Co się wyszczerbiło - to się nie wypełni.
Był w domu sędziego bardzo stary serwis.
Znakomici goście przy nim zasiadali
I każdy w nim kruszec i robotę chwalił.
Czy z Wielkiego Wschodu serwis z modą dotarł?
Czy go w Wenecyi Radziwiłł-Sierota
Zamówił, opłacił i polecił zrobić
I twarzą carycy spody mis ozdobić?
Podobno ukryte masońskie symbole,
Blask mu dodawały na sędziowskim stole,
Rangę podnosiły, domu, zgromadzenia,
Lecz nikt tej zalety głośno nie wymieniał.
Serwis bywał kiedyś w pałacu hrabiego,
Tam również jadano i pijano z niego,
Ale odkąd goście chodzili po stołach,
Sędzia serwis zabrał - w domu trzymać wolał.
Hrabia ujmy nie czuł, a z powagi szydził.
W dom łakomym okiem spoglądali żydzi.
Często kredytując poważne rozprawy,
Żądali, by serwis oddać im w zastawy.
Sędzia nie ulegał. Serwis w domu będzie!
Jak szlacheckie herby w najwyższym urzędzie
I żadnym roszczeniem, zajęciem, dekretem
Nie wstrząsną decyzją i immunitetem.
Słyszano szemrania, że ten czas nastanie.
Że żydowskie kiedyś będzie sędziowanie,
Lecz w gminne przestrogi elity nie wierzą.
Sędzia jednak serwis chronił przed młodzieżą.
Ta bywa niesforna. Zwłaszcza Narodowa,
Komuch i libertyn inaczej ją chował.
W duszy zawsze miała skłonność do rozróby.
Umiała wyzwalać, albo wieść do zguby.
Czciła rozpasanie, jak idy marcowe.
Lepiej przed nią chronić dobra narodowe.
Wszystkiego się jednak przewidzieć nie zdoła.
Młodych usadzano zawsze w końcu stoła,
Ale z nich jednego, co był światły, prawy,
Obdarzano miejscem pośrodku zastawy.
Nikt się nie spodziewał, choć czas był nerwowy,
Że iskra sprzeciwu może przyjść do głowy,
Komuś uznanemu - urzędem, szacunkiem,
Co błyszczał rozwagą, nie przesadzał z trunkiem,
Który innym młodym dobry przykład daje,
Że sielankę przerwie! Wstrząśnie obyczajem!
Czy go giez ukąsił? Nagle oślepł w nerwach.
Stanął. Machnął ręką i powstała szczerba!!!
Co się wyszczerbiło - to się nie wypełni!
Jakby gorycz przelał i nagle się spełnił
Sen tak złowróżebny, jak magie kabały,
A już tłumy ludu ze świecami stały...