wtorek, 9 stycznia 2018
Swąd
Wschodni front przywiał swąd.
Po lampasach przeszedł prąd.
Oświadczyły zaraz media,
że ten swąd to zwykła brednia,
ale pałacowa straż,
czuła, że ten swąd jest nasz.
Lekko zalatywał dumą,
ale partyjnym rozumom
nie dawał nic do myślenia.
Smród uchodził z ogumienia.
Wznosił się pod dachu gont.
Stamtąd opadł w każdy kąt
biura oraz kancelarii.
Przypominał pot husarii,
lub książecego ogiera,
który honory odbierał
zza pałacowych łańcuchów.
Mówiono: To sprawka duchów,
lub cuchną pozostałości
wyproszonych dawnych gości.
Odprawiano egzorcyzmy,
lecz odzywał się śmiech Dyzmy
i żarciki Nikodema:
Smrodu żadnego tu nie ma!
Ale był! Pałac wypełniał.
Gdy zimowa przyszła pełnia
i nastał czas wschodnich świąt
nagle swąd obalił rząd.
Dziś rozchodzi się po kraju
z falą nowych obyczajów,
a pewna złośliwa ręka
pisze - tak pachnie stajenka,
bydlęta oraz wielbłądy.
Dawne sądy i przesądy
oraz Nowych Króli Sześciu -
twierdzą, że to kot w obejściu,
a grono internautów
pisze, że to słoma z butów.
Żadnej prawdy nie dojdziemy,
ale wszyscy już czujemy,
że i kolejne wybory
zaznaczą się jak z obory,
chyba że ktoś mądry wprzódy
dojdzie, że tak pachną dudy
wykonane z koziej skóry
i wprost z ludowej kultury
wyniesione na salony,
a nie w kącie postawiony,
przestraszony starszy pan.
Strateg, co obmyślił plan
wyciągnięcia szydła z worka,
kiedy guma pękła w korkach
na podjeździe zeszłej zimy.
Jeśli opon nie zmienimy,
wkrótce ujdzie z nich powietrze.
Swąd zostanie długo jeszcze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz