wtorek, 19 czerwca 2012

Mój żołnierzu...



 








Łza pociekła, uwiądł w gardle głos.
Mój żołnierzu wypalonych szos.
Odleciałeś gdzieś daleko stąd
na rozgrzany słońcem niegościnny ląd.

Czas się wlecze. W garnizonie mgła.
Bardzo długo ta wiadomość szła.
Odleciałeś tylko Bóg wie gdzie.
Na loterii stawiasz młode życie swe.

Słońce, piasek i bitewny kurz.
Poczerniałeś pod tym niebem już.
Stal nie chłodzi. Oczy raził błysk.
Otworzyło piekło swój ognisty pysk.

Mój żołnierzu szczęście jeszcze masz.
To być może bardzo długi marsz.
Coraz więcej chłopców tak jak ty
odlatuje od nas, gdzieś w poranne mgły.

Inni piją i zabawa trwa.
Na pustyniach niebezpieczna gra.
Nic nie mówią o was w kraju już
wśród gromu wiwatów i oklasków burz.

Łza pociekła, uwiądł w gardle głos.
Nie jest łatwy dziś żołnierski los.
Panie Boże chłopców naszych chroń.
Wczoraj stary wiarus strzelił sobie w skroń.

To brutalna, niebezpieczna gra.
Świat jest wilczy - złe zamiary ma.
Gdzie jest prawda - wie już tylko Bóg.
Upiory rozgrywek przechodzą przez próg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz