wtorek, 13 września 2016

Capo di tutti capi






















Przylecieć musiał wcześnie rano,
kiedy w Warszawie jeszcze spano
i przemknął cichcem do hotelu.
Widziało pewnie go niewielu.

Było właściwie po zabawie.
Miał być koronnym świadkiem w sprawie
przekrętów wielomilionowych,
a skład komisji był gotowy.

Bronił go jednak immunitet.
Miał powitalny być komitet,
ale się trochę obawiano,
by wcześniej nic nie zarzucano.

Drobny i bardzo niepozorny,
garnitur założył wytworny.
Podniósł się trochę na obcasie.
Nie było żadnych notek w prasie.

Myślał, że znalazł się w potrzasku,
gdy wyświetliło się na pasku,
że będzie ważne oświadczenie.
Ścisnęło coś. Chyba sumienie.

W oknie przytulił się do ściany.
Czy nie ma tam poszkodowanych,
lecz nadjeżdżała już ochrona.
Godzina biła wyznaczona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz