środa, 20 lipca 2016
Wena z Wenecji
Tracąc pamięć ubecji, szukał weny w Wenecji
i spod masek odsłaniać chciał twarze.
Po utracie lukrecji nie miał żadnych obiekcji,
lecz wystraszył go areszt w Ankarze.
Po zamachu, orędziu, rząd zamykał tam sędziów
i zamierzał skazywać tysiące.
Jeszcze istniała szansa, by wysłać Timmermansa -
najwyższego palestry obrońcę.
Już nie parzył do lustra. Wszyscy zamknęli usta.
Nie zadrżały świątynne ściany.
Nie podważy już ustaw. Deklaracja jest pusta.
Nagle sam poczuł się oszukanym.
Przedziwna sytuacja... a gdzie jest korporacja?
Setki już wytracono w Egipcie.
Wtedy świat cicho siedział i słowa nie powiedział.
Poznikały najmniejsze inskrypcje.
Czy będzie musiał ulec, kiedy tam w Istambule
już nie znajdziesz wolnego sędziego?
Jeszcze walczy o składy, lecz chyba nie da rady.
Przyszła prośba: - Ratuj nas kolego!
W Wenecji po kolacji obrońcy demokracji
minutowym uczcili milczeniem
hiobowe doniesienia, że świat bardzo się zmienia.
Procedury sprowadza na ziemię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz