piątek, 5 sierpnia 2016

Dzwonnik z Kaplicy Zygmuntowskiej
















Dzwonnik z Kaplicy Zygmuntowskiej często kołysał się na sznurze
i zawsze chciał obudzić Polskę. Już stary jest. Nie może dłużej.
Duch, tak jak serce tego dzwonu, zawsze powracał, gdy odchodził.
Dzwonnik nigdy nie spuszczał z tonu, a teraz go zastąpią młodzi.

Swoje pomysły na świat mają i gdzie im w głowie czarne konie.
Podnoszą ręce i śpiewają. Do wszystkich wyciągają dłonie.
I rodzą się charyzmatycy, kiedy umierają książęta.
Zło chodzi z nożem po ulicy. Zamkniętą księgę świat pamięta.

Zwalono w Syrii dom Maryi. Jonasz do brzegu nie dopłynął
i metropolie podpalili. Metropolita jednak słynął.
Kto teraz zejdzie między ludzi. Wyjrzy przez okno z Domu Marty.
Za sznur pociągnie. Świat obudzi przy polityce drzwi otwartych?

Może nie usną już Rycerze, gdy się na pogrzeb obudzili,
a człowiek prosty w dobrej wierze nad trumną zawsze się pochyli.
A potem przyjdą politycy i złożą w myślach swoje plany.
Nieszpory odprawią w kaplicy. Wyjdą z intencją Dobrej Zmiany.

Z góry Pan - Sędzia nad sędziami przypomni często zapomniane:
"Nie sądźcie, bo będziecie sami...", a ktoś karteczkę wsunie w ścianę.
Tu wszystko jest krakowskim targiem. Tok show miał być z Panem Jezusem.
Nie protestował wiedzy skarbiec. Nikt dziś nie przyszedł pod przymusem.

Przykład dla świata. Łagiewniki i tolerancja i Koronka.
Niby z dala od polityki. Nie słychać ostatniego dzwonka.
Niech odpoczywa... Cisza w krypcie. Spoczną zasługi i sekrety.
Kto dalej... mocniej... wyżej... szybciej? Dzisiaj otwarcie. Start... i mety. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz