Żyje sobie w świecie plemię,
które jeszcze o swą ziemię
potrafi sie troszczyć.
Lud ten, od innych nie gorszy,
a być może lepszy nawet -
zawsze sobie zdawał sprawę,
że przedmiotem jest przetargów
imperiów i oligarchów.
Zawsze szedł, gdzie mu kazano
i za każdą w świecie zmianą
podążał pokornie.
Brał też udział w każdej wojnie
i za każdą drogo płacił.
Nigdy się też nie wzbogacił,
lecz miał piękne lasy, wody,
wielką miłość do swobody
i nadzwyczaj był gościnny.
Więc gościli w nim się inni
i swą władzę sprawowali.
Przez to rządów nikt nie chwalił,
ale ich zawsze słuchano,
Urzędy tu sprzedawano -
zwykle jednak za psie grosze.
Przez to także i po trosze
naród stawał się sprzedajnym,
a to różnym związkom tajnym
najbardziej odpowiadało!
Ileż tam sie lóż nie pchało,
ileż nurtów i idei.
Wszyscy coś tu zyskać chcieli,
lecz ten kraj niczego nie miał.
Cenna była tylko ziemia,
ale tej tu chłop pilnował.
Nie popuścił! Nie darował!
Inne oddał dobra wszelkie,
lecz swe wody, lasy wielkie
trzymał zawsze w swoich rękach.
Jakaż z tego była męka
dla tych, co mieć wszystko chcieli.
Iluż ich przedstawicieli
próbowało zmieniać prawo.
Naród stawał wtedy ławą
i zaciekle bronił swego.
Znasz ten kraj mały kolego?
Jeśli chcesz tych stron poszukać -
słuchaj jak ci serce puka -
co ci dusza podpowiada.
Patrz gdzie orzeł gniazdo składa,
bo on także ziem tych strzeże.
Wierzysz w baśnie? Ja w nie wierzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz