niedziela, 17 kwietnia 2016
Cook i ludożercy
W innym morzu, dawno temu,
przeszkadzał mały wielkiemu.
Zachowywał się nieładnie
i ten wielki spoczął na dnie.
To początek był - nie koniec,
bo podobną w Pentagonie,
w rewanżu zrobiono dziurę
i wmówiono światu bzdurę.
Świat zobaczył i uwierzył.
Wysłano wielu żołnierzy,
by osaczyć przeciwnika.
W przyczyny już nikt nie wnikał.
Świat się ugiął pod ciśnieniem
nieustannej walki z cieniem.
Nazwał wojnę pełzającą,
w różnych miejscach wciąż trwającą.
Wojnę dziwną - hybrydową.
Zapalaną wciąż na nowo
w miejscach różnych czułych styków.
Spróbowano na Bałtyku.
Toczą gry ze sobą wielcy.
Kiedyś Cook i ludożercy
stanęli naprzeciw siebie.
Co się stało? Dziś nikt nie wie.
Może jednak się doszukać:
Ludożercy zjedli Cooka!
W przeszłości i na Bałtyku
zbito kogoś z pantałyku.
Wiemy - często się przydarza,
że historia się powtarza,
lecz się odwracają role.
Strategii nie uczą w szkole.
Akcji równa się reakcja,
lecz jest także prowokacja.
Gdy zawiedzie wytrzymałość
ktoś, jak Cook pójdzie na całość.
Doświadczenie mądrym czyni.
Znowu okręt, koło Gdyni
przyjacielsko zacumował.
Resztę zna, kto już próbował...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz