piątek, 23 września 2016
Ciemną nocą na pustyni
Ciemną nocą po pustyni
idą cicho beduini.
Idą milczkiem do wybrzeża,
do którego ponton zmierza.
Ciemne twarze. Lśniące oczy.
Długi orszak nocą kroczy.
Niosą młode chłopy zdrowe
kamizelki ratunkowe.
Wkrótce, kiedy północ minie,
kawalkada ta odpłynie,
ściśnięta jak w beczce śledzie.
Strach pozostawili biedzie.
Teraz już zdesperowani,
kroczą śmiało ku otchłani,
wierząc - gdy nadejdzie rano,
na dalekim brzegu staną.
Rzekł im derwisz, szaman, tancerz,
że w ramionach pani kanclerz,
czeka na nich rajskie życie.
Tylko dopłynąć musicie!
Nie ma wioseł. Silnik rzęzi.
Wiele godzin muszą spędzić
bez jedzenia, picia, spania.
Ta wyprawa nie jest tania.
Wszystko kiedyś odpracują,
gdy pod stopą brzeg poczują.
Kiedy nowe ich kindżały
bedą drogi torowały.
Postawią wielkie meczety.
Potem zapłodnią kobiety
obiecane przez proroków.
O tym myślą idąc w mroku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz