środa, 20 czerwca 2012

Urodziłem się nad rzeką



 








Urodziłem się nad Wisłą
i nad Wisłą dom swój mam.
I to może było wszystko,
co na prawdę dobrze znam.

Urodziłem się nad rzeką.
Jedną pośród wielu rzek.
Nie szukałem nic daleko.
Po swój świat szedłem na brzeg.

Mocząc nogi w mętnej wodzie
patrzyłem na swoje miasto,
albo zostając na lodzie
próbowałem w nim nie zasnąć.

Wisła płynęła cierpliwie,
choć z niej chciano zrobić ściek
i pokazać nieprawdziwie
dość wysoki, trudny brzeg.

Życie tutaj ma zasady.
Swoje wiry i swój prąd.
Obcy wejść tu nie da rady,
a swój nie odejdzie stąd.

Urodziłem się nad rzeką,
co wylewa wciąż na wchód.
Ciągle się przygląda grzechom
i niczego nie ma w bród.

Lecz to, co ma - mi wystarczy.
Dla mnie to jest cały świat.
Tutaj wiatr na obcych warczy.
Tu się nie żałuje strat.

Czasem trudno przejść przez mosty,
gdy ma mostach gniew zapłonie.
Przepustką jest  tu gest prosty.
Trzeba mieć otwarte dłonie.

Wtedy z każdym porozmawiasz.
Nad brzegiem wypijesz piwko.
Tylko nie próbuj się stawiać.
I to jest właściwie wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz