle?
Idzie nowe. Idzie młode i chce zmiany,
a ten demon stwarza już wehikuł czasu
dla naiwnych, wielokrotnie oszukanych.
Starym partiom już narobił ambarasu.
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Panie Balcerek!
A po cholerę
panie Balcerek
są panu tłuste gołąbki
i w całą sferę
złą atmosferę
wprowadzasz? Straciła ząbki?
Pełno jest tutaj starego pierza.
Klatki puste jak pieniądze.
Znów do hodowli tu się przymierzasz?
Nie wiążesz już końca z końcem?
Czy dla rozgłosu?
Czy też na rosół
ściągnąłeś tutaj pisklęta?
Dla wielu osób
może to sposób,
lecz wielu jeszcze pamięta!
Panie Balcerek!
Znów chęci szczere
zbudują nam piramidy?
Z kolejnych podejść
też trzeba odejść!
Już nie ma Alternatywy.
To nie szalupa.
Butelek kupa
tylko na strychu została.
"Jest spieprzaj dziadu!"
Trzeba do składu
nieść "Złotą Rybkę" i pałac.
Pełno jest tutaj starego pierza.
Klatki puste jak pieniądze.
Od wehikułu odpadł już zderzak.
Czy to pojedzie? - Nie sądzę.
Dzień Dziecka
Ludzie z czasem powracają do dzieciństwa,
odmiennością, bezradnością, zachowaniem.
Choć poznali tego świata różne świństwa,
coraz większy mają problem z pamiętaniem.
Są przedziwni i naiwni tak, jak dzieci
i choć może nie pociąga ich zjeżdżalnia,
wciąż próbują z barwnych klocków pałac sklecić,
gdzie tuż obok ich doświadczeń jest kopalnia.
Pierwszy czerwca za swe święto uznać winni,
gdy za rączkę już wychodzą na ulicę.
Coraz bardziej też zależni są od innych,
a podobieństw tych nie widzą w polityce.
Balonikiem dzieciom oczy świat przesłania.
Nadmuchiwać wszystko lubi propaganda.
Daje lizak byśmy wrócili do ssania
i zajęci nie dostrzegli, że to skandal.
Gdy nie skandal, to może kolejność losu,
ale ta dotyczy wszystkich, bez wyjątku.
Świętowanie z dzieciakami to jest sposób,
byśmy mogli kraj budować od początku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)