wtorek, 1 marca 2016

Przyszli... niby do licznika


















Wujek Józek to był ktoś.
Patrzyłem zawsze z podziwem.
Wiedziałem w dzieciństwie coś
i wszystko było prawdziwe.

Przyszli niby do licznika.
Powiedzieli, że z gazowni.
Wstał. Drzwi nigdy nie zamykał.
Nie zdążył sięgnąć do spodni.

Miał pistolet. Było groźnie.
Mogli przecież go zastrzelić.
Poszedł boso. Było mroźnie.
Długośmy go nie widzieli.

Wrócił, kiedy wypuszczano.
Postawny, dziarski, wysoki.
Jak tam było... przypuszczano,
lecz zmniejszono im wyroki.

O wszystkim mówiono ciszej.
Nic nie zmienił upływ czasu.
Jeszcze tamte słowa słyszę.
Józek... to ten chłopak z lasu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz