sobota, 8 lipca 2017
Trąbka na taczce
Przyszła trąba do Landzmierza.
Pod dachy zajrzeć zamierza.
Chce mieć swoje dwie minuty
i wejść może w cudze buty.
Przyszła z landu sąsiedniego -
wcześniej!
Miała dziesiątego,
rozrabiać mocno w stolicy.
Kręci się po okolicy
i na drogi słupy kładzie.
Zapowiadana z dnia na dzień -
odkręciła deszczu syfon
i chce polską być Antifą.
Zajęczały stare piły,
co już zęby potraciły,
że mogłyby ciąć zatory,
skuteczniej niż do tej pory,
lecz nowy komendant straży,
stare sprzęty lekceważy,
a na dach podziurawiony,
wielkie folii ma rulony.
Wszystko jest ubezpieczone.
Szybko będzie udrożnione.
Wie, jak z trąbą postepować,
by nie mogła tarasować.
Trąba to jest też coś z życia,
a bywają gradobicia.
Zmienił nam się bardzo klimat.
Chce niżów utrzymać prymat,
ale ludzie wolą wyże
i nie oddadzą podwyżek.
Wywiozą trabkę na taczce
i pokażą na okładce!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz