Idzie do nas ze świata.
Powolutku się zbliża.
Może nad głową lata,
W telewizji ubliża.
Może już w ludzkich oczach
gasi iskry nadziei
i w przedziwnych niemocach
kładzie nas do pościeli.
Teraz jest pełzająca,
wyciszona, ukryta.
Gdzieś daleko błądząca.
Na pustyniach rozmyta,
ale coraz jest bliżej
i wyciąga swe macki.
W czyichś głowach, gdzieś wyżej
zbiera głośne oklaski.
Nie zobaczysz jej wcześniej,
nim Ci w skroniach wybuchnie.
Czasem widzisz ją we śnie.
Czujesz nieraz jak cuchnie.
A my już ją witamy
honorową asystą.
Zawsze jednak ze łzami
za osobą nam bliską.
Ci, co z misji wracają -
opowiadać nie mogą.
Oni wiedźmę tę znają.
Jest już tu jedną nogą.
Wcale się nie za nimi
wkrótce do nas przywlecze.
Jeszcze jej nie widzimy.
Dziś jesteśmy zapleczem.
Ale idzie ze świata.
Powolutku się zbliża.
Może nad głową lata.
W telewizji ubliża.
Może już w ludzkich oczach
gasi iskry nadziei
i w przedziwnych niemocach
kładzie nas do pościeli.
Teraz jest pełzająca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz