sobota, 20 sierpnia 2016

W barze "Kos"



















Zakręt, szosa,
a przy szosie jak przykosa
bar u "Kosa" usiadł w Zgonie.
Zgon od rana w deszczu tonie.
Za oknami płyną TiR-y
w kierunku Gałczyńskiej Kiry,
która obok, w leśnym "Praniu"
rozmyśla o nagradzaniu
współczesnych, zdolnych liryków.
Bez pracy nie ma wyników.
Nastrój w sam raz dla liryka.
Mokry kot chyłkiem przemyka
pod kapiący, zgięty daszek.
Spod szyszkowych smukłych czaszek
spoglądają oczy sówki.
Przemoczone tenisówki
ślad swój odcisnęły w barze.
Nieszczęśliwych ciąg wydarzeń
ciśnie w głowę myśli sporo.
Rozgadało się jezioro.
Czy jeszcze zobaczy nas?
Pustka pluska. Wracać czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz