Prokuratura się dowie,
czym karmią klacze w Janowie,
ale jeszcze nie dowiodła,
kto dziś może je osiodłać?
A w stadninie Kurozwęki
konie ludziom jedzą z ręki,
bo tam żadna taradejka
nie dowiozła jeszcze szejka
ani żony Rolling Stones`a
i nikt o to się nie dąsa.
O arabach w tym Janowie
złego słowa nikt nie powie.
Inne są słuchy o paszy.
Dosyć głośne: Biją naszych!
Wycofują się z dzierżawy.
Była kolka. Nie ma sprawy.
A w stadninie Kurozwęki
zarząd nie ma takiej męki,
bo pieniądze są tu mniejsze,
chociaż konie krwi pełniejszej,
a to przecież oczywiste.
Arab musi być krwi czystej.
Ten jest czystej, ten jest pełnej,
a czy jest z tym najprzyjemniej?
Dotąd wiodło się bez krachu,
bo nie widział nikt wałachów,
a w tym są różnice kruche,
że nie noszą nic pod brzuchem,
ale mają interesy, jak zarządy i prezesy,
lecz jeśli interes stary
innej już nie znajdzie pary
oprócz starych, byłych żon
sprowadzanych z obcych stron.
A w stadninie Kurozwęki
mówią: Jedli k..... z ręki
i stąd całe zamieszanie
i przy owsie i przy sianie.
Janów ma cienie i blaski,
ale w końcu jest pod laski
oraz pod jednego szejka.
Teraz jednak stracił make up
i wygląda już inaczej.
A kto będzie krył tam klacze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz