niedziela, 4 września 2016

Bunt Nietykalnych



















Zrodził się w kraju język fatalny,
kiedy nastąpił bunt Nietykalnych.
Krzyczeli: Dosyć tego i basta!
A to nie była najniższa kasta.
Całkiem odwrotnie niż w Indiach bywa,
bo nikt się nie mógł na nią porywać,
a kto się tortem rzucić ośmielił,
zaraz lądował w więziennej celi.

Język był brudną śliną barwiony.
Najbardziej pluły nim pierwsze strony.
Nie znała dotąd nawet ulica -
tego, co rzuca pierwsza stronica.
A cóż to znowu za polityka,
gdy Nietykalny chce innych tykać?
Czy strzępigębosz jest ponad prawem,
żeby z maluczkich czynić zabawę?

Ktoś w niedalekim kraju, w Oriencie,
nakazał takich kpiarzy zamknięcie.
Umiał wymusić szacunek słowa
i wygładziła się zaraz mowa.
Przyobiecała mu Ameryka,
że sprawców buntu też pozamyka.
Miarkuj się kasto w zwrotów kopalni.
Jest wielu chętnych na Nietykalnych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz