piątek, 13 stycznia 2012
Nie upilnował
Umarł w pracy nocny stróż.
Nie obudził się i już.
Wybacz mu to spanie Panie.
Takie miał już pilnowanie.
Nie był pewnie taki święty.
Wciąż dorabiać chciał do renty,
żeby jakoś żyć wśród ludzi.
I w końcu się nie obudził.
Umarł prosty, zwykły, szary.
W jednym tylko nie miał miary -
Wciąż szukał pracy, pieniędzy.
Może ziemskiej bał się nędzy?
Może w końcu chciał coś mieć.
Ktoś, być może, powie - cieć!
Po co się pracą zabijał,
kiedy życie szybko mija?
Mija szybko, gdy samotne.
Kiedy oczy są wilgotne
od patrzenia na ten świat.
Myślał: - Nie chcę żyć jak dziad,
a żyje się coraz drożej.
Pójdę w pracy się położę
i zmartwienia jakoś prześpię.
I poszedł. I odszedł we śnie.
Pewnie w Niebie będzie pytał -
Może bym się na coś przydał? -
Zapracuję na coś może?
Rozważ prośby Panie Boże!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz