czwartek, 31 maja 2018

Pro cesja

















Nie ma skutku bez przyczyny.
Bez Święta - Kościoła
I samorządu bez gminy.
Roweru bez koła.

Szklanki - do połowy pełnej...
Do połowy pustej.
Społeczności biednej - biernej
I aktywnej - tłustej.

Każde światło jakie pada
Ma swoje odbicie.
Zależności człowiek zbadał
I nazwał je życiem.

Mija siedem latek tłustych -
Siedem chudych czeka.
Gruby portfel będzie pusty.
Zgódź się. Nie narzekaj.

Myśl się nieustannie zmienia.
Odejdzie. Odleci.
I w nadziei są zwątpienia.
Dorośli, jak dzieci.

Nie ma dymu bez ognia.
Wzrostu bez kryzysu.
Przejścia bez przechodnia.
Bez Platformy PiS-u.

Dziwnym trafem w Boże Ciało,
zawsze tak wypada -
Rano dziwisz się upałom.
Po południu - pada!

środa, 30 maja 2018

W kapeluszu czerwonym























Rozprawiało grono mędrców
I w piśmie uczeni,
Czy media pełne oszczerców
Istnieją na Ziemi?
Co jest złem, a co jest dobrem
W prawie i etyce
I czy kłamstwo, nawet drobne,
Służy polityce?

Mamy dobro! - zgodzili się.
Zło jest brakiem dobra!
Brak? To - "nie ma", chyba dzisiaj?
Jasny jest więc obraz.
Zło jedynie jest pojęciem,
Ale nie istnieje.
Kłamstwo tylko jest narzędziem.
Czy więc źle się dzieje?

W kapeluszu - czerwonym,
Mądrościami upstrzonym,
Zło siedziało na daszku w Damaszku.
Tam, gdzie dymy i ognie,
Rozsiadło się wygodnie
I chrupało pierniczki z fistaszków.

Medrcom szybko świat obrzydł,
A czy źli są, czy dobrzy?
Nie ma już istotnego znaczenia.
O czym niegdyś... ktoś prawił?
Myślą: - Kto to zło sprawił?
Pod nogami pali im się ziemia!

wtorek, 29 maja 2018

Falconetti


















To destrukcja zorganizowana.
Nie ma żartów. Chcecie - wierzcie, lub nie wierzcie.
Niebezpieczna. Przemyślana. Planowana.
Fal.(conetti) znów nie stawił się w areszcie.
A jeżeli z takim wielkim specjalistą,
Mieć będziemy raz następny do czynienia,
To wydaje się już sprawą oczywistą,
Jaka kadra za nim stoi? Jakie gremia?
Podejrzenie wciąż niewiele jeszcze znaczy.
Wierszyk może także powstać nie na temat,
Lecz skończyła się pogoda dla bogaczy.
Dla biedoty także dobrej jeszcze nie ma.

Niedzielny podpalacz



















Palą się śmieci.
Szambo wybija.
Brak osób trzecich!
Wina? - Niczyja.

Znacie to ? Znamy!
To czyściciele!
Mają być zmiany!
Zawsze w niedzielę?

Teraz są wolne -
niepracujące.
To błędy szkolne...
Jasne, jak słońce...

Czy to dywersja
jest hybrydowa?
Czy to konwersja
dla aresztowań?

Były pożary
na całym świecie.
Nie było kary!
Mafie w powiecie?

Wnioski płynące?
Nie ma wyroków!!!
Lato gorące
ma być w tym roku.

Barwy walki

















Nie mam takiego garnituru,
A bez munduru nic nie znaczę.
Widać, że jestem spoza chóru.
Należę pewnie do wypaczeń.

Obowiązkowy strój służbowy
Błęlitnych hełmów i otoków.
Przegląd szeregów hybrydowych.
Szef chciałby wszystkich mieć na oku.

Indygo przed każdym nie dyga.
Barwy miewają język ostry.
Służbowy strój? - Żadna fatyga,
A rozpoznania sposób prosty.

Zbyteczne ciemne okulary.
Są prawnicy w butach brązowych.
Znamiona kata i ofiary -
Dyskretny przydział resortowy.

Mają swe barwy miejskie straże.
Ma swoje wojsko i policja.
Niech przywódcom swoje pokaże.
Zwarta medialna koalicja!

Nie mam takiego garnituru,
A bez munduru nic nie znaczę.
Widać, że jestem spoza chóru.
Należę pewnie do wypaczeń.

A noszę w uchu aparaty.
Różnie pomyśleć mógłby ktoś.
Muszę garnitur mieć poza tym,
Wtedy wiadomo, kto tu gość.

.

poniedziałek, 28 maja 2018

"Popierajcie swego szeryfa"
















Piszą już Texas i Teneryfa:
Ludzie! Wspierajcie swego szeryfa.
On tu najlepszy jest na kłopoty!
On dzikim świniom postawi płoty!

On gwarantuje dostęp w ustępie
nowej ustawy! Jest mocny w gębie
i w waszym hrabstwie zaważyć może,
żeby wam lepiej - nie było gorzej!

Zabieraj w troki cztery litery!
Siadaj na miejskie - chińskie rowery
i kręć, gdy musisz, bo bez kręcenia,
ktoś ci szeryfa zechce wymieniać!

Było już kino w samo południe.
Ten czas już minął! Teraz jest trudniej!
Piętnasta dziesięć jedzie do Yumy,
gość, co oświeci wasze rozumy!

Może tknąć...













Elektryka prąd nie tyka,
ale kiedyś nieopatrznie musiał tknąć.
Dzisiaj problem ma poważny polityka.
Skąd takiego elektryka znowu wziąć?

Wybrać spośród kandydatów nie jest łatwo.
Nierozważnych, prąd czasami, mocno kopie.
W Ameryce, w kilku stanach zgasło Światło,
gdy się Radio odezwało w Europie.

Są być może jakieś wolne elektrony.
Obce kable, a w głębinach jest już rura
i niesprawnych więcej jest - nieuzdrowionych,
a sondaże z wyprzedzeniem krzyczą: Hura!

Nie jest jasno, chociaż są już światłowody
i technika ma cyfrową kryptografię.
Biegunowość przemieszała nam narody.
Tak, że jutra, już przewidzieć, nie potrafię.

Nieznanego trzeba się obawiać losu.
Cyberprzestrzeń coraz więcej rodzi zmian.
Wyłączenie się - to nie jest żaden sposób,
gdy z kosmosu wciąż się zwiększa obraz plam.

Prawo znika, a rośnie Informatyka.
Specjalistów teraz młodych trzeba wziąć!
Polityka - wciąż, jak dotąd - nikt nie tyka,
lecz prąd zmienny jest... i może wreszcie tknąć!

niedziela, 27 maja 2018

Targował się mądry z głupim

















Raz rozmawiał z mądrym głupi -
czy tę mądrość można kupić?
Można! To jasne jak słońce,
stracić rozum przez pieniądze.

Wymienić... jeden za jeden
i z bogactwa popaść w biedę.
Dwie pieczenie trudno upiec.
Z mądrego się zrobi głupiec. 

Odwrotnie proporcjonalne -
może skutki mieć fatalne
dla każdej wymiany strony.
Nikt nie jest zadowolony.

Pojechali do rabina.
Rabe, gdzie leży przyczyna?
Stary rabin z Lubartowa
zależności ubrał w słowa:

Jeden świat - to jedna kula,
a na dwóch - różnych półkulach,
przeciwstawne są bieguny -
tam bogactwo - tu rozumy!

Każdy z was to chyba widzi -
Mądrzejsi są polscy żydzi,
a bogatsi w Ameryce.
Problem sprawiają różnice.

Przyciągają - odpychają,
ale gdy się wymieniają,
zanika wszelka kultura
i powstaje czarna dziura.

Nie powinniście dlatego
żądać czegoś od drugiego,
bo powstają niepokoje.
Niech już każdy ma te swoje!

sobota, 26 maja 2018

Nie śmiej się dziadku...


















Dziwne rzeczy, proszę pana,
że po zmianie - znowu zmiana?
Może to ten ból kolana
odebrał im siły?

Może nigdy jej nie mieli
i tylko uparcie chcieli...
Czy ktoś im w kolano strzelił,
lub krew wyssał z żyły?

Dziwne rzeczy się zdarzyły.
Pałac nie był taki miły,
a jeszcze na domiar złego,
utrącono Antoniego.

A czy tak się często zdarza,
żeby tak - patrząc po twarzach
wszystkich podkomendnych wiernych,
taki obraz mieć mizerny?

Gdzie jest ten następca tronu?
Gdzie ten rotmistrz jest szwadronu?
Gdzie ta postać... Och! i  Ach!!!
Toż to zapowiada krach!

Tak nie sądzą nawet w sądzie,
żeby sądzić po wyglądzie,
ale patrząc na metryki -
przewiduję złe wyniki.

Mają się jak pszczółki w ulu,
ale skutki tego bólu
nie wróżą już nic dobrego.
Mają większość! I co z tego?

Media są, jak dyskoteki,
a gdzie miejsca dla kalekich?
Odpowiem ci na ostatku:
Nie śmiej się tak... nie śmiej dziadku! 

Instynkt stada i delfini















Są delfiny i delfini
i wcale nie grube ryby,
a czas płynie, zmiany czyni  -
"albo... albo" lub " na niby".

Przed sezonem - po sezonie!
Już wkrótce ostatnie dzwonki.
Ruszą konie po betonie.
Wzlecą medialne skowronki.

Na przednówku - niepokoje.
Ile lato da wykosić?
A światowe przedpokoje
nie za bardzo chcą nas prosić.

Idą wakacje sejmowe.
Na Rosję świat oczy zwróci.
Na pewno odwróci głowę
od tego co rozum kłóci.

Kadra znika w Arłamowie.
Wódz zmknięty w kwarantannie.
Dziennikarz nie wie, co powie?
Świadek zmilczy, jak się kradnie.

Tylko partia Prezydenta
remontuje wizerunek.
Wszystko zwalnia na zakrętach
nawet i francy frasunek.

Niewiele zmieni Dzień Dziecka,
choć są dzieci wśród dorosłych.
Juź właściwie po wycieczkach,
a i ceny paliw wzrosły.

Straszą już dekoniunkturą.
Stąd zamęt w delfinów stadzie.
By napisać coś z kulturą,
braknie zasad już w zasadzie.

piątek, 25 maja 2018

Być, czy nie być ?















Parlamenty Wschodniej Flanki
spoglądają zza firanki
na porządki w naszym domu.
Uśmiechnął się na to komuch,
lecz opinii nie wyraża:
Chyba nie ma gospodarza?
Obraz bardziej już niż słowo,
opowiada to i owo.

Źle się dzieje w państwie duńskim,
jeżeli w sporze kołtuńskim,
resztki ducha się wypala.
Unia zmieniać nie pozwala
renegata na Hamleta.
Przyklepała o tron przetarg
i puszczono w wodach gaz.
Być, czy nie być? - jeszcze raz,
zaprzątnęło ludzkie głowy,
a Bohater Narodowy
nie doczekał wielkich scen.

Wielka wojna ceł i cen
przypłynęła na trójmorza.
Być, czy nie być? Wola Boża,
a naród jest bogobojny
i skutków ustaw upiornych,
lękać nigdy się nie będzie.
Nic w nim nie jest tak, jak wszędzie,
bo nie takie zna dramaty.
Wieniec był... i nic poza tym.
Już z Nabucco słychać chóry
o redempcję krzty kultury,
lecz to na puszczy wołanie.

Suwerenność wróć nam Panie!
Przywróć blask dawnych godności!
Kontrolę praworządności
niech nałożą sodomitom!
A naszą Rzeczpospolitą
ustrzeż w oku huraganu.
Nie każ sługą być dwóch panów,
gdy Jednego wielbi Pana,
każda w kraju dobra zmiana.

czwartek, 24 maja 2018

Bez ogródek














Powiem prosto - bez ogródek,
koło mnie jest też ogródek
i przedszkole było kiedyś.
Zliwidowano je z biedy.

To różne dzielnice miasta,
lecz tak samo popyt wzrastał
na takie miejsca zielone -
urządzone, zadrzewione.

Dziwna zbieżność jest czasami,
że zjawiają się ci sami
z pomysłami podobnymi -
z burmistrzami i radnymi.

W biały dzień i w środku miasta,
taka nadzwyczajna kasta,
nie licząc się z otoczeniem,
daje komuś ten zieleniec.

Mają władzę. Mają prawo!
Na lewo, albo na prawo,
mają wiedzieć wszyscy goje:
Nic w tym mieście nie jest twoje!

Pewnie Olszynka Grochowska,
była pańska, a nie chłopska,
a car oddał ją żydowi,
kiedy jej obrońców pobił.

A niedawno, na Bahamach
wyszedł weksel, proszę pana,
w tamtejszym antykwariacie
i ogródek ten oddacie!

Zgrany temat

















Piękny dzionek. Deszczu nie ma.
Elektorat jest rozgrzany.
Rozkłada się zgrany temat
na portale, na ekrany.

Poza nim niczego nie ma.
Zostały tylko reklamy.
W nierozwiązanych problemach
ukryły się błogostany.

Odwieczny przywilej panów,
ludziom, aż za dobrze, znany,
bez emocji i szykanów,
pozwala na temat zgrany.

Teraz mają materace.
Poznikały styropiany.
Służby ułatwiają pracę,
podsuwając temat zgrany.

Dżdżu, jak zwykle pragnie kania,
bo w sakiewce nie przybędzie.
Nudą zieje po nagraniach.
Zgrany temat jest już wszędzie.

Może to nasłonecznienie
przytłumiło w sieciach boje.
Może to rozleniwienie,
bo i tak każdy wie swoje.

Jeden ogórek w mizerii
uczynił sezon przedwczesnym.
Marazm rozsiadł się w koterii
zastojem w życiu doczesnym.

Na bezrybiu i rak ryba,
lecz jest bessa w interesach.
Nowy temat by się przydał.
Ot! Chociażby... brak prezesa!

środa, 23 maja 2018

Co świat za uszami ma?















Co tam komu w duszy gra...
Co kto za uszami ma...
Nie ma żadnego znaczenia,
Gdy o pomoc woła Ziemia.

Woła bliska i z oddali,
Że ją żar słoneczny pali,
A magnetyczne bieguny
Potraciły już rozumy.

Woła rankiem i wieczorem.
Pluje w nas siarkowodorem
I wylewa lawy żale,
Że gotuje się w upale.

Nie poradzi sobie sama
Z plazmą, promieniami gamma
I powoli traci siły,
Jakie dotąd ją chroniły.

A ludziska, jak ludziska...
Plaża jest ich sercom bliska.
Ostrzeżenia - Czcze gadanie.
Umierają w Pakistanie.

Młode, zdrowe, silne chłopy
Pchają się do Europy,
Za namową pewnie czyjąś,
Że u siebie nie przeżyją.

Świat wydaje się spokojny.
Tylko Szwecja "na czas wojny",
Poucza obywateli,
Żeby schronić się umieli.

Wcześniej, pani Kanclerz Niemiec,
Radziła zbierać jedzenie
I miesięczne mieć zapasy,
Bo nadchodzą ciężkie czasy.

To są nadal małe dawki,
Ale czernieją brodawki.
Krwinki rosną jak szalone
Białe bardziej nad czerwone.

Specjaliści polityki
Nie będą robić paniki.
By jej nie opanowali...
A słoneczko - pali... pali!

Pan poeta wciąż się wtrąca
W lata aktywnego słońca
A sam dawno w cieniu leży.
W końcu z czegoś musi przeżyć :)

Co na to Minister Zdrowia?
"To jest jakaś brzydka fobia!
Czysta teoria spiskowa!"
Po czym głowę w piasek chowa.

Rak i ryba... od głowy (bajka?)

















Ryba psuje się od góry,
kiedy środkom brak kultury.
Ale jak ma nie być brak...
gdy jej głowę toczył rak?

Choćbyś podał ją na tacy
posrebrzonej w Unii Pracy,
będzie mieć zapaszek taki,
jaki zwykle mają raki.

Rak najczęściej tyłem chodzi,
jeśli mu coś nie wychodzi.
Choć odnóży ma bez liku.
Skuli ogon... i po krzyku.

A ta ryba? Cóż tam ryba...?
Próżno takiej rybie gdybać...
gdy przez raka próbowana,
zgnije - nieskonsumowana :(

Nie ma między nimi zgody.
Rak wciąż pragnie czystej wody,
a ryba przeżyje w błocie
i nie oczekuje pociech.

Tak w naturze się układa -
że rak śnięte ryby jada
i nikt za to go nie wini,
co już napsuł i uczynił.

Morał już nam umknął chyba...
"Na bezrybiu i rak - ryba!"

Korona Królów















Zawsze w walce o sukcesję,
ten może wywierać presję,
kto w swym ręku ma atuty -
wiedzę, zeznania, zarzuty
i zawsze może ich użyć,
kiedy ktoś się nie przysłuży.

Nikt, na pretendenta dworze
nie trzyma tych pism w komorze,
tylko w sejfie za obrazem.
Tak, może też być, tym razem
i tylko służby tajemne
znają roszczenia wzajemne.

Nieraz się z obawy kulą,
ci obciążeni klauzulą,
kiedy ktoś daje sygnały,
że do mediów wyciekały
materiały takiej treści,
jaka w głowie się nie mieści.

Sprawia to władcom udręki.
Jakby komuś wyjąć z ręki
broń, co gwarancję dawała,
innym dostać się nie miała!
Sytuacja więc się zmienia.
Są do służby podejrzenia.

Jeśli żaden z tych, co wiedział,
nic nikomu nie powiedział,
to pragnie wskazać, bez pudła,
że wypływa coś ze źródła!
Nic innego nie mógł rzec!
Teraz źródła trzeba strzec!

Najlepiej chronić u siebie.
W miejscu, o którym nikt nie wie -
bezpiecznym, ale ustronnym,
bo to świadek jest koronny
i bywa na wagę złota,
a sam w wielkich jest kłopotach!

Sprawia władcom wiele bólu
historia Korony Królów -
obce wpływy i dworzanie
i walka o panowanie,
gdy ten, co wywierał presję,
sam nagle wpada w opresję.

Los nie zawsze jest łaskawy,
gdy się plączą tajne sprawy.
Niewiadomy finał ma.
Temu weźmie - temu da...
Śledźmy wiele min posępnych -
Będzie odcinek następny!!!

wtorek, 22 maja 2018

O! Jest tego cała masa!














Chyba te zeznania Masy
przypomną nam pewne czasy
i jakiś fakt ujawniony
uchyli Zbiór Zastrzeżony,
który jest asem w rękawie.
Jarosław o Jarosławie?
Narazie jest o PO,
lecz to znak - "Ja też wiem to" -
Ne naruszam tajemnicy,
więc zważajcie politycy,
bo kiedy zagram Jockerem -
jest afera nad aferę!
Jest w tym sęk, a w sęku sęki:
Jak wyciągnąć atut z ręki
temu, co go jeszcze trzyma.
Może z tego być zadyma!

Nic nie dzieje się przypadkiem.
Znajdzie się łata na łatkę
i straszak na amatorów,
gdy wycieka coś ze dworu.

Czterysta czterdzieści siedem!
Tak tłumaczy wszystko jeden.
Drugi szuka innych podejść,
pisząc "Duda musi odejść!"
A dziennikarz śledczy trzeci,
powtarza wszystko , jak leci.
Sugerują jedni drugim,
że mogą mieć w tym zasługi,
a w tej sytuacji Masie,
wiele już przypisać da się.
Nie można rozpoznać rąk.
Wkrótce będzie dalszy ciąg.

Rekordowa jajecznica

















Kiedy strusie pochowały w piasek głowy,
zdecydował as medialny - programowy,
żeby zrobić rekordową jajecznicę
i obdzielić nią pałace i ulicę.

Telewizja pierwsza myśl propagowała.
Ale jaja! Ale jaja! - w głos się śmiała,
lecz kibice oraz zapaleni fani,
już siedzieli po aresztach za kratkami.

Na co? Komu? Był ten pomysł z jajecznicą?
Chciano pewnie przekierować ruch ulicą,
by zasłonić za długi kryzys sejmowy -
całkiem nowym zadymiarsko - kibicowym.

Za wcześnie się wystrzelano przed Mundialem.
Pokazały nam reklamy puste sale,
w których partia rozgrywała główny mecz.
Zamiast meczu powstał raban, potem skecz.

I policja wypełniła swe zadania.
Ci - przymknięci nie pojadą do Kazania,
ale za nich bardzo chętnie tam się uda
z kancelarią sam Prezydent Duda!

Przy okazji parę groszy się zarobi
kibicując opolskiemu konkursowi.
Będzie głośniej i radośniej i po pańsku,
jak na słynnej, zapomnianej loży w Gdańsku.

A Senegal także barwy ma zielone
i kopanie kupiliśmy dozwolone
i przedziwnie się to wszystko razem splata,
gdzie pieniądze są i sukces, albo strata.

Ma i żółte, jak dzisiejsza jajecznica
i czerwone jak rozgrzana twarz kibica.
Rozgrywkami już możemy się upajać!
Ale jaja! Ale jaja! Ale jaja! 

Gdzieś się plącze założenie obok tezy:
Choć Kartuzy są dalekie od Berezy,
może ten, co w Senegalu dołki kopie,
teraz przekop, w zamian za to, nam przekopie.

poniedziałek, 21 maja 2018

Spuszczone bojówki























Ukazało się słowo - "Bojówki" -
(Spodnie z dużą ilością kieszeni),
a zniknęły z rąk reklamówki.
W telewizji musiało się zmienić!

Poznikały pieniędzy liczarki.
Powróciło - Czego chce naród?
Bawią ludzi "ekspertów" pogwarki.
Czego chcą? - lepiej wie mędrców paru.

Nie zaglądaj komuś do kieszeni!
Pilnuj swego! Tak babcia mówiła.
W telewizji musiało się zmienić.
Nowoczesna spokój wywróciła.

Rozesłano kody po terenie.
Do Kamienia - kamieni kupę.
Premier przerwał swe wystapienie.
Ktoś z pieniędzmi się schował za słupem.

Pan wydawca wierszy nie wydaje,
a wydaje partyjnych kolegów.
Ostra jazda się stała zwyczajem.
Rozjechali się na piątym biegu.

Krawczykowi tym razem nie wyszło.
Lech nie śpiewał na meczu "Po Lechu",
a wyborcy się martwią o przyszłość
i już nie jest nikomu do śmiechu.

Podział













W mojej warszawskiej dzielnicy,
ktorej okręgi szatkują,
nie liczą się zwolennicy,
lecz ci, co tu kombinują.

PiS-u nie widać tu wcale,
a liczna jest postkomuna.
"Plus" jest znaczacym detalem,
lecz pamięć śpi wciąż w rozumach.

Wyborczy tamuje zator -
przesmyk studenckiej młodzieży.
Dba poseł, burmistrz, senator,
by nikt w żadne zmiany nie wierzył.

A większość - emerytalna
liczy kolejne podwyżki.
Prognoza jest więc fatalna
i sondaż miewa zadyszki.

W przecież to prawobrzeżna -
wielka dzielnica Warszawy.
To prawda - nie jest bezgrzeszna.
Czas nie był dla niej łaskawy. 

Dlaczego nic się nie zmienia?
Poglądy są niezawisłe.
Pan Prezes w swoich wspomnieniach -
niechętnie patrzył za Wisłę.

Może się wszystkim udzielić,
niechęć znaczącej figury?
Może o kimś zapomnieli
w Centrum Promocji Kultury?

niedziela, 20 maja 2018

Nocka pląsawica
























Nocka - pląsawica
chmurę z czoła zdjęła
i srebrnym sierpem księżyca
w okno me cisnęła.
Obudziła cienie z kątów.
Porwała do tańca
łańcuch myśli i poglądów
splątanych w różańcach.
Wirowały w złotym blasku
wieczornego chłodu
bez aplauzu i oklasków,
bez żadnych powodów.
Do tej pory po rozumie
snuły się leniwie.
Wszystko nocka porwać umie,
gdy błyszczy prawdziwie.
Zaczerniła horyzonty.
Przepędziła smutki.
Zgasiła gorące lonty
złych pomysłów rzutkich.
Syczą jeszcze obrażone,
skupione na wojnie,
lecz już wszystko zakręcone,
a świat śpi spokojnie.
Uśmiechnęły się zmartwienia,
jak wilk do księżyca.
Jak cię może smucić Ziemia,
kiedy noc zachwyca?
Wydaje się teraz złudne
nieistotne, małe,
to co dniem bywało trudne.
Noce są wspaniałe!
A gdy jeszcze dłoń poczujesz
na swoim ramieniu.
Nie ma cię. Lunatykujesz
na wiersza promieniu.

Podobieństwa















Człowiek z ulicy Podobnej
teorie nam niewygodne
do głowy podsuwa migiem.
Pan ten nazywał się Figiel
i z jasnowidzem Jackowskim
rozmawiał o świecie boskim
przy węglu w ciemnej piwnicy.
Świat pełen jest tajemnicy.
Nie każdy może jej słuchać
po Święcie Zesłania Ducha
ale to jednak się zdarza
w głowie starego bajarza,
że wyobraźni paluszek
podsuwa mu scenariusze.
Wszystkie są takie podobne.
Księżyc - rogalik za oknem
i droga, że oko wykol
i lęk zawładnął publiką,
choć fikcja to taka sama,
jak film znanego Kaplana.

Przebiegunowanie












Miliardy, miliony, tysiące
i rząd, co dba o pieniądze.
Spory o podział i o wiek,
bo najpierw liczy się człowiek.
Zasada sporów nie budzi.
Klasyfikuje rząd ludzi,
analizując potrzeby,
żeby po ludzku i żeby
urawniłowki nie było,
bo tak się kiedyś rządziło.

Miliardy, miliony, tysiące.
Zamiast podzielić pieniądze,
rząd proponuje usługi -
daninę jednych dla drugich.
Bo najpierw liczy się człowiek
i trzeba dać mu cokolwiek,
analizując potrzeby,
żeby po ludzku i żeby
urawniłowki nie było,
a tak się kiedyś rządziło.

Ocena, rozmiar i skala...
na co nam budżet pozwala
i na co zezwala Unia -
naciska, gdy rząd spotulniał.
Przeróżny nas czeka los.
Nie człowiek, a jego głos
dla władców bywa cenniejszy.
Inwestujemy w najmniejszych,
chociaż ich głos się nie liczy,
lecz maluch najgłośniej krzyczy,
a kiedy bardziej dorośnie,
może wykrzyczeć donośniej!

W podziałach ważny jest czas,
kiedy nie będzie już nas,
niech krzyczą, co tylo chcą
na dobrą zmianę, lub złą.
Na skutki tej polityki.
Niech przewracają pomniki
i wyciągają z mogiły,
te głowy, co tu rządziły,
bo tylko one wiedziały,
że czas się kończy wspaniały
i już nadchodzi ten trudny
pełen wydarzeń paskudnych.

Regan coś o tym wspominał,
że wszelkich zmian bywa finał
i nawet wielka fortuna -
konikiem jest na biegunach.
Umknęła ludziom przemowa,
a człowiek, co się uchowa
za prawdę będzie się liczył,
jeżeli wcześniej przećwiczył
życie w ciemności bez kasy -
nad domem budując nasyp.
Nie będzie bardzo wyrywny
do szczawi radioaktywnych.

Młyny propagandy















Młyny propagandy mielą:
"Nie wylewaj nic z kąpielą!"
To, co do Bałtyku płynie,
złe wyniki może przynieść!

Inaczej patrzy się z góry,
na to, co wypływa z rury,
a turysta znad zatoki
ma rozglądać się na boki.

Od tępego w dal patrzenia
niewiele się w kraju zmienia.
Ostrzegawczym jest już znakiem,
gdy trzeba się cofać rakiem.

Kto przesadnie błąd tłumaczy
i znanym już ruchem raczym,
ogonek pod siebie zwija,
efektom spotkań nie sprzyja.

Z pozą obrażonych dam -
efekt nadal jest ten sam.
Na Youtube jasnowidze
mówią swoje: Źle to widzę!

Lecz każdy przesyt horroru,
nie pozbawia nas humoru.
Z diagnozą już bywa gorzej.
Chory zamilkł przy doktorze.

Przedwcześnie poczty ruszyły
i kampania straci siły.
Zamiast zapał walki budzić -
zostawiła z tyłu ludzi.

Pomoc, niby przyjacielska -
stara pompa holenderska,
zamiast tłoczyć ma tu ssać?
Mamy na to zgodę dać?

Z Gdańska do nas coś doleci
i jak dzieci nas oświeci,
jak rozpoznać nieczystości
w prawie niepraworządności!

Trudno propagandy młynom
dyskutować nad przyczyną
i w tym - spływającym szlamie
o kolejnej myśleć zmianie.

Pozostał im czasu próg
i czekanie... Co da Bóg?

sobota, 19 maja 2018

Rozejrzyj się!















Żyjesz nie tylko po to,
żeby karetą złotą
poruszać się
jak we śnie
w meandrach wyobraźni.

Rozejrzyj się.
Ktoś z tobą chce
pomówić o przyjaźni.
Samotnym źle.

Może już go znasz.
To ten, co uśmiechnął się.
Ma wesołą twarz
i o tobie wszystko wie.

Może nie jest niecnotą.
Razem karetą złotą
możecie gnać.
Życie brać
jak polne kwiaty w dłonie.

Rozejrzyj się.
Ktoś z tobą chce
ruszyć na świata koniec.
Samotnym źle.

Może już go znasz.
To ten, co uśmiechnął się.
Ma wesołą twarz
i o tobie wszystko wie.

Żyjesz nie tylko po to,
żeby sprostać kłopotom.
Jak w twoim śnie
bywa że,
zobaczysz w kimś człowieka.

Rozejrzyj się.
Ktoś ciebie chce.
Złota kareta czeka
Samotnym źle.

Może już go znasz.
To ten, co uśmiechnął się.
Ma wesołą twarz
i o tobie wszystko wie.

Żyjesz nie tylko po to...

Książe i żebrak















Siedział w kącie poecina
i rozmyślał, czy hrabina -
daleka powinowata
w najważniejszym ślubie świata
z dostojeństwem udział bierze
i w co dzisiaj się ubierze?
Z uwagą dziś na ekranie
przyglądał się każdej damie,
ale stawiał oczy większe,
tylko przy każdej ładniejszej.
Może to... ta w kapeluszu?
Kroczy pełna animuszu
i pierwsza podaje rękę.
Może ta, co ma sukienkę
tak niebieską, jak jej oczy?
Nie! To ta w toczku uroczym!

Siedzi... siedzi i się biedzi.
Nie miał żadnej podpowiedzi.
Piątej wodzie po kisielu
nie poświęcą uwag wielu,
kiedy przez małżeństw osiem
skojarzyło komuś coś się
na genetycznym portalu.
Patrzy z dumą i bez żalu
na te stroje, na te damy,
całe mnóstwo - takich samych,
a jednak skoligaconych.
Sam się czuje podniesiony
na prestiżu i znaczeniu
i rozmyśla o wielbieniu.
Ród to nie to, co rodzina,
a on tylko poecina...

Poezja - uboga sfera.
Pewnie bliższa jest Pottera,
a nie każdy przecież Harry.
Gdzież im do książęcej pary,
takiej, jakby wyszła z bajki,
lecz ci - z poetyckiej szajki,
bajki najpiękniejsze tworzą,
obdarzeni łaską bożą
i chociaż cierpią na Ziemi,
czują się tym wywyższeni.
W arystokratycznym niebie
wciąż się czują, jak u siebie,
szukając wśród luminarzy,
choćby jednej bliskiej twarzy.
Może to jest ta dziewczyna?

Ceremonia się zaczyna...
 

piątek, 18 maja 2018

Sąsiad - Jurek, szwagier i ja...
















W zrujnowanym lokalu na Pradze,
Który kiedyś salonem był.
Nie ma okien i nic nie poradzę.
Na prawników nie było sił.

Wychowano tu wiele pokoleń.
Czasem dobrze, a czasem źle,
Ale nikt tu nie tańczył po stole.
Szanowano, co było w szkle!

Każdy swoją dorzucał dolę.
Przesiedziało się nieraz do dnia.
Miał tu swoje życiowe przedszkole -
Sąsiad - Jurek, szwagier i ja.

Gdy ferajna wydoroślała -
(Śpiewać o tym - już nawet grzech),
Gazem w okna hołota strzelała,
Że z niej niby, za głośny, był śmiech.

Kilka latek mineło bez mała.
Podzieliło się pół na pół!
Lecz tradycja na Pradze została,
Choć nie taki liczył się stół.

Pozostało w nas od pokoleń,
Powiedzonko - każdy je zna.
Nie odmawiam! Ja czystą wolę!
Sąsiad - Jurek, szwagier i ja.

Z kamienicy ruina została.
Przedwojenny właściciel był.
Kancelaria go wycyckała.
Miasto resztki wypruło z żył.

Choć niełatwo nas było postraszyć,
Żeby przetrwać to wszystko do dziś -
Każdy musiał gdzie indziej się zaszyć,
Gdy kazali na bruki iść.

Każdy z nas w życiu wiele swym przeszedł.
Każdy swoją historię ma!
To nie Leszek, lecz twardy orzeszek!
Sąsiad - Jurek, szwagier i ja.

Obalimy, gdy słania się Hania,
A orkiestra nam w duszach gra.
Innych uczą na Pradze przetrwania -
Sąsiad - Jurek, szwagier i ja!

Tak, jak wszędzie

























Nieraz już nam tak wypadło -
z jednej młot - z drugiej kowadło
i nieraz na naszej duszy
odbił się skutek sojuszy.
Propaganda - wiecznie żywa,
potrzebuje wciąż paliwa.

A paliwko pnie się w górę,
kończąc dobrą koniunkturę.
Skończy gdzieś w wysokiej chmurze.
Nie ma mowy o kulturze,
o zasadach, albo prawie.
Dżuma panuje w Naprawie?

Wielka wojna hybrydowa
na razie walczy na słowa,
a handlowa na pieniądze.
Wyborcza - na władzy żądze,
a chce polityków wielu,
zaspakajać je w burdelu.

Świecą czerwone latarnie.
Prosty człowiek nie ogarnie...
nie rozumie zmian na świecie.
Może tylko w ONZ-cie,
lecz i tam nadeszły zmiany
i przemawia się do ściany.

Tajfuny niszczą fortuny -
onych, ale także unych.
Potrafi królewski ślub,
przesłonić Katyński Grób.
Przyszłość świata się uciera,
a Polak musi wybierać.

Gdy zapragnie samorządzić -
obcy - na pewno się wtrąci
i reklamą na Facebooku,
będzie chciał nam zrobić kuku!
A przecież już dobrze znamy,
jaka jest siła reklamy?!

Może tylko ją wyciszyć,
pod kluczem, oko klawiszy,
widok w kominiarkach chłopców.
To sygnał dla naśladowców,
że żarów żadnych nie będzie!
Jest normalność? - Tak, jak wszędzie!!!

Baba ruska w internecie

















Był atak na Wschodnią Flankę,
lecz zatrzymano Rosjankę.
Nasze dzielne ABW
omal nie straciło tchu.
Co to była za dziewczyna?
Czy Caryca Katarzyna?
Tego już się nie dowiecie,
bo jest RODO w internecie.
Teraz już dziewczyna Bonda,
nie wiadomo jak wygląda.
Mają z tym robotę krecią -
z ruską babą... drugą... trzecią...
Ktoś tu z nami figle struga.
Może w środku była druga?
Nie wiedział generał Bond -
może miała więcej kont?

czwartek, 17 maja 2018

Ksenofobia narodowa















Jestem teraz ksenofobem!
Kocham swoje trzecią dobę.
Szybko pozbyłem się złudzeń,
kiedy chciałem kochać cudze.

Znowu stałem się endekiem,
gdy doszło echo dalekie
o nowym pomniku Marksa,
a przy naszym trwała farsa.

Często zmienia pan poglądy?
Wolne, czy niewolne sady?
A więc, to pan budzi waśnie!
Właśnie! Właśnie... a czy waść... nie?

Ksenofobia narodowa!!!
Słowa, słowa... słowa... słowa.

środa, 16 maja 2018

Zatrzymany maj


















Maj na marszach wolno mijał
i nagle decyzja czyjaś
zatrzymała go w połowie.
To się nam nie mieści w głowie,
bo cóż to się porobiło?
Nigdy wcześniej tak nie było.

Kłopot z majem jest w tym roku.
Nie będzie tak stał w rozkroku.
By zawrócił - nie ma mowy!
Komu przyszło to do głowy?
Narobiło ambarasu
odkrycie względności czasu!

Nie wiadomo, co się stało?
Wiele spraw się zatrzymało -
w kraju, w Unii, w Ameryce -
w dyplomacji... w polityce,
a dostrzec nie mamy chęci -
czy się w drugą stronę kręci?

Czy to tylko wina maja?
Może wulkan na Hawajach?
Może Trump zmienił swe zdanie
przed ważnym z Kimem spotkaniem?
Nie wiedziała ABW,
bo jej także brakło tchu.

Wiedzą mędrcy i poeci,
że polsko-wegierski sprzeciw
mógł tu sprawcze mieć znaczenie.
Przeczuł słabnące kręcenie.
Problem nie był ujawniany,
aż maj został zatrzymany!

Podsłuchane przesłuchanie



















Sprowadzono do parteru
kilku śledczych oficerów,
by rozmawiać o kulturze,
ale burdel był na górze.

Co wówczas kultura znaczy,
gdy się taki raj zobaczy -
ucieszny i finansowy,
a sutener jest wpływowy?

Można sporządzić notatkę,
bo kiedy będzie się świadkiem,
przyda się linia obrony
zwrotem na powiadomionych.

Jest w notatce oficerów:
"Panna była z Hannoveru,
a pieniądze i zysk cały,
do Hamburga odleciały".

Burdel dalej jest jak był.
Nie warto wypruwać żył,
a tajniak - to przecież wiecie -
najstarszy zawód na świecie!

wtorek, 15 maja 2018

Kto po Fredrze buty zedrze...

















Pan Prezydent Fredrę czytał.
Skłonił się, a nie zapytał:
Czy dzisiaj - w dobie reklamy,
autorów takich mamy?
Stary kpiarz, co w książkach grzebie,
brak pytania wziął do siebie.
Nocą się z myślami pobił,
a rano dialog przerobił:

Przemówienie w ONZ-cie
pisze sekretarz ( w sekrecie).

Gdzie pan pisze? Ja? Na Wordzie...
Coś pan taki krzywy w mordzie...
jakby niezadowolony?
Tłumaczenie i idiomy
mogą być niezrozumiałe -
z angielskiego miałem pałę.
(Zamilkł. Naciągnięta struna.)
Lepiej poślę po Szoguna -
on zna lepiej tajne kody!
Zgoda?
Coś pan? Nie ma zgody!
A dlaczego?
Prosić wstyd.
Coś kapuje?
Nie wiem...  żyd!
Ale ja go wnet przerobię!

(Dalej rozmawiają sobie,
aktualizując scenę).
Sztuka wkracza na arenę
ni do śmiechu, ni dla Zemsty,
ale to przypadek częsty,
gdy przerabia się klasykę
widząc taką  politykę.

Kto po Fredrze buty zedrze,
próżno kopiując hrabiego,
do pałacu się nie przedrze.
Mogła zgoda być... Nic z tego!

Polubić ciszę




















Wojny, spory i wybory,
nuklearne reaktory,
dziennikarze w kotle zdarzeń -
świat medialnych przeobrażeń,
ale jeszcze na tym świecie
w wielkim mieście i powiecie
bywa piękny maj zielony.

Wiele par niezakręconych
cieszy oczy dni urokiem
i mają ten maj pod bokiem.
Nie szukają w Ameryce
sojusznika w polityce
i rozgłosu o pokłonie -
w  notce na ostatniej stronie.

Wolą cicho, pod kasztanem,
dumać nad życiowem planem,
wspartym teraz znacznym plusem.
Człowiek nie jest omnibusem.
Współczuje wszystkowiedzącym,
straty tylu dni gorących
i nic ich tak nie zagrzewa,
jak ta chwila pieszczot w drzewach
i cień jaki ich oplata,
chroniąc przed oczami świata.

A medialny kocioł zdarzeń
skupia się na innej parze,
szykującej się do drogi
za wysokie bardzo progi
na odwrotnej stronie świata,
gdzie się właśnie zaczął zatarg.

Ludzie nie mają w zwyczaju,
żeby tak się kłócić w maju.
Na ogół - wolą się godzić...
ale tu o prestiż chodzi -
przekonują, że nas - wszystkich!
Są jeszcze figowe listki
i może być rozwiązaniem
cichy azyl pod kasztanem,
choć nikt o tym nie napisze.
Wiosna w maju lubi ciszę.


poniedziałek, 14 maja 2018

Dozwolony jest sponsoring...















Dozwolony jest sponsoring, wiedzą o tym wszyscy.
Lepszej nazwy do tej pory, układ nie wymyślił.
Oficjalne to pobory. Mówią o nich szeptem.
Może nawet ci przepisać lekarz na receptę.
A co wolno wojewodzie - odpuszczą klerykom.
Rzecz opiera się na zgodzie! Wolno politykom!
Who benefits? Cui bono? - siała baba mak!
Osobiście rzecz sprawdzono! A to było tak:

Dozwolony jest sponsoring...

Nie do wiary!


















Coś się dzieje nie do wiary!
Po wszystko sięgnie hybryda.
Każdy swoje czci ofiary.
Przepychanka też się przyda.

Żydzi mają Kirkut stary.
Ci - Pyjasa, Ci - Przemyka,
Inni - ubeckie ofiary.
Symbol znaczy polityka.

Spór o pomnik nad Hudsonem.
U nas - o schody na Placu.
Postawione? - Przeniesione?
Usunięte sprzed pałacu?

Papież, Rotmistrz, Popiełuszko -
pokłon, wywiad - do wyboru!
Tu na sucho wszystko uszło!?
Kampania rodem z horroru!

Nic nie dzieje się przypadkiem.
Naród miota się w opałach.
Sondaż ma wyniki w kratkę.
Hybrydę tworzy kabała!

Nie do wiary, że tak można...!
Uczcić pamięć - rwać sumienie,
gdy prowokacja pobożna
w tyle wizji widzi mienie.

Jeszcze pokłon prezydenta...
Jeszcze jeden wieniec dzisiaj...
Przypomnimy! Nie pamiętasz?
Tu szyfrant Zielonka wisiał!

Od zniczy do pohańbienia
krótka droga, chociaż kręta.
Poruszyć musi sumienia
farsa w mediach rozpoczęta!

Mówią, że to gra o wszystko.
Wszystko to władza i kasa.
Dobre zmiany były blisko...
ale gdzież im... w takich czasach?

Sanktuarium Narodowe
stawiamy na wiary skale.
Na nic wojny hybrydowe.
Nieskuteczny mediów szalej!

niedziela, 13 maja 2018

Panie rotmistrzu! Larum grają!

















Nikt nie wzlatywał tak wysoko
jak Ty Nasz Orle nad Orłami!
Inni poszczycić się nie mogą
tak wielkim Duchem niezłamanym.

Poszedłeś do samego piekła,
by piekłu gardłem wyrwać trzewia.
Dopadła Ciebie zemsta wściekła,
lecz potrafiłeś jej się nie bać!

Żołnierzy takich świat nie widział!
O takim męstwie nie słyszano!
Rotmistrzu! Masz do Świętych przydział!
Miejsce: Mokotów. Termin: Rano.

Już tam Hryckowian i Badecki
starannie wybierają kulę,
a prezydent - agent sowiecki
każe ją jeszcze zatruć bólem.

Trucizna ta i w nas została.
I poraziła pokolenia.
Zbrodnia przed karą się schowała
w naszych umysłach i sumieniach.

Panie Rotmistrzu! Larum grają!
Oślepła znowu Europa!
Nasi do dzisiaj ukrywają
gdzie Twoje serce kat zakopał.

Serca takiego - Pileckiego
Tak bardzo dzisiaj nam potrzeba.
I Ducha tak niepokornego,
żeby wymusił chociaż - Przebacz!

Trzynastego maja












Jakaś funkcja nieopisana,
Na "wczoraj" zmienia "dawne lata"
I pamięć jest skompresowana
względnością czasu w pliku świata.

Ściśnięta - nie znaczy zamknięta.
Zbiór, choć się zmienia, ma, co miał.
Do dzisiaj, jak wczoraj pamiętam -
słoneczny dzień... i tamten strzał.

Jestem z miasta



Nazbyt wiele jest bolączek,
a nikt nie ma czystych rączek.
Cisną białe kołnierzyki
wąskie gardła polityki.

Na zegarze jedenasta
i agencje - znane w miastach,
mają południową sjestę.
Ja tu podnajemcą jestem -
mówi tajniak do tajniaka.
W telewizji wielka draka.
Goście nagle wstali - wyszli!
Nikt biznesem się nie pyszni,
w którym pobyt bywa krótki.
Żądza rodzi proste skutki.

W polityce rządzą żądze.
Zawsze chodzi o pieniądze.
Czy posiadać je to wstyd?
Oddaj spadek! - krzyczy żyd.

Rozmowa nie była długa.
Jest interes. Jest usługa.
Widzieliście Marsz Wolności!
Jedenasta. Mało gości.
Tajniak pannie puścił oko.
Właściciel siedział wysoko,
ale ktoś lokal wyśledził
i już nieco niżej siedzi.
W telewizji seksafera.
Klient po kieszeniach gmera.

Jeszcze wczoraj miałem diety!
Musi zniżka być - niestety.
Uśmiechnęła się dziewczyna.
Darmo jest trzecia godzina!

Kampania ma  swoje prawa.
Czy to Szczecin, czy Warszawa -
trudno zachować powagę,
na twitterze pod hashtagiem,
gdy się grono hejtu zbierze.
Jedenasta. Majtki pierze
obsługa przybytku sztuki.
W telewizji - banialuki
przejechały siedemnastką
razem z satyry namiastką.

Raj w podnajętych mieszkaniach
trudny jest do ujawniania.
Nie chce o tym mówić kasta.
Na zegarze - jedenasta.

Wiesz coś o tym?
Jestem z miasta!

sobota, 12 maja 2018

Mój Michale Archaniele!
























Człowiek takich czasów dożył,
Że i Schuman - sługa boży,
Wielkim świętym się okaże.
Trafi wkrótce na ołtarze,
I opór Kościoła skruszy,
A Kaplica Templariuszy,
W której został pochowany,
Choć jest miejscem w świecie znanym,
Dzięki bożej opatrzności -
W centrum  Mistrza Wyniosłości
Przemieni się w Europie.
Masoneria dołki kopie,
Mimo, że jest w świecie znana,
Sprawa zapachu szatana,
Lecz widać już przewietrzono,
Co skrywano za zasłoną.

A i u nas - w Wilanowie,
Zjadą się jutro Mistrzowie,
Żeby czynić u Świątyni
To, co w Unii czynią inni
W swoich lożach po paradzie.
Gdy zapatrzą się w przykładzie,
Ośmieleni mediów ciszą -
Konstytucję nam napiszą!
Piękną, nową, pałacową.
Masoneria nie jest zmową.
Niczym skrywanym pod stołem.
Miała być antykościołem,
Ale gdy się wszystko zmienia -
Nie wymienia się imienia,
Bo go teraz RODO strzeże
Wprowadzone w dobrej wierze.

Mój Michale Archaniele!
Może tego już za wiele!
Mamy czekać, aż potomni...?
Niech już piekło się upomni
I rozwieje się omerta
Wokół świętego Roberta!
Mam się modlić do Schumana?
Unia jest za cud uznana?
Czy tak wszystkich przekabacił,
Ten, co kusy ma kabacik?
Czy może siły kabały
Europę przemieszały.
Jej wyznawcy? Co za jedni?
Nie ukryci... a dyskretni!
Jak po wyjściu z refektarza,
Być dyskretnym na ołtarzach?
Procesję w paradę zmienić?
Kto tak wszystko mógł odmienić?

Mój Michale Archaniele!
Możliwości jest niewiele...
Tylko zło i mniejsze zło.
Wolna wola! To jest to!??
Taka wolność głowy mąci...
To Twój czas, żebyś się wtrącił!

No komers!















Od rzemyka do kulczyka
prawda jednak się przemyka -
zwykle wieczorową porą.
Niech wątpiący przykład biorą
z wykładowców i poezji,
a twórcom słownej herezji
na piedestał podnoszonym
lichochotka złoży pokłony
w poczytnej polskiej gazecie.
Zatrzymają w wielkim świecie,
albo na lotnisku w Luton,
każdą, skrytą myśl uknutą,
pochodzącą od środowisk
wmawiających narodowi,
że ma własnych autorów.
Nie z tłumaczeń i poborów,
ale z głębi polskiej duszy.
Taka obcych dusz nie wzruszy,
chociaż czasem się przemyka,
jak do sztuki - polityka.
Opłacana to owacja!
A kto poleca? ... "redakcja"!

Spotkania z gminą

















Owoce będą zamrożone!
Wykorzystane po sezonie.
Pora zakończyć miodobrania
i poznawania - też już koniec.

Nie ma nam nic już, do dodania,
ten, który zasiał i pozbierał,
bo przecież są zobowiązania
i nadzwyczajna to jest sfera.

Co się odwlecze - nie uciecze!
Nie warto drażnić pośrednika!
Ty wszystko przejadłbyś człowiecze!
Potrzebna mądra polityka!

Po owocach nas poznaliście!
Widzieliście same sukcesy
i miejsca dla was są na liście.
Rząd dba o wasze interesy!

Przekonujące są spotkania.
Tylko malkontent wciąż wytyka:
Trzysta miliardów do oddania
wymusi na nas Ameryka?

Problem będzie przesunięty!
















Żyd ma wsparcie z każdej strony
i od diabła i od świętych:
Pan nie będzie już niszczony!
Tylko będzie odsunięty!

Jest w traktatach stanowionych
sposób na trudne momenty:
Kraj nie będzie podzielony!
Będzie tylko przesunięty!

Kłamstwo lepsze jest od draństwa.
Mniej boli oszukanego.
Mienie należy do państwa?
Tak, lecz zważmy do którego?

Uczył rabin ubogiego
w jaki sposób się bogacić,
a ten zrozumiał coś z tego,
dopiero, kiedy miał płacić!

Teraz uczmy się od lobby -
namawiają dziennikarze.
Czy każdy ma takie hobby?
Nie... to przyzwoitość każe!

Trzeba wytłumaczyć gojom:
Skąd się biorą te przekręty?
Niech o swoje się nie boją!
Pomnik będzie przesunięty!

Goj musi zrozumieć zamiar,
dlaczego mu nic nie da się?
Bo otrzymuje coś w zamian,
gdy problem przesuwa w czasie!

Proste jest wytłumaczenie.
Nie ma z czego robić hecy!
Sprowadzają nas na ziemię.
Dostajemy znowu w plecy?

Wszyscy byśmy "lepiej" chcieli.
Są także prawa człowieka.
Myślał dłużnik o niedzieli.
Tylko lichwiarz jej doczekał.

piątek, 11 maja 2018

Miliard w rozumie

















Unia nędzy z bogactwem
I żebractwa z bractwem
Z ekonomem - chłopa.
Nauki z prostactwem.
Oto Europa!

Traktat władzy z poddanym.
Wolnym i pojmanym.
Sędzią i złodziejem.
Bliskim oraz nieznanym.
To wszystko się dzieje!

Zgoda nieba z padołem
I diabła z kościołem.
Wroga - przyjaciela.
Czy to z bajki wziąłem?
Taka jest Bruksela!

Mariaż pięknej poezji
z brudną propagandą.
Miszmasz prawdy - herezji
i zakonu z bandą.
Kto powiązać to umie,
ten świetnie potrafi
mieć miliardy w rozumie.
Oto obraz mafii!

Kraju niezwykły!
























Jeden na świecie znamy kraj taki -
Niespotykanych zjawisk w przyrodzie,
Gdzie to, co żyje - psy, koty, ptaki,
Żyją wśród ludzi w niezwykłej zgodzie.

One to czują, one to wiedzą,
(Chociaż nie zawsze, pewnie nie co dzień),
Że nie odnajdą tego za miedzą,
Co jest niezwykłe w polskim narodzie.

A jacy ludzie są wobec siebie?
Życie to często dla nich udręka.
Mieszkają przecież pod jednym niebem,
Lecz niewidzialna rządzi tu ręka.

Może bywają niewidki - czapki.
Czasem się zjawia Koń, który mówi.
Może ukrywa ktoś długie łapki?
Może wzlot myśli skrzydła tu zgubił?

Zbyt wiele zdarzeń jest tu tajemnych.
Zbyt wiele znanych na prawdę czeka.
Trzeba uśmiechów więcej wzajemnych -
Takich... do życia i dla człowieka!

Uśmiech pogodzi. Uśmiech łagodzi.
Zwłaszcza majowy, gdy dni gorące.
Nadal nie wiecie, o co tu chodzi?
PiS wszystkim posłom zabrał pieniądze!!!

czwartek, 10 maja 2018

Podrażniło...
















Podrażniło we mnie coś się...
Może to te pyłki w nosie?
Może inna miesięcznica -
Nie ten chodnik i ulica.
Może pustka w tej przestrzeni,
w jakiej stanęli skupieni
i wykonali znak krzyża.
Coś oddala - nie przybliża
zwycięstwo po Dniu Zwycięstwa.

Może kombinacji gęstwa
plątaniną jest wszechrzeczy?
Niby ład, a jednak skrzeczy
obcą nutą na mogile.
Wierszem nad tym się pochylę,
słysząc: Wierzcie! Tak być musi!

Jakiś smutek mnie przydusił,
cieżarem kolejnych ustępstw.
Słowa wydaja się puste.
Ciche, skromne w tej przestrzeni,
co się zmienia, by nie zmienić.
Zamiast zmiany, jest coś w zamian.

Retoryka taka sama -
Wszystkim lepiej być nie może!
Tak u nas, jak i za morzem
przenoszone są pomniki,
a twitterowe wierszyki
oblepiają tak, jak pyłki
zaniechania i pomyłki
natury i sił tajemnych
powodując katar siewny.

Szwajcar spod hotelu Victoria















To nie jest pomnik Victis Gloria.
Zebrała się egzekutywa.
To nie Memoriał - Pro memoria...
W miejscu, gdzie Ducha lud przyzywał.

Znaczenie hotelu Victoria
Nie przetrwa restytucji próby.
Minęła zwycięstw euforia,
Wzywanie Świętego od Zguby.

Nie przeszła boleść za łańcuchy,
Przez straże ostrzy ogrodzenia.
Stąpano po podłożu kruchym,
Żeby przemówić do kamienia.

Kamienie kiedyś mówić będą.
Czekamy na to długie lata,
Ale niektórym miny rzedną.
Urósł światowy, wielki zatarg.

Ogromna jest siła demona.
Już wyciszyła egzorcyzmy.
Do prawdy trudno go przekonać.
Źle goją się pamięci blizny.

Ustępstwa, wymuszone zmiany
I zwodnicze alternatywy,
Pod presją faktów dokonanych
Budują obraz nieprawdziwy.

Ktoś to wymusił. Dopiął swego
I na nic wszelkie wsparcia nogi.
Nie pokonało dobro złego,
Ale mu właśnie zeszło z drogi.

Może zabrakło Sprawiedliwych
I nie ma jeszcze list Dziesięciu?
Skromna garstka egzekutywy
Skupiła się na głów przygięciu.

Fundacja oraz dyplomacja
To nie są środki na demona!
Już lokalna administracja,
Gdy zechce, wielkich zmian dokona.

Usunie najdroższe symbole
I w oczach świata je ośmieszy.
Umiera prawda na cokole,
A bagnet znowu pierś jej przeszył.

Szwajcar spod hotelu Victoria
Podszedł do czarnej limuzyny...
Ale to inna już historia -
Zapytał cicho - Zwyciężymy?

środa, 9 maja 2018

Bagnet w plecach

















Ameryka bez pomnika.
Widzi wielka polityka
wieżowce - nie chatę z kraja.
Wybuchł wulkan na Hawajach.

Ten w Islandii wstrzymał loty.
Ameryka na kłopoty -
wzrok wyłącza satelitom.
Ulega zwycięstwa mitom.

O Aliantach, o Stalinie,
o pomocy, która płynie
i wieką odgrywa rolę,
a nie widzi czaszek w dole.

Mgła na oczach, szkieł okruchy
przesłonily jej wybuchy,
utrudniają jej poza tym
za Smoleńskiem widzieć Katyń.

Liczą się tylko biznessy,
gry wojenne, interesy.
Czasem - lokalne wybory,
środowiska i diaspory.

W każdym sporze ktoś ma prymat.
Ktoś na pulsie rękę trzyma.
W ten sposób zarządza światem.
Stanął Dawid przed Goliatem?

Mówią: - Niech się nie porywa!
Ameryki nie odkrywa!
Niepotrzena jest ta heca!

Został jednak bagnet w plecach...


poniedziałek, 7 maja 2018

Rechotom o latach











Znów mówisz mi, że nie ma więcej...
Znasz moje sny - rozkładasz ręce
I każesz mi liczyć spokojnie dni.

Przez lata
Dopłata
Nie kapnie żadna mi!
Ah, ah, ah, ah, ah
Yeah, yeah, yeah, uh, ech!

Znów mówisz mi... a to są kpiny!
Ja dobrze wiem... komu płacimy!
Znów przyjdzie mi znosić koszmarne sny.

Przez lata
Dopłata
Nie kapnie żadna mi!
Ah, ah, ah, ah, ah
Yeah, yeah, yeah, uh, ech!

Kłopoty już... będą z wyborem.
Starczy tych burz... były nie w porę,
A czas był zły i długo szły
Zamiary - koszmary, a człowiek już stary,
Za  lata, wypłata, utonie w debatach.
By! Bajm mi grał to już!

To miało być... prawie tuż... tuż!
I zmiana, i szaleństwo wróżb.
Odbierasz mi nadziei sny

Przez lata
Dopłata
Nie kapnie żadna mi!
Ah, ah, ah, ah, ah
Yeah, yeah, yeah, uh, ech!

niedziela, 6 maja 2018

... syneczek śpi

Przez los żywi - pogrzebani,
można by rzec - wniebowzięci,
a tych, co zostali sami
odwiedzają prezydenci.
Kampania ma swe zasady,
a odeszli przecież w spółce.
Czasem nawet nie dasz rady
pytania zadać kukułce.
Nie usłyszysz nawet ile
tobie jeszcze dni zostało.
Bywają najcięższe chwile,
Wiele znaczą... nieraz mało.
Nie zależy od sztygarów,
dyrektorów i prezesów
czas przeżycia tych chwil paru,
już bez słuchania frazesów.
Nie ma takiej psychologii,
ani  wyobraźni człowiek.
Ludzie czynili, co mogli.
Została modlitwa... z Bogiem!