niedziela, 16 października 2016

O dziwnym wietrze wspomnienie






















Z Tobą!

Zabrał na kajak Pana Jezusa, zabrał modlitwę i miłość
I Czarną Hańczą w przyszłość wyruszył, by słowo się wypełniło.

Zabrał stąd - z Polski w świat apostolski serc naszych wiernych miliony.
Poruszył ludzi. Ducha obudził. Uderzył w największe dzwony.

Przyjął cierpienie. Zbudził sumienie i wszystkich kochał jak braci.
Matce Najświętszej nas oddał w ręce. Świętymi kraj ubogacił.

Tego Karolu, wszyscy pospołu dokonać byśmy nie mogli,
Gdybyś tak bardzo, bardzo - po polsku - za nas się stale nie modlił.

Gdybyś nie czuwał patrząc z Giewontu, z okna, a teraz z Nieba
Na to co z wiarą naszą czynimy, Jak potrafimy się nie bać!

Nasz Ukochany! Ciebie słuchamy i wiecznie słuchać będziemy!
Kajakiem, Barką, Nadziei Arką z Tobą na głębię płyniemy!                                
  *                                                                                                                            
Jaki był?

Jaki był? - Był mój!
Każdy nosi obraz swój
i nie musi Go przedstawiać,
liczyć, badać, ze zdjęć składać
w plakat największy na świecie.

Nie gustował w interesie.
Na żadnej złotej monecie
nie chciał nigdy się uwieczniać.
Za to w wierszach,
w strofach, w pieśniach
chciał być zawsze, całym sobą.

Czułą nutę narodową
intonował zawsze pierwszy.
W chórach, z nami, ton najszczerszy,
ojczyźniany - w niebo wznosił
i Maryję zawsze prosił:
Niech Duch pieśni nie zagaśnie
na ulicach, które właśnie
odgradzają barierami.

Potrafimy dziś, my sami,
z Wielkim Świętym przed ołtarzem,
dawną pieśń Maryi w darze
przypominać wielkim chórem.
Niech tarmosi znów purpurę,
fotki, banery, ekrany.
Polska śpiewa! Przyjdą zmiany!

Jaki był? - Był mój!
Każdy nosi obraz swój.
Nie musi Go słupkiem wspierać.
Jakim być i jak umierać
pokazał On wszystkim przecież.
Święty Człowiek w bożym świecie.

Nie byli Nim zachwyceni!
Niemożliwe w prawdę zmienił!
Przyniósł nam powiew wolności,
a na świecie ludzie prości
dumni byli, że są ludźmi!
Wojny oddalił, opóźnił
i rzekł w trzecie tysiąclecie:
Człowiek to jest Bożę Dziecię!
Dobrem zło możesz pokonać
podając innym ramiona!                                                              
 *                                                                                                      
Jego Polska

Jego Polska płynęła w kajaku
Czarną Hańczą wśród leśnej zieleni.
Jego Polską był stary Kraków
z obrazami, rzeźbami Sukiennic.

Jego Polska myślała w Lublinie,
jak postawić krzyż w Nowej Hucie.
Nie wiedziała, że w świecie zasłynie
dobrem, które przemogło zepsucie.

Jego Polska wyległa na place.
Rozerwała wojskowe kordony.
Pokazała, że można inaczej
z Europy wypędzić czerwonych.

Nigdy tego nie zapomniano,
chociaż rękę wyciągał do zgody.
Nie przestraszył się kiedy strzelano,
nieustannie podnosił narody.

Odszedł od nas, jak wszyscy odchodzą,
lecz ostatnim wiatru powiewem
wskazał - Ludzie na zło się nie godzą!
Wykiełkuje, co wpadło w glebę!

Nie zaleją zasiewu betonem!
Nie pokryją sztuczną murawą!
Nie odgrodzą pałkarzy kordonem!
Nie przesłonią najświetniejszą sławą!

Pod tym wszystkim są zdrowe korzenie
z papieskiego ziarna wyrosłe.
Przebijają się dzisiaj przez cienie
i mieć będą niejedną swą wiosnę!
*                                                                
Nie lękajcie się!

Nie lękajcie się prawdy! -  słowa do Polaków.
Czy potrzeba więcej tak wyraźnych znaków,
byśmy jej szukali i poznać umieli?
Bądźcie miłosierni! - przypominać chcieli,
a przecież: - Jesteśmy! Byliśmy! Będziemy!
Nie lękajcie się! - słychać.  Z Nim się nie cofniemy!

Modlimy się także za naszych Pasterzy,
by nas prowadzili za tym głosem, szczerzy.
Przekonani o tym, że prawda wyzwoli!
Tych, co ją skrywają - może to zaboli,
zwłaszcza, gdy nie wierzą w nasze miłosierdzie,
Niech im Wielki Święty przypominać będzie,
by się nie lękali i drzwi otworzyli.
Byśmy sprawiedliwie w Duchu Prawdy żyli!                            
*      
Jan Paweł II Wielki!

Miłosiernie rozwalił Sojuz.
Miłosiernie wolności bronił.
Jeśli komuś nie wystarczy to już -
powiem, że ruskie wojska przegonił!

Ile papież wystawi dywizji?
Pytał Breżniew świat ironicznie,
a On słowo powiedział na wizji
i wygarnął ich wszystkich stąd ślicznie.

Miłosierny był dla prostych ludzi,
dla miłości, dla świata, wspólnoty,
ale jak się o więzionych kłócił -
o tym mówić nie mają ochoty!

Na nagrody nie zasługiwał,
jak obecni Obrońcy Pokoju,
ale kiedy im palcem pokiwał
zostawiali narody w spokoju.

Przyszła młodzież całego świata,
jak do Ojca swojego po radę,
a On mówił: - Musicie się bratać
oraz iść za Jezusa przykładem!

Dość! Kupczenia już zapomnieniem!
Trzeba z kupców oczyścić świątynię!
Naszym Świętym i o Nim wspomnieniem
nie targujmy się relatywnie!

Dla mnie zawsze będzie on Wielkim!
A nie takim "...od Miłosierdzia",
choćby pi-ar mnie słowem wszelkim
o słuszności swej nazwy zapewniał!

Ponazywać chcą "wsio" po swojemu
znając słowa nieziemskie znaczenie!
Poprawności zostawię obcemu!
Mówię: "WIELKI!" i zdania nie zmienię!
*                                                                          
21.37

Mówili o Nim - Wielki,
a On się równał z małymi
i podział odrzucał wszelki
i małych czynił wielkimi.

Kochali Go za to ludzie,
jak Ojca - kogoś swojego
i każdy mówił o cudzie
zamachu nieudanego.                                  

Santo subito! - gruchnęło.
Księga się sama zamknęła.
Okno gdzieś w Niebie skrzypnęło,
Na Polskę Świętość spłynęła.                              
*                                                                                          
O dziwnym wietrze wspomnienie.

Ty, coś ludzkie myśli w piękny bukiet splatał
I dobrem ukwiecał swoje pokolenie,
choćby kamień Cię przygniatał,
złożonego w ziemię,
nie spoczniesz w ciemnościach
Jasność Ci zaświeci!

Gdyś się schylał nad człowiekiem,
nawet pod kamiennym wiekiem
śpiąc, usłyszysz jak modlitwą wznieci
prosty człowiek prośbę: - Panie!
Z prochu podnieś w swoje panowanie...

Anioł rękę poda duszy marzyciela.
Skrzydłem swym pozbiera
dobre ducha myśli.
Ludzie , co się modlić przyszli
i skupieni stoją
podniosą je myślą swoją.
A płomyczek znicza rozgrzeje nadzieje.
Na pogrzebach poetów wiatr zbawienia wieje.                          
*
Santo Subito!

Bóg sprawił, nam także i to:
Natychmiast! "Santo subito!"
Od razu mówili ludzie
o tym wyborze, jak cudzie.
Zmieniała się przy Nim Ziemia
i nas tak bardzo odmieniał.

Ta światłość została w nas.
Na długo. Na trudny czas.
Pożegnaliśmy bliskiego,
a rozmawiamy jak z żywym
i bywa, że nie dość tego -
Liczymy na Jego wpływy!

Na wsparcie Matki Najświętszej,
której nas także powierzał.
Od dzisiaj, dla łaski większej
powiemy po swych pacierzach:
Módl się za nami Nasz Święty
i zsyłaj Świętego Ducha!
Potrzebujemy zachęty.
Pragniemy wierzyć i słuchać!                                          
*
Wielki
                                                                                                                                                                     Chciał do zgody, mimo wielkich przeciwności.
Chociaż wiedział, że dziś nie gra się uczciwie.
W zgodzie widział ocalenie dla ludzkości
i daleko umiał na przód myślą wybiec.

Chciał rozmowy. Wzajemnego szanowania
w świecie zdrajców, sprzedawczyków i masonów.
Prosił Pana, by przed kulą go osłaniał,
by pozwolił świat budować na kształt domu.

Lecz czekano. Żartowano - "Drugi Potop".
Arka musi wreszcie osiąść gdzieś na skale.
A Pan wiedział, dał Go ludziom właśnie po to,
by wygładził międzyludzkich różnic fale.

Ujawniają drobnych gestów szczególiki,
które byłe wyciągniętą do nich ręką.
A Ten Święty nic nie robił dla publiki!
Dawał miłość opłaconą Boską Męką.

Miłosierdzie oznaczało przy Nim - Dobro
i rozsiewał je po całym Bożym Świecie.
Patrzył w oczy, chociaż wiedział czym jest podłość.
Kolej na was! Naśladować Go umiecie?                                        
*                                                                                                                                                                 Na Franciszkańskiej

Do okna na Franciszkańskiej
potrzeba Opieki Pańskiej
nieustannie wzrok przyciąga.
Jakaś myśl ojcowska, mądra
każe zmiłowania szukać.
Włócząc się po starych brukach
ciągniemy na Franciszkańską,
zwłaszcza czując się bezpańsko,
zagubieni w wielkim mieście.
Franciszkańska! Jest! Nareszcie!
Przystajemy, gdy przyszliśmy.
Powracają tamte myśli,
tamten spokój, te modlitwy.
W czasie nerwów i gonitwy -
tu jest cisza, zamyślenie.
Twoje, Ojcze Pokolenie
nieustannie tu przychodzi,
a z nim dzieci, ludzie młodzi.
Światło Życia zabierają.
Potem tak jak Ty kochają
innych ludzi, ten Nasz Świat.
Tak tu jest - od wielu lat!
Do okna na Franciszkańskiej
potrzeba Opieki Pańskiej
nieustannie wzrok przyciąga...                                        
*
Wracasz                                                        

Zostawiłeś nas opiece Benedykta,
lecz na świecie czarny teraz rządzi dyktat,
który Ziemię zapragnął odchudzić
z nas i  z innych - ze zwyczajnych ludzi.

Zostawiłeś nas w spokojnym jeszcze kraju -
w którym ludzie zawsze ciepło się witają,
gdzie dla wszystkich Ojczyzna jest święta,
a marszałek nie oczernia prezydenta.

Jakby słońce nam zabrano z tego nieba.
Poszarpała władzy rządna nas czereda.
Dramatycznie otworzyły się mogiły
i powodzie nam dobytek rozrzuciły.

Połamano w obcej ziemi nasze skrzydła
i nienawiść pokazała się przebrzydła,
która wszystkich podzieliła, odsunęła.
Kłamstwo w usta rządzącym wepchnęła.

Zostawiłeś nas, lecz wracasz przed ołtarze.
Jest w nas wiele Twoich pieśni, dawnych marzeń.
Wracasz po to, by pomagać nam w potrzebie.
Wszyscy tutaj kochaliśmy bardzo Ciebie.

Ty przywołasz do nas znowu tego Ducha,
który zmieniał i modlitwy nasze słuchał.
Z Tobą Pan Bóg nam pomoże
przetrzymać, gdy będzie gorzej,
gdy nadzieja w ludzkich sercach taka krucha.

Zło nie będzie przecież wiecznie dominować.
Złe oblicza muszą zakryć i złość schować.
Kiedy naród przy Kościele
i gdy święty - przyjacielem -
powstaniemy, a Ty z Bogiem Polskę prowadź!                        
*                                                                                                
Powróciłeś!

Przemilczana - jakby zapomniana,
rozlanymi wodami spięta,
jest kraina - mało światu znana.
Najpiękniejsza, najdroższa, najświętsza!

Wiedzą Ci, co w Niej młodość spędzili,
że tu wieczna jest pamięć nieszczęścia,
za to ludzie się rodzą wspaniali
w Przenajświętszych Matczynych objęciach.

Zanim świat ich daleki zabierze,
zanim ich możliwości pokaże -
z wyszeptanym, ojczystym pacierzem
rozkwitają w nich kosmosy marzeń.

Te marzenia rozrzucą po Ziemi.
Dla nich często poświęcą wszystko.
Romantyczni - osamotnieni,
bo ich serca zostały nad Wisłą.

W przemilczanej - jakby zapomnianej,
rozlanymi wodami spiętej,
przecudownej - mało światu znanej,
ukochanej, Krainie Najświętszej!

Ty podobnie myślałeś Karolu.
Świat Cię zabrał, lecz stale tęskniłeś -
przy tej małej kapliczce, gdzieś w polu
znowu jesteś! Święty! Powróciłeś!                                                
*                                                                                                            
Ogarniał Ziemię

Góry i głębina. Ogromne przestrzenie -
To Jego dziedzina. On ogarniał Ziemię
 Ojcowskim rozumem i wiary ramieniem
 I Ducha na tłumem wymodlił cierpieniem.

Pamiętał ten obraz wskazany w Fatimie
I wiedział, że dobra fala kiedyś minie
Z nim samym, lub kiedyś, gdy w oknie nie stanie
I do ludzi młodych kierował wezwanie.

Wypłyńcie na głębię! Przekraczajcie progi!
Niech białe gołębie dotrą do ubogich,
Lecz burza pustynna się już zaczynała
I ostatnią stronę księgi zamykała.

Zabrzmiała Litania chórem Wszystkich Świętych
I z wież przynosiła krzyk ludzi odciętych,
Gdy otchłań się czarna w ziemi otworzyła,
Jak gdyby się jakaś epoka kończyła.

A my pamiętamy wciąż Jego wezwania.
Wiele lat minęło, ale pożegnania
Zapomnieć nie sposób i brzemię nam ciąży,
Bo myślimy: - Czego powiedzieć nie zdążył?

Nie wystarczy na to, nam minuta ciszy,
Być może w tej chwili, ktoś jednak usłyszy,
Że dobro zwycięży, czas prawdy nadchodzi.
Ona będzie Arką w światowej powodzi.

I choć za tę prawdę umierać nikt nie chce,
Gender nowe hasła podnosi na drzewce
I w pożodze wojen wciąż giną chrześcijanie -
My ciągle wierzymy w ojcowskie przesłanie.

Widzieliśmy, wiemy: - Żyć można inaczej!
I wcale nie chcemy żadnych nowych znaczeń.
Żadnych nowych kultur i fałszu reklamy,
Rewolucji, buntu... Przy Maryi trwamy!                                      
*                                                                                                            
Moją modlitwę wierszem kładę...

Pozwólcie odejść...? Jak pozwolić?
Ciężkiej poddałeś wszystkich próbie.
Do dzisiaj jeszcze serce boli.
Nie mogę kliknąć, że "To lubię".

Znak większy był niż pożegnanie
na dziedzińcu Świętego Piotra.
Tamta litania, wiatru taniec,
 purpura, nieba przestrzeń modra.

Łzy na chodniku. Dramat krzyków.
Przekładana karta za kartą,
aż smutny moment oczy przykuł -
Bóg zamykał księgę otwartą.

Może dla innych to przypadek.
Ja oglądałem boży cud!
Moją modlitwę wierszem kładę.
Proszę... i za mnie też się módl.                                          
*                                                                
Nie widziano takiego błękitu

To się wszystko odbyło bez zgrzytu.
Nie widziano takiego błękitu
i tak ostrych słonecznych promieni.
Nagle się nam październik odmienił.
Nieuchronnie zbliżała się zima.
Nakaz Unii wędrówki zatrzymał.
Przeleciały nasze bociany
poprzez kraj wybuchami zorany,
a u nas przeleciało dostojnie.
Obiecują : - Już będzie spokojnie.
Teraz inni się boją destrukcji
i wyborów i rewolucji
i rozruchów, zamieszek i gwałtu
jaki dotąd pożywkę miał tu.
Nie rzucano kamieni na szaniec,
ale może dopomógł Różaniec
i modlitwy na Jasnej Górze,
by nieszczęście nie trwało dłużej.
Może sprawka to Tego Okna,
żeby Polska właściwie samotna
poszła licznie za głosem Ducha.
I się stało! I Naród posłuchał!
*                                                                            
Dzień Papieski

Wtedy jeszcze nie sikano na znicze,
ale bito już pod krzyżem ludzi,
a oprawcy tkwili w polityce,
ekran też oszukiwał i łudził.
Wiedzieliśmy - przyjedzie!
Będzie mówił o biedzie.
Komuniści opuszczą głowy.
Ludzie podniosą flagi.
Będzie więcej odwagi.
Każdy będzie na więcej gotowy.

Każdy dzień był papieski.
Złoto koron królewskich
nad obliczem Maryi jaśniało.
W ogrom wrażeń i przeżyć
trudno dzisiaj uwierzyć.
Wciąż się tylko słuchało, słuchało...
Nie jest już - tak jak było
i doświadczeń przybyło.
Dzień papieski potrzebuje hasła
i fundacji i zbiórek, ale nie chce powtórek,
chociaż Duch aż tak bardzo nie zasłabł.

Wielu chce tego trwania
papieskiego wołania:
"Niechaj zmienia, jak kiedyś zmieniał!"
Wyszli znów tysiącami.
Krzyczeli: "Chodźcie z nami!"
Widać było oznaki budzenia.
Chcą je zamknąć, ostudzić.
Posadzić znowu ludzi
przed ekranem i w parlamencie,
a ja chciałbym na błoniach
widzieć w górze ramiona
i o takim wciąż marzę święcie.
*                                                                                        
Białe ptaki.

Tylko Wy białe ptaki
tak wzlatywać umiecie wysoko,
by w czerwonych wschodach się nurzać
i pokazać brodatym obłokom
ostrza szponów.
A gdy skrzydła oprzecie na gnieździe
i złożycie w nim pióra złamane,
resztki kości i plama krwi świeżej
bielą i czerwienią rozbłysną .
I gniazdo poruszy się całe.
Uniesie,
a wiatr papieski
ułoży je po swojemu.                                            
*

K o n i e c                                                                  

Plik przeznaczam do swobodnego rozpowszechniania,                        
udostępniania, dysponowania. Marek Gajowniczek                                            
                        Warszawa dnia 16 października 2016 r.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz