niedziela, 15 stycznia 2012
Zobojętnianie
Ten system potrzebuje bitew.
Ten system żyje dzięki walce.
Karmi się chamstwem, strachem, zgrzytem
i przy nich uchodzi przez palce.
Ten system potrzebuje wroga,
by się nim żywić, rosnąć, tyć.
Kiedyś nim była "lewa noga" -
dziś sam ze sobą chce się bić.
Ten system wymyśla podziały.
Potrafi nawet walczyć z cieniem.
Najmniejszy opór - nawet mały,
już gwarantuje mu istnienie.
Przy życiu trzyma go widownia.
Bez ludzkich spojrzeń szybko zginie.
Oszustwo, przemoc, dramat, zbrodnia -
znikną natychmiast w pustym kinie.
Dobro i zło. - Pewność? Dylemat?
Szarych komórek słychać chrzęst.
Czy twierdzić, że "gdzie jest ...- tam nie ma ..."?
Czy uznać, że " gdzie jest ... - tam jest ..."?
I obojętność bywa bronią,
bo odbierana jest jak sprzeciw.
Gdy brak reakcji, kiedy dzwonią -
nikną słupnicy i asceci.
Bez kontrapunktu, bez kontrastu -
nie ma już żadnej polifonii
i nie ma medialnego blasku,
gdy tacy sami - my i oni.
Nie musi to być zaraz Ghandyzm.
Wystarczy patrzeć trochę wyżej,
a znikną wojny propagandy
i ustrzeżemy się poniżeń.
Zima otula rozmyślania
i można skupić się na sobie.
Zacząłem od zobojętniania -
do wiosny więcej nic nie zrobię!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz