Było się niegdyś w Mariotcie.
Piło się drogi szampanik
z dziewczyną miłą, jak kocię.
Z prezencją jak u Melanii.
Dzisiejsza wielka wizyta,
podnosi rangę wspomnienia.
Jeśli mnie wnuczek zapyta,
nie będę uciech wymieniał.
Piętra nie były najwyższe.
Bramkarze byli miejscowi.
Wspomnienia stają się bliższe.
Zaimponuję wnukowi.
Pan Donald jest w moim wieku,
a nawet starszy o roczek.
Jaka to siła w człowieku,
przywraca sceny urocze?
Cieszą mnie te różne Bestie.
Odsuwam na bok różnice.
Istotne, że wielki gest jest.
Warszawską zdobi ulicę.
I na mnie też światło pada,
choćby przez tego Mariotta.
Człowiek wówczas nie zakładał,
że się o wielki świat otarł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz