wtorek, 16 stycznia 2018

Pustostan

















Stare czynszówki na Pradze
dożyły swoich stu lat.
W piwnicach mrocznych osadzeń
swe znaki zostawił kat,
a z okien funkcjonariuszy
zniknęły już pelargonie.
Czas jeszcze frontów nie skruszył.
We wnętrzach widać agonię.

Ślad zniknął już po komórkach.
Pozapadały się strychy.
Ruch na przejściowych podwórkach
powolny stał się i cichy.
Eksmisji było stąd wiele,
na cmentarz, albo donikąd,
a gruzy zakryła zieleń
i ptaki siadły z muzyką.

Wysokie piętra bez windy
z pustymi oczodołami,
deskami zabijał syndyk
i zdobił je muralami.
Chwiejne, sterczące kominy
czekają chwili upadku.
Już nie są własnością gminy,
lecz spadkobierców po dziadku.

Budowla życiu zagraża!
Brama zamknięta na głucho.
Nowego ma gospodarza,
sprzedana lepkim paluchom.
Spisano na Karaibach
akt notarialny sprzedaży -
odbity w rozbitych szybach,
w pieczątkach miejskich włodarzy.

Żegnam cię Prago dzieciństwa,
co pierwszym domem mi byłaś.
Przeżyłaś dni barbarzyństwa,
a świństwa już nie przeżyłaś.
Przetrwałaś czas pod nalotem,
Cyryla i Czterech Śpiących,
a teraz poszłaś pod młotek
handlarzy praw swych roszczacych.

Nie wytrzymały już stropy.
Zarwane zwisły podłogi.
Dotacje od Europy
sypnęły gruzem pod nogi.
Fronton się jeszcze utrzymał,
a nie ma już oficyny.
Ktoś bardzo prawo naginał
do roszczeń żydowskiej gminy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz