sobota, 3 czerwca 2017

MAXBED AKT II



















AKT II


Scena I

Noc. Starówka. Maxbed i Nacier.

MAXBED

Księżyc zachodzi. Już po północy.
Wszyscy się chyba już rozjechali.
Marsz był udany. Nie jestem śpiący.
Dobrze nas chłopcy zabezpieczali.

NACIER

Trzeba uważać na każdym kroku.
Łatwo nas trafić w takim pochodzie.
Można coś ukryć, gdy ciemno wokół.
Jest przestrzelina w twym samochodzie.

MAXBED

To mogą zrobić jedynie służby.
Za wielka byłaby awantura.
Może naprawdę, chronią nas wróżby?
A jeśli służby? To czyje? Która?
Pamiętasz jeszcze, dziwne z mgły zjawy?
Jakby tu zawsze, gdzieś były blisko
I można sobie nie zdawać sprawy,
Że one o nas - wiedzą tu wszystko.
To nie przypadek, że były trzy.
Siostry - nie siostry. Być może obce.
Jakby przed nami bez przerwy szły
I prowadziły nas na manowce.

NACIER

To porównanie nie jest bez sensu,
Bo każdej wygląd sprawiał różnice.
Łączył je tylko splotem nonsensu
Miraż o władzy i polityce.
Pierwsza, jak myślę, mogła być ruska.
Inicjatorka o wielkiej sile.
Umiała kusić, nakłaniać, muskać
I uśmiechała się przy tym mile.


MAXBED

Ta gruboskórna, druga - niemiecka.
Pewnym warkotem brzmiały jej słowa.
Jakbym jej rękę poczuł na pleckach,
Że zawsze pomóc jest mi gotowa.
Ta trzecia  - zgodna, ze swym - być może,
Zawsze z maleńką alternatywą,
Usłużyć może na każdym dworze,
A jest najbardziej wśród nich fałszywą.
Mogłaby włosy ciąć Samsonowi,
Albo poprosić o głowę Jana.
Trudno przewidzieć, co może zrobić,
A wpływ największy miała z nich na nas.

NACIER

Wróżby, czy zwidy - przetrwać musimy!
Jeśli czarownic tyle dokoła,
Najlepiej będzie, gdy się zwrócimy
O pomoc boską oraz kościoła!
Metropolicie ufać nie można ,
Ale pasuje nam hasło: "Trwamy!"
Tysiące ludzi można by zwołać!
Razem pójdziemy - kiedyś wygramy!

MAXBED

Pomyślmy o tym. Na dziś wystarczy!
Spróbuj do prasy dać pewien przeciek.
Stwierdzono mały uszczerbek w tarczy -
Odnaleziono trotyl!

NACIER

W gazecie?

Wychodzą.


SCENA II

Przy śmietniku - SZEF PAŹ  z KUWEJCKIM rozmawiają.
Za rogiem NACIER - nasłuchuje.

SZEF PAŹ

Pluskwa zdrowa nigdy w śmieciach się nie schowa.
Na odpadzie nic za długo nie poleży.
Sprawa dla nas nagle stała się gardłowa.
Kto przeczyta, będzie pytał. Nie uwierzy?
Kto to puścił? Przecież był wyraźny zakaz!
Trzeba inne wydrukować ekspertyzy!
I natychmiast wywalić pismaka!

NACIER - do siebie

Smród się rozszedł i to nie jest zapach bryzy.

SZEF PAŹ - obejrzał się zaniepokojony i kontynuuje.

Ktoś wygrzebał fragment pasa od fotela.
Potem po nim przejechał licznikiem,
A ten licznik zaczął nagle iskrzyć, strzelać.
Prosto w oczy zaświecił wynikiem.
Takie gówno to się nigdy nie pomyli.
Jest, lub nie ma. Ślad najmniejszy znaleźć umie.
Napiszemy, że go błędnie oznaczyli.

NACIER - do siebie

Że chronometr miał uszczerbek na rozumie?

KUWEJCKI  ogladając się

Zdaje mi się, jakby ktoś powtarzał  po nas.
Trzeba sprawdzić - Kto dokładnie wiedział o tym?
Nie ściągnąłeś za sobą ogona?

SZEF PAŹ  - unosząc klapę śmietnika.

Może szczury w śmieciach siedzą, albo koty.

KUWEJCKI

Wyobraźmy sobie taką sytuację,
Że tam siedział ktoś na serce bardzo chory.
Wsadził w kieszeń znany lek na palpitację.
Trzy psiknięcia pomagały do tej pory.
Kto rozróżni? Nitrogliceryna,
Albo trotyl - to właściwie jest to samo!
W razie czego to wydanie się zatrzyma.
A redakcję - za łeb wezmę rano.

SZEF PAŹ

Każdy, kto choć słowo mruknie. Kto się wstawi,
Lub w pantoflu wieść przekaże -  Coś odkryto!
Już nie będzie, za tej władzy, dziennikarzem!

(odchodząć razem z Kuwejckim)

I zamkniemy...

NACIER - wychodząc z ukrycia

Rzeczypospolitą?


SCENA III

Kancelaria. Przy stole - PREMIER FUX,  SZEF PAŹ, BÓLKOWSKI, MINISTER SIDWORSKI, GENERAŁ X, LADY IF



PREMIER FUX

Zbudujemy stadiony. Zagarniemy miliony.
Dadzą biedni, dopłacą bogacze.
Strumień środków wniesionych, popłynie z każdej strony.
Kraj nasz będzie wyglądał inaczej.
Ktoś to musi podzielić. Oni szansy nie mieli.
Europa mieć chciała kontrolę.
Długo nad tym myśleli. Stało się. Odlecieli.
Wszystkie karty leżały na stole.
Zbudujemy stadiony. Zagarniemy miliony.
Pościągamy od chętnych haracze
I wysokie ambony damy zadowolonym.
Pod naciskiem zamilkną krzykacze.
Niech wyruszą parady. Moher zejdzie na dziady.
Naszą przyszłość widzimy inaczej.
Mamy dobre przykłady. Specjalistów od zadym.
Kto do nieba się zwraca - niech płacze!

SZEF PAŻ

My będziemy haratać. Grodzić, spychać i zgniatać.
Europa tu musi mieć trasę.
Niebezpiecznych - wyłapać, a resztę powymiatać!
Trzymać ekran, Niemcom sprzedać prasę.

LADY IF

Coś kupimy... sprzedamy...  a czy my na to mamy?
Do wszystkiego potrzeba kluczyka!

SZEF PAŹ

Już od dawna tym gramy, poprzez podział reklamy.
Uzgodniony przy małych stolikach.

BÓLKOWSKI

A ja co? Mam być stróżem, tej tablicy na murze
I przed oknem pilnować chodnika?

MINISTER SIDWORSKI

Skup się lepiej na piórze, by nie było powtórzeń
I cywili zwyczajnie unikaj!

PREMIER LUX

Starczy tego paniowie!  Posłuchajmy, co powie
Pan generał, bo mamy kłopoty.
Niech się ja wreszcie dowiem, komu chodzą po głowie,
Komiksowe obrazy idioty?


GENERAŁ X

No, cóż... panie premierze... w przypadkowość nie wierzę.
To łeb kuty. Mieć musi atuty!
To jest forma ostrzeżeń,  z jaką byli żołnierze,
Wyjaśnienia zamieniają w skróty.
Mówi: - Nie jest po sprawie! Trzyma asy w rękawie?
Może stamtąd pochodzą przecieki.
W niebezpiecznej zabawie,  zawsze coś może zawieść.
I rekina zje większy rekin.

PREMIER LUX

To już na was spoczywa. Niech pan sam to rozgrywa.
My wracajmy do wielkich pieniędzy.
Kto chce mieć je przez lata, ma - nie jeździć a latać,
By się wreszcie oderwać od nędzy.
A cała polityka - to dobra logistyka.
Czas to pieniądz, a droga jest śliska!
Ten, kto oczy zamyka - dopuszcza sojusznika.
Czy dla niego budował lotniska?
Gdyby tak... tanie linie, były blisko, gdzieś przy mnie.
Miałbym bliżej po prostu do pracy...
Własny przelot - rządowy... Zadzieraliby głowy,
Uśmiechnięci, zdziwieni rodacy!

BÓLKOWSKI

To jest jasne, jak słońce. Tylko skąd wziąć pieniądze?
Od nas wezmą! Nam na to nie dadzą!

SZEF PAŹ

Kiedy my haratamy, to w szatni kogoś mamy!
Niech się zbiorą! Niech myślą! Niech radzą!

PREMIER FUX

Temat: Autostrady - do nastepnej narady
Zostawimy. Pomyślmy o locie.
Kto się trzyma zasady, często schodzi na dziady.
Ten wygrywa, kto marzy o złocie!

Wstaje. Za nim pozostali. Ze śmiechem wychodzą.


SCENA IV

Noc. Neon "Noc muzeów"  MAXBED i NACIER


MAXBED

Posprzątali. Wygasili wszystkie znicze.
Poskładali także barier barykady.
Pomyślałem, że już puste są ulice...

NACIER

Noc muzeum - to nie jest pora do zadym!

MAXBED

Gdyby krzyż tu leżał drugi , granitowy,
Choćby taki, jak u Kostki, na trawniku,
To sprzątanie by nie przyszło im do głowy,
Bo za wiele podniosłoby się okrzyków.

NACIER

To jest bardzo niefortunne odniesienie,
Bo gdyby się, ktoś złośliwy od nich uparł,
To na modły długim się położy cieniem,
Abdykacja z dymisją arcybiskupa.
Straszne rzeczy wypisują na Facebooku
O grzesznikach - gejowskich małżeństwach...

MAXBED

I organy mogą także sięgnąć bruku.
Kto by czytał takie bzdury, bezeceństwa?

NACIER

Piszą wprost, że papieża otruli.
W następnego pozwolono Turkom strzelać.
Nasz kardynał chciał głosować na Trzech Króli
SMS-y sam odbierał. Forsę zbierał.
Coraz częściej widzą diabła w masonerii.
Mówią - sekta i podnoszą dawne sprawy.
Jest dyskrecja. Nie potrzeba nam brewerii.
Kościół może nie być dla nas tak łaskawy.

MAXBED

Miałem sen. Śniły mi się deymkowskie "Dziady",
A w nich sceny i mowy turowiczowskie.
Potem żydzi i układy i narady.
Jeden wstał - palcem wskazał na Polskę.
Na to wyszli szalikowcy ze stadionu
I krzyczęli - Nastapiło uzdrowienie!
Jasne światło spadło na nich z nieboskłonu,
Potem zgasło. Pozostały krzyża cienie.
Pojaśniało, kiedy sejm mi się pokazał.
Palce w górze. Pochylony Mazowiecki.
Stół okrągły przemknął też w kilku obrazach,
Potem biskup - rozdawał książeczki.
Drukowano w nich kazania i nauki
Księdza z lądu tak czarnego, jak ta noc.
Ciemny garaż. Przytłumione stuki.
Grom uderzył... i obraz utracił moc.

NACIER

Nocna mara, a Bóg - wiara. Dziś są modły na ulicy.
Nie skupiaj się na koszmarach. Z ludem trwają politycy!


(w czarnych strojach wchodzą trzy CZAROWNICE, z tyłu cienie z krzyżykami)


1 CZAROWNICA

Widzieliście? Szli tu ludzie z krzyżykami,
A przechodząc różańce wznosili w górę.
Dość rządów tych! Słyszałyśmy - Chodźcie z nami!
My Chrześcijanie! Swoją mamy tu kulturę!

2 CZAROWNICA

Rząd się śmieje, a oni modlą się teraz.
Protestować przez noc całą nie przestaną.
Spektakl gniewu z tego może się uzbierać
Przeciw czartom, bezbożnikom i profanom.

3 CZAROWNICA

Z wiatrem niosą się tu jeszcze mocne słowa.
Tupot butów. Śmiech wisielczy i krzyk Nike.
Czasem w oknie się pokaże czyjaś głowa.
Gest sprzeciwu w jasnym oknie za pomnikiem.
Łańcuch skrzypi, jakby pytał wciąż - dlaczego?
Kto wam wszystkim, nagle w Polsce zamknął usta?
Czy naprawdę tak boicie się tu złego?
Ludzie modlą się - Różaniec nie ustał.

MAXBED

Czy pójdziemy, dołączymy i wesprzemy?
Na chodniku przed Muzeum klęczą nocą.

NACIER

Powinniśmy, jeśli nadal wygrać chcemy...
Z sił tajemnych i bożą pomocą,

1 CZAROWNICA

Kto bez winy jest i chce być nowatorski,
Niechaj pierwszy się podniesie, z ludem stanie
I przemówi do narodu głosem troski,
Że modlitwa jest silniejsza niż powstanie!

2 CZAROWNICA

Wiele złego uzbierano z każdej strony!
Namnożyło się przeróżnych poprawności.
Aferami cały naród jest zmęczony.
Zlitowania będą prosić - mali, prości.

3 CZAROWNICA

W morzu kłamstwa się ukażą ośmiorniczki.
Każda macka nową prawdę wydobędzie.
Znajdzie wyjście ze ślepej uliczki,
Kto ku źródłom iść pod górę się zdobędzie!

MAXBED

A dlaczego dziś jesteście zadymione?
Potraficie modlić się? Zachować godnie?

CZAROWNICE - wszystkie

My jesteśmy zasłużone - potępione.
Dziś wysłały nas żywe pochodnie.

1 CZAROWNICA

Mnie - spalona na dożynkach, na stadionie,
A ją te, płonące obok Kancelarii.
Przypomnijcie! Wyciągały do nas dłonie.
Zapomniane. Pochodziły z tej owczarni.
Usłyszały, że wy Ducha tu wołacie,
I że prosić potraficie najgoręcej.
W nadpalonej, rozdzieranej, naszej szacie
Przynosimy poświęcone ludziom serce.
One rządom się tu stale sprzeciwiało.
Chciało władzę płomieniem powstrzymać.
Wypalone, ale jeszcze w nim zostało
Przeświadczenie, że to może jego wina.  

2 CZAROWNICA

Wciąż czekają, kto wspomnieniem je przywoła,
Choćby dzisiaj w modłach pod świątynią sztuki.
Nie pamięta o nich książka ani szkoła.
Boją się, że zapomniały wnuki.
A im bardzo jest potrzebne odpuszczenie.
Wybaczenie desperacji i szaleństwa.
Wypalone w wiecznych kłótniach pokolenie,
Czy dostrzeże chociaż cień dawnego męstwa?
W żadnym czynie i porywie i sprzeciwie,
Nie powinna w marę zmieniać się ofiara!
Jest różaniec. Ludzie modlą się prawdziwie.
Przyda się nasza pochodnia stara.

CZAROWNICE - wszystkie

Przybyłyśmy. Dołączymy. Ogrzejemy.
Może marsze się za nami zjawią jeszcze.
Choć noc chłodna, my nadzieją wciąż płoniemy.
Wciąż iskrzyły w naszych duszach wieszczów wiersze.


(Wchodzi kobieta - DUSZA  z medalem Orła Białego na piersi )

DUSZA:

Ja przepraszam. Jestem taka zagubiona,
A mój wnuczek mnie po świecie nadal szuka.
Dawno temu zostałam z kimś zamieniona.
Nie spisali się badacze i nauka,
Nie ma po mnie najmniejszego w świecie śladu.
Zamiast grobu jest atrapa pożegnania.
Wokół snuje się tajemnic zaduch.
Może teraz ktoś mnie pozna? To ja... Ania.
Jest tu prawnik - pan mecenas wśród modlących.
Zna metody i tajemnice prawicy,
Chociaż milczy. Zwykle mało jest mówiący.
Stanę obok. Może moją myśl podchwyci.
Jest uważny. Dociekliwy był w procesach
I wie dużo, o czym inni nic nie wiedzą.
Stosy aktów poprzeglądał i przeczesał.
Umie znaleźć, czego śledczy nie wyśledzą.
Pójdę z wami, potem stanę obok niego.
Był masonem, lecz od dawna jest uśpiony.
Doświadczenie przecież ma z ciałem Jerzego.
Mój grób pusty. Innych już odnaleziony.
Jeszcze wielu pamięć tu musi odszukać
I poświęcić, uszanować i ogłosić.
Wciąż mam order. Ktoś go jednak pragnął zbrukać,
A o pomoc głośniej już nie mogę prosić.

NACIER

Nie szukają. Beznadziejne przyszły lata.
Nie ma nawet do badania resztki kości.
A rząd hucznie nietykalność święci kata.
My milczymy pamiętając o miłości.
Stań Duszyczko razem z nami przy Różańcu
I do wspólnych dołóż cierpień swój koralik.
Może tutaj - na tym modlitewnym szańcu
Iskra błyśnie i nadzieją się zapali.


Wchodzi ekipa telewizyjna


REPORTERKA do Maxbeda

Reporterką jestem z Polskiej Telewizji.
Wy podobno zamierzacie spalić kota.
Nakręcimy. Pokażemy to na wizji.
By do ludzi ten was protest jakość dotarł.
Szybka sonda pokazała - wsparcia nie ma,
A reportaż może podnieść wam wyniki.
Katastrofa - to jest zakazany temat!
Ludzie nie chcą robić z modłów polityki.
Czy przypadkiem, pan tu wszystkich pozapraszał?
Jakieś zjawy. Jakieś widma. Jakieś dziwy.
To tradycja jest kresowa, a nie nasza.
W grupce widzę kilku Polaków prawdziwych.
Czy pan słyszał o reklamie, drogi panie?
Pan nie może w niej buszować tak, jak w zbożu.
Pozwolenie jest najlepszym rozwiązaniem.
A jest zakaz. Kraj jest przecież na rozdrożu.


Wchodzi patrol służb miejskich


STRAŻNIK:

Wzywam wszystkich uczestników do rozejścia.
Demonstracja nie ma w mieście zezwolenia.
Proszę odejść spod Muzeum i zejść z przejścia,
Zanim wydam poważniejsze polecenia.

Słychać syrenę. Migoczą światła radiowozów.

Wszyscy się grupują. Podnoszą palce w górę.
Zaczynają śpiewać:


Boże, coś Polskę...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz