niedziela, 30 listopada 2014
Trzy karty
Przedtem grali tu w trzy karty.
Teraz zrobią sobie party.
Przybędą też naciągacze.
Bal na budach. Nie inaczej.
Ja mam ręce. Nimi kręcę.
Patrzcie! Wygrał! Nie chcesz więcej?
Niech dołoży grosz paniusia...
Nie ma? Dziwne. Tu być musiał.
To jest tylko taka gra,
która swe zasady ma.
Na tym one polegają:
Przegrywają ci, co grają!
Ten, co miesza - zawsze górą!
Którą kartę podnieść? Którą?
Nagle popłoch. Krzyk. Policja!
A kto wygrał? Koalicjant!!!
Wójcino! Gmino!
Czy do zmartwień są powody?
Lód nam wkrótce skuje wody.
W gabinecie wojewody
śpiewał góral piosnkę tą:
REF:
Wójcino! Gmino!
Rządy twe nie przeminą.
Są dziedziczną dziedziną
na wiele, wiele lat!
Po cóż te płacze?
Nie mogło być inaczej!
Zaraz wynik zobaczę.
Taki teraz jest świat.
A wójcina jak dziewczyna.
Nie dość miała tego kina.
Niepotrzebnie się napina.
Spodziewa się samych strat.
REF:
Wójcino! Gmino!
Rządy twe nie przeminą.
Są dziedziczną dziedziną
na wiele, wiele lat!
Po cóż te płacze?
Nie mogło być inaczej!
Zaraz wynik zobaczę.
Taki teraz jest świat.
Czy do zmartwień są powody?
Lód nam wkrótce skuje wody.
W gabinecie wojewody
są dziś kratki - nie ma krat.
REF:
Wójcino! Gmino!
Rządy twe nie przeminą.
Są dziedziczną dziedziną
na wiele, wiele lat!
Po cóż te płacze?
Nie mogło być inaczej!
Zaraz wynik zobaczę.
Taki teraz jest świat.
Wybory
Spadła gwiazda z nieba, podniesiono krzyże.
Jednemu dziś dalej, a drugiemu bliżej.
Krzyż wysoko uniósł ramiona na placu,
lecz go kazał wynieść zarządca pałacu.
Skoro nam tu gwiazdy przychyliły nieba,
to może aż tylu krzyży nie potrzeba.
Są znaki na niebie i znaki na ziemi.
Ktoś je postanowił miejscami zamienić.
Mówią, że to tylko zwykła symbolika,
ale jak głęboko umysły przenika.
Jedni z tym się godzą, inni - poruszeni.
Spójrzcie jak wysoko dziś się gwiazdkę ceni.
Mamy wolną wolę. Różne Świąt wymiary.
Są nowe reklamy i obyczaj stary
i do nas tu także należą wybory.
Czy tu będzie nowe, czy jak do tej pory?
sobota, 29 listopada 2014
Jest takie radio
Jest takie radio z modlitwy głosem.
które dociera do miast i wiosek
i nigdy z prawdą się nie rozmija.
Jest takie radio.
Radio Maryja.
Jest takie radio i są Ojcowie,
którzy zanoszą prośby Królowej
o Jej opiekę. By los nam sprzyjał.
Jest takie radio.
Radio Maryja.
Jest takie radio i my słuchacze,
którzy nie chcemy patrzeć inaczej
na Ducha, który modlitwy uniósł.
Jest takie radio. W Polsce.
W Toruniu.
Jest takie radio, różaniec, zwyczaj,
który z matczynej troski oblicza
daję nadzieję, że cud się ziści.
Są tacy księża.
Redemptoryści.
Jest takie radio. Trwa. Wiele znaczy.
Módlmy się wspólnie. Niech Bóg zobaczy,
że choć jest trudno i czas nie sprzyja -
wznosimy Kościół
z Radiem Maryja.
Grudniowa Nadzieja
Bogobojny ludzie! Słowiański narodzie!
Dokąd zmierzasz dzisiaj plątaniną dróg?
Pozbawiony Ducha kłamstwem żyjesz co dzień.
Na hiobową próbę wystawił cię Bóg.
Zwiedli cię cesarscy. Okpił faryzeusz.
Herodowe hordy deprawują dzieci.
Nie uśmierzył sporów świątyń kaduceusz.
Grzbiet przygięty nosisz a gwiazdeczka leci.
Musisz iść do spisów i dać się policzyć
komu cześć oddajesz. Jakiej służysz władzy?
Droga kamienista. Apel jest zwodniczy.
Jest w tym wola boska i ludzkie nakazy.
Jeszcze jest za wcześnie. Milczą Aniołowie.
Przy wygasłych ogniach śpią dobrzy pasterze.
Przez czas bardzo długi wyczekiwał człowiek.
Wielu się zgubiło i zachwiało w wierze.
Bogobojny ludzie! Grudzień już nadchodzi.
Każdy musi szukać swojego Betlejem!
Pan cię przecież wywiódł z niewoli, z powodzi.
Pozostawił słowo - Grudniową Nadzieję.
piątek, 28 listopada 2014
Koszmar
Zerwałem dziś się po środku nocy.
Przyśniła mi się Partia Niemocy,
która nie daje żadnej nadziei,
a ludzie sukces już w garści mieli.
Wstałem natychmiast cały spocony.
Przypadłem szybko do ręki żony
i opowiadam jej o koszmarze,
a żona na to: - To skrót "Wydarzeń".
Widziałam wczoraj to na ekranie.
Wiadomo było. Nic się nie stanie.
Realistyczne masz bardzo sny.
To gra partyjna. Cierpimy my.
Jaka nadzieja? Marne widoki.
Odważni, młodzi mają wyroki,
a ty się boisz marnych wyników.
Odmów paciorek tu przy Krzyżyku.
Aniele Boży... szepczę cichutko.
Czemu nadzieja była tak krótką?
Spraw żeby mi się nie śniło znów
i politykę wyrzuć ze snów.
Siły spokoju
Powtarzano z prawej strony:
Przepis musi być zmieniony,
bo przy takiej ordynacji
nici będą z każdej akcji!
A pan prezes - nic.
Wyszła młodzież na ulice.
Chcemy zmiany w polityce!
Poszli ludzie w wielkich marszach.
Osobno ich część najstarsza.
A pan prezes - nic.
Popierano głosem, piórem.
Słupki szybko poszły w górę
i urosły statystyki.
Sejm tu jest od polityki,
a Naród to widz!
Partia z pospólstwem nie igra.
Partia liczy. Partia wygra!
Partia ma gabinet cieni.
Zagłosujcie - to się zmieni!
Został smutek lic.
Miało lepiej być! A już ci...
Lecz przy władzy są oszuści!
O to w sejmie bój się toczy.
Oszukali! W żywe oczy!
Kto uwierzył w pic?
Uwierzyli prości, mali.
Rzecznicy się posypali,
a właściwie, mówiąc szczerze -
Nie należy grać z fałszerzem.
Od razu przewrócić stolik!
Na to prezes nie pozwoli,
bo ustawa jest ustawą!
Sprawiedliwość da nam Prawo!
Tak walczymy już lat ...naście.
Wyjdźcie wszyscy. Światło zgaście.
Weźcie Czerską, weźcie Trwam
i już dajcie spokój nam.
Przeczytał w Wyborczej
Pan profesor przeczytał w Wyborczej...
Stamtąd czerpie swą bogatą wiedzę.
Czemu teraz wyniki są gorsze
i dlaczego ja w domu siedzę?
Pan profesor studiuje i bada
i ogłasza to w telewizji.
Czemu jabłko na ziemię spada,
a nie jedzie TiR-ami do bliźnich?
Pan profesor wykłada w Collegium.
Dawniej chyba w Kolegium zasiadał.
Teraz wiedzę zanosi do mediów
po nowemu wciąż pionki układa.
Najpierw musi przeczytać w Wyborczej,
jaką prezes przyjmuje strategię,
potem bada opinie zbiorcze
wreszcie sam recytuje elegię.
Telewizja potakuje głową,
bo uczone wywody wciąż woli,
a profesor, zgodnie z nową modą
dziś się rano zapomniał ogolić.
Zapominać każdemu się zdarza,
kiedy natłok jest ważnych wydarzeń.
Każdy zrobi tak, jak uważa.
Telewizja prawdy nie pokaże!
czwartek, 27 listopada 2014
Oddałbym głos na...
Oddałbym głos na prawnika,
bo go ciągnie polityka,
lecz mówiono mi w palestrze:
On na proch tu wszystko zetrze!
Głosowałbym na lekarza.
Lekarzom rządzić się zdarza,
lecz musiałby wrócić szybciej,
a on ciągle jest w Egipcie.
Postawiłbym na bankiera.
Tu bankierów się wybiera,
lecz byłoby wiele szmeru,
że to jest gość od transferów.
Może by na historyka,
który ważnych spraw dotyka
w swoich książkach, w niezłej cenie,
ale siedzi w IPN-nie
Chciałem już na reżysera,
lecz reżyser się przebiera
i ma dziwne scenariusze.
Zrezygnować chyba muszę.
Wcześniej odrzuciłem już
oficera tajnych służb,
dziennikarza, socjologa
i rolnika na odłogach.
Tych, którym źle patrzy z twarzy,
milionerów, sekretarzy.
Tych z watahy i ze sfory.
Jak mam pójść na te wybory?
Będą burze w drugiej turze
Zamieszanie jest na górze.
Z kim się zgadzam? Komu służę?
Konkurentom nie powtórzę!
Będą burze w drugiej turze.
Przecieki. Spoty. Kłopoty.
Długopisy do roboty!
Wystarczy maleńki znaczek
i policzą to inaczej.
Po cóż łamać nad czymś głowę?
Wybory są kontraktowe.
Dawno wszystko ustalono.
Jedna strona z drugą stroną.
Na okrągłym znanym stole
spisano narodu wolę
i nie może być inaczej!
Ty odhaczysz? - Ja odhaczę!
Każdy przypilnuje swego,
a obśmieją nieważnego.
Będą się pod boki brać.
Przedstawienie musi trwać!
środa, 26 listopada 2014
Na głupi temat
Obłamał mi się ząb mądrości.
Pożytku z niego było mało.
Wciąż miałem jakieś niejasności
i ciągle prawdy mi się chciało.
Był wielokrotnie naprawiany,
ale do końca dzielnie trwał.
Uparcie czekał pewnej zmiany
i jakby coś przekazać chciał.
Wyłamał mi się po wyborach.
Może się poczuł niepotrzebny?
Na wszystko kiedyś przyjdzie pora.
Mniej teraz będzie myśli wrednych.
Mądrość się także wyczerpuje
i szybciej jeśli wsparcia nie ma.
Człowiek się głupszym teraz czuje.
Ot, "ząb mądrości" - głupi temat!
Błogosławieni łatwowierni
Nic się przecież nie zmieniło.
Świat się nigdzie nie zawalił.
Jest dokładnie tak, jak było.
Tylko ludzi oszukali.
Metodą " na krzywe ryło"
nic się u nas nie uchwali.
Jest dokładnie tak, jak było.
Tylko ludzi odszukali.
Może komuś jest niemiło,
bo ich wcześniej uprzedzali.
Jest dokładnie tak, jak było.
Znowu ludzi oszukali.
Lud tu żyje miłosierny.
Wybaczając Boga chwali.
Pobłogosław łatwowiernych.
Uwierzyli i wybrali.
Nadstawią drugi policzek,
a może i co innego.
Nie ufamy polityce,
lecz zdążamy do dobrego.
wtorek, 25 listopada 2014
Konsultacje
Pytam sąsiada - tłustego misia,
czy nie wybiera się czasem dzisiaj
na konsultację do prezydenta.
Sąsiad się w długich gubił wykrętach,
że on właściwie to nie ma zdania,
bo przecież były aresztowania.
Jedno w Poznaniu, drugie w Warszawie
i niedobrego coś piszczy w trawie.
Że jego partia całkiem przepadła,
a na cmentarzu kamera spadła
i nagle zepsuł się monitoring.
Może by poszedł, ale jest chory
z powodu zbiorczych dymisji licznych.
Potem o domu wtrącił publicznym
słów kilka brzydkich ściszonym głosem.
Pewnie się łatwo pogodzi z losem,
bo ma solidne zabezpieczenia
i jak się zmienia - to niech się zmienia.
Sprawa właściwie jest omówiona.
Nowe ekipy i nowe grona
potrzebne teraz będą w pałacu.
On nie miał wpływu. Był zwykły pracuś,
który przekonań się tylko trzymał,
że nasza wiosna, a ich jest zima.
A właśnie śnieżek posypał pierwszy
i nie wystarczy mi chyba wierszy
do opisania kto za, kto przeciw.
On do Hiszpanii pewnie poleci,
a wszystkie koszty na firmę wrzuci.
Zawsze był zgodny. Nie chce się kłócić
i chyba właśnie dla takiej zgody,
wróci tu wtedy, gdy puszczą lody,
a konsultacja nic chyba nie da.
Stało się. Trudno. Dla wszystkich bieda.
Powyborczy pozew sądowy
" Wielkie nieprawidłowości.
Widziałem w znacznej ilości
i pan burmistrz właśnie za to
nazwał mnie publicznie - szmatą!
To była tylko namiastka.
Burmistrz zechciał dać "co łaska",
kilku zdolnym urzędnikom,
jeśli będą jego wtyką
w pewnym przypadkowym składzie.
Uchwalono więc na radzie
przesunięcia w miejskich środkach,
by nie było totolotka,
tylko gwarancja wygranej.
Dziennikarce, dosyć znanej
podarowano laptopa.
Artykuł burmistrza poparł.
Pani z Opieki Społecznej
miała w strefie niebezpiecznej
rozdawać ulotki z puszką.
Z piwem i ostrą pogróżką
o wycofaniu dotacji.
Zawiadowca na swej stacji
czynił bardzo wiele wstrętów
dla plakatów konkurentów.
Na targu puszczono plotkę,
że pan burmistrz z samym Miodkiem
siedział w jednaj szkolnej ławce,
a Miodek miał go za znawcę
i człowieka wrażliwego.
Dodano także coś złego
o miejscowej opozycji,
że jest na oku policji,
bo wyjeżdża z kibolami.
Zapoznała się z pałkami,
leżąc w warszawskim rynsztoku.
Listę już podjętych kroków
omówiono na spotkaniu."
Napisał o tym zebraniu
w pozwie, w Sądzie Okręgowym
dawny radny lewicowy.
To musi być bajką. Prawdą być nie może.
Ja ten cały pozew między bajki włożę.
Taka to jest polityka!
Komunikat wszędzie dotarł,
że to będzie błąd pilota
i rozstrzygnąć ma Komisja,
skąd krzyżyki są na listach.
Nieistotne, kto uwierzy,
bo tu chłopi są frajerzy.
Kreślą na sposób frajerski,
a najczęściej w sandomierskim.
Jest wypowiedź do przedszkola
pana profesora Trolla,
że to jest już po zabawie:
"Nie ma możliwości w prawie!'
Dziennikarki pewnej marki
rozpoczęły już pogwarki
jak się nowy skład wybiera
delegując mniej niż zera.
Wybiera ten na urzędzie,
kto jego wybierać będzie!
Przypomina to rozmówki -
Ilu do jednej żarówki
przy wymianie żyrandola?
Liczy się narodu wola
i zasady demokracji!
Żadna racja nie ma racji!
We władzach nie ma kryzysu!
Jest potrzeba kompromisu.
Po to będzie wspólny marsz,
żeby w głowach powstał farsz.
Pewnie przyda się na święta,
a wybrane niebożęta
zaczną pracować w sejmikach.
Taka to jest polityka.
Aj, jaj, jaj, jaj!
Na dyskretny znak
ludzi trafia szlag
i nagle się wszystko zmienia.
Przepisów tu brak,
a ktoś posiał mak.
Eksperci wychodzą z cienia.
Aj, jaj, jaj, jaj!
W krzyk zmienia się mruczando.
Protesty do paki!
Do dzieła pismaki!
Nie zwiedziesz nas propagando!
Gdy nadchodzi czas.
Prawda idzie w las.
Nie znają jej pokolenia.
Za stare numery
rozdają ordery.
Metody nikt nie chce zmieniać.
Aj, jaj, jaj, jaj!
Czas już się rozstać bando!
Ruszyły wiatraki.
Do dzieła pismaki.
Nie zwiedziesz nas propagando!
Uśmieszek na twarzy.
Wyniki sondaży,
a wszystko to sąd ocenia.
Prezydent zwołuje.
Lud marsze szykuje
i nigdy nie dość pieprzenia.
Aj, jaj, jaj, jaj!
To unijne komando!
Czyja tu jest władza?
Kto stołki obsadza?
Nie zwiedziesz nas propagando!
Już dosyć Meksyku!
Parapolityków!
I dosyć na cuda liczenia!
I ręki w nocniku.
Przedziwnych wyników.
Wystarczy już! Żegnaj Gienia!
Aj, jaj, jaj, jaj!
Uszami wyjdzie wam to!
A kamieni kupa
przegoni stąd trupa
i ciebie też propagando!
poniedziałek, 24 listopada 2014
Niejedna jeszcze spadnie łza
Niejedna jeszcze spadnie łza.
Niejeden jeszcze gruchnie śmiech.
Nieraz oczy zakryje mgła
i nieraz nas zawstydzi grzech.
Dzisiaj inaczej jest niż wczoraj.
a jutra przewidzieć się nie da.
Myśl - wczoraj zdrowa, dziś jest chora.
jeśli sukces przygasi bieda.
Niechaj się martwią politycy,
sługusy oraz prostytutki
o dobre miejsce na ulicy,
o nieprzewidywane skutki.
Zmieniło się nasze spojrzenie
i pewnie nieraz się odmieni.
Zawiedzie czasem obliczenie
i gdzieś tam jest kraina cieni.
Oszuka zbytnia pewność siebie.
Pesymizm iskierka rozjaśni.
Dobrze, czy źle stało się? - Nie wiesz.
Zaufaj swojej wyobraźni.
Krajobraz po bitwie
Udał się ten spektakl politycznej sitwie.
Na wyborczej scenie stoczyła potyczkę.
Oglądamy teraz krajobraz po bitwie.
Cieszyć się sukcesem, czy zamartwiać prztyczkiem?
Nic się nie zmieniło. Władza w światłach rampy.
Zrobiliśmy swoje – teraz wasz jest ruch!
Poznikały z oczu różne Forest Gumpy
i jest tak, jak było – przeciwników dwóch!
Ponury listopad. Gorące granice.
Policyjna przemoc i zwarte oddziały.
Stany nadzwyczajne, służby, tajemnice.
Ministerstwo groźby i aparat cały.
Urządzono spektakl. Cały kraj się bawił.
Urosły emocje i były zakłady.
Jednak spodziewany problem się pojawił:
Jak oszukać ludzi? Nie oddać Warszawy.
Jak nakazać wszystkim, by siedzieli w domach?
O Niepodległości pozapominali.
Demonstracja siły musi ich przekonać,
choćby mieli myśleć, że Wisła się pali!
Urządzono spektakl. Udało się sitwie.
Polityczna scena stoczyła potyczkę.
Oglądamy teraz krajobraz po bitwie.
Cieszyć się sukcesem, czy zamartwiać prztyczkiem?
niedziela, 23 listopada 2014
Po to
Czy to jest czas Antychrysta?
Czy tylko piekło przy listach?
Może błąd z innych powodów?
Nie! To kpiny są z Narodu!
Czy to był Fałszywy Prorok?
Czy to draństwo wzięło do rąk?
Może demon się obudził?
Nie! To tylko kpina z ludzi!
Czy nieszczęścia wiatr przygonił?
Czy to zrobili masoni?
Może jest już dziura w niebie?
Nie! To tylko kpina z ciebie!
Może jest coś o czym nie wiesz
w Narodzie? W ludziach? U ciebie?
Czy to zrobiła Platforma?
Nie! To w świecie jest już norma!
Zawsze dajesz się oszukać,
gdy zaczynasz prawdy szukać.
Jest władza i jest poddaństwo.
Tak się tworzy Jedno Państwo!
Najpierw trzeba wszystko zniszczyć,
by zbudować je ze zgliszczy.
Podpalić, rozsypać, złupić.
Prosty lud trzeba ogłupić!
I takim, już ogłupionym
pokazać świat odmieniony.
Po to dzisiaj wszelka władza
w komisjach kretynów sadza,
żeby byli zacnym gronem.
Po to czart dzwoni ogonem
na różnych manifestacjach.
Po to jest ta demokracja!!!
Teraz albo nigdy
Już wcześniej była o tym mowa
przy stoliku w lokalu"Sowa".
Jeśli setkę kelner doniesie,
to podział będzie - tak, co dziesięć!
Podjęto też decyzję męską,
żeby zwycięstwo było klęską
i żeby nie bać się kamieni,
gdy tych, niewinnych się wymieni.
Na wszystko znajdą się sposoby.
Rozmawiano o tym u "Sowy".
Dzisiaj już o to nikt nie pyta.
Jest ciemna masa i elita.
Elita jest na tarapaty,
a ciemna masa na debaty.
Nie takie były referenda!
Jeśli tylko padnie komenda,
resztę zrobią informatycy,
a tę gromadkę na ulicy
od razu zgarnie się na Wilczą.
Są taśmy, ale o tym milczą.
A wcześniej o tym była mowa
przy stoliku w lokalu "Sowa".
Zależny był tam każdy wątek
od setek, albo pięćdziesiątek.
sobota, 22 listopada 2014
Mylić się? - Rzecz ludzka!
Mylili się wszyscy.
Mędrcy, politycy.
Dalecy i bliscy
i matematycy.
Utytułowani
i zwyczajni - prości.
Znani i nieznani.
W ogromnej ilości.
Myliła się partia
razem z gronem dziwek,
że nam zrobi oligarchia
wybory uczciwe.
Mylić się? - rzecz ludzka.
Mylą się najwięksi.
Zapaszek? - Onucka,
że aż w nosie kręci.
Gorzej, że w nadmiarze smrodu
brak alternatywy.
Radzi wszystkim wódz narodu
zrobić lewatywy!
Mędrcom oraz politykom.
Bliskim i dalekim.
Liczącym. Matematykom.
Zdrowym i kalekim.
Wszystkim utytułowanym
i zwykłym prostakom.
Partiom, posłom rozpasanym,
górnolotnym ptakom.
On sam dorzucił dwa grosze,
że też się pomylił.
W takim razie... bardzo proszę -
Niech się pan nachyli...
Nieważni
Protestują ważni,
a nieważni cicho siedzą.
Badacze uważni
przyczynę wyśledzą,
skąd tak wielu tych nieważnych
przyszło na wybory,
że nie sposób ich policzyć
jeszcze do tej pory.
Władza się sprzeciwia.
Mówi że są ważni
i tylko po prostu byli
trochę nieuważni,
ale ważni są na pewno.
Wybór ich dotyczy.
Muszą tylko nie przeszkadzać,
bo władza wciąż liczy.
Już nie raz się przeliczyła
i dalej są błędy.
Na sądy sprawę zrzuciła.
Protestują wszędy.
Sąd jest sądem. Władza - władzą,
a dowodów nie ma!
Nieważni system rozsadzą
i to jest dylemat!
Nieważni chcą być ważnymi.
Jeszcze siedzą cicho.
Prezydent krzyczy o wynik,
a resztę... pal licho!
piątek, 21 listopada 2014
To jest czas na wspólne chcenie!
Czy to wszystko przez tę mgłę,
gęstą, niezapowiadaną,
w której świata moce złe
zebrały się wtedy rano?
Czy to wszystko przez ten las
wyrosły na ludzkich grzbietach?
Czy to wszystko przez ten czas,
który prawdę dał na przetarg?
Mówiono nam - będą znaki
i mamy się przygotować,
a ktoś inny - że Polaki
nie chcą znów się dostosować.
Że to taki w świecie naród,
który nie chce iść za nowym.
Będzie musiał emigrować,
lub mocno przychylić głowy.
Szukaliśmy się po świecie.
Zebraliśmy w jednym domu.
Nie zepsuł wszystkiego przecież
hitlerowiec, potem komuch.
Żydzi rozprzedali wszystko.
Biedę banki zadłużyły,
lecz był dom, wiary ognisko
i wyrosły młode siły.
Czy tych młodych mamy znowu
oddać obcym na stracenie?
Czy tu nie ma już sposobu
na wyraźne wspólne chcenie?
Mija pora Leśnych Dziadków
i partyjnych czynowników,
przywożonych w teczkach Radków
i unijnych namiestników.
Odchodzi czas Porozumień,
lóż masońskich, stołków, stołów.
To pora budzenia sumień
i przewracania cokołów.
Perspektywą są wybory!
Po nowemu! Po naszemu!
Podnosimy semafory!
Ruszy Polska ku dobremu!
Mir i zbir
Jest pojęciem ironicznym
mir domowy w domu publicznym.
Domownicy są tam źli.
Czy prawo dziś z ludzi kpi?
Dopóki wyników nie ma,
nie mówmy, że to jest ściema.
Widzimy tylko sam lont.
Czy był trotyl? - powie sąd.
Bronią zasad w polityce
ci, co sikali na znicze.
Są od specjalnych poruczeń.
Gdy każą - policja tłucze.
Na wyborze każda władza
przywileje swe osadza.
Mały kruczek tkwi w ustawie.
Udało się prawu... prawie.
Może się przebrała miara?
Może pilot źle się starał?
Pewnie już się przechlapało:
"Polacy nic się nie stało!"
Nie może już kilku zbirów
w burdelu pilnować miru!
Mylić matkę z bajzel mamą!
Przecież to nie jest to samo!
Noc w areszcie
Noc w areszcie -
niewielka cena za wolność.
Ktoś nareszcie
się nie zgodził na powolność
rozmydlania sprawy w sejmie.
Noc w areszcie.
Może nawet być przyjemnie.
Noc na Wilczej -
niewiele za sprawiedliwość.
Dość przemilczeń!
Sędziów zdobić ma uczciwość.
Nie służalczość, nieudolność, kombinacja.
Noc na Wilczej.
W sobotę manifestacja!
Noc na dołku,
przesłuchania, wyjaśnienia,
a na stołku
ten który nic nie chce zmieniać,
bo kto potem jemu głosy będzie liczył?
Noc na dołku.
W internecie wierszyk z pryczy.
Leśne Dziadki
Kto dziś broni Leśnych Dziadków?
Tacy, co bajki kochają.
Trudno mówić o przypadku,
chociaż i takie bywają.
Taki Dziadek przez przypadek
nosił czerwony kapturek.
Umiał chronić władzy zadek.
Ma wielką emeryturę.
Dostał krzyż od prezydenta,
a od władzy dożywocie.
Dziadek zna się na przekrętach.
Jest dla władzy jak sto pociech.
Już niewielu ich zostało.
Dlatego są pod ochroną.
Dziadkom jest wiecznie za mało!
Dziś ich znowu przeliczono.
Upływają Dziadkom lata,
a bez Dziadków wielka bieda.
Każda dymisja to strata!
Tu się bez nich rządzić nie da!
Kto więc broni Leśnych Dziadków?
Tacy, co bajki kochają!
Trudno mówić o przypadku,
chociaż i takie bywają.
czwartek, 20 listopada 2014
Rewizor ( na motywach komedii N.Gogola)
Gość problemy ma z liczeniem.
Czytaniem ze zrozumieniem
i obsługą komputera,
mimo to władzę wybiera.
Często nawet przewodniczy.
To z Gogola horodniczy!
Posłano tam rewizora,
a rewizor, jak to dworak,
też problemy ma z liczeniem.
Czytaniem ze zrozumieniem
i obsługą komputera.
Niedouczek, jak ta sfera.
Głos zabrała profesura,
publicyści, ludzie pióra.
Sprawa jednak nie jest prosta
i problem nadal pozostał
Mają problemy z liczeniem.
Czytaniem ze zrozumieniem
i obsługą komputera.
Doświadczenie bliskie zera.
Wiele śmiechu z każdej z ról,
aż wszystko wyciszył ból!
I te problemy z liczeniem.
Czytaniem ze zrozumieniem
i obsługą komputera.
Ból wiadomo - nie wybiera.
Uuuuuu! Wymusi, tam gdzie chce,
a widownia śmieje się.
To nie teatr! To prawdziwa
komedyja na motywach,
a wy? - Być może nie wiecie:
Z samych siebie się śmiejecie!
środa, 19 listopada 2014
Idzie Grudzień
Idzie do nas grudzień. Szykujcie się ludzie!
Idzie do nas grudzień. Szykujcie się ludzie!
Ciężkie są tu grudnie.
W grudniu będzie trudniej!
Hej! W grudniu będzie trudniej!
Ciężka będzie zima. Być może zadyma.
Ciężka będzie zima. Być może zadyma.
Były sny grudniowe.
Szykują się nowe.
Hej! Szykują się nowe.
Dzwońcie na mszę. Dzwońcie i gotowi bądźcie!
Dzwońcie na mszę. Dzwońcie i gotowi bądźcie!
Chciałeś zmian człowiecze.
Grudzień je przywlecze!
Hej! Grudzień je przywlecze!
Idzie do nas grudzień. Szykujcie się ludzie!
Idzie do nas grudzień. Szykujcie się ludzie!
Ciężkie są tu grudnie.
W grudniu będzie trudniej!
Hej! W grudniu będzie trudniej!
Z czym tu mamy do czynienia?
Scenariusze rewolucji
są od dawna niezmieniane:
Kryzys władzy, instytucji
i wybory sfałszowane.
Władza władzy nie oddaje
i wprowadza różne stany.
Demonstracje. Lud powstaje.
To scenariusz w świecie znany.
Widzieliśmy to w Egipcie.
Po sąsiedzku tak się stało.
Oko zobaczyło szybciej,
czego ucho nie słyszało.
Co teraz się u nas dzieje?
Czy widzicie podobieństwa?
Władza się otwarcie śmieje,
a lud bliski jest szaleństwa.
Ktoś scenariusz zapożyczył
i w resortach przetestował.
Przygotował i przećwiczył.
Sytuacja jest już nowa!
Już o cichej rewolucji
socjolodzy wspominali.
Może więcej być destrukcji!
A tośmy się doczekali...
Na dworcu Paddington
Na dworcu Paddington w Londynie
usiadł chłopak przy dziewczynie.
Uśmiechnął się do niej słodko.
Skąd tu przyjechałaś złotko?
Ona nie odpowiedziała,
bo angielski słabo znała,
ledwie dwa, może trzy słowa.
Nie kleiła się rozmowa.
Powiedział cichutko - sorry!
Długie teraz są wieczory
na tym dworcu Paddington,
a Big Ben (zegar i dzwon)
wolno odmierza godziny.
Przyjeżdżają tu dziewczyny
jasnowłose, ładne, młode
i w londyńską niepogodę
spacerują po peronach.
Czekała na kogoś ona,
lecz się spóźniał. Zrezygnował?
Ktoś się żegnał i całował.
Inny spieszył się do domu.
Nagle głos - Może w czymś pomóc?
Po polsku z uśmiechem miłym.
Złościć się - nie miała siły.
Łzy się pokazały wzruszeń.
Dobrze mieć tam bratnią duszę.
Potrzebny rodak dziewczynie.
Zwłaszcza jesienią w Londynie.
Cypryzacja
Nie wiadomo, czyja racja?
Sprawy są dyskutowane.
Problemem jest cypryzacja!
Chodzi tu o pewną zmianę.
Od dawna piszczało w trawie.
Tego nikt się dziś nie wyprze!
Coś zmieniano tu w ustawie.
Zdarzyło się już na Cyprze.
Nikt nie mówi o pieniądzach.
Były także odznaczenia.
Nie można się było wtrącać.
Ktoś chciał szybko system zmieniać.
A były ruskie serwery,
sondaże, wyniki, kody.
Byli ludzie pewnej sfery,
która umie kręcić lody.
Cypryjskiego doświadczenia
nikt już dzisiaj nie pamięta,
bo wiadomo - świat się zmienia.
Sprawa musi być zamknięta.
Dotyczy przecież podstawy
demokracji, zaufania!
System jest po prostu słaby!
Cypryzacja brak odsłania.
To dziedzina pilnowana,
służbowa i zastrzeżona.
Wciąż jest jednak hackowana,
bo w niej liczy się w milionach.
wtorek, 18 listopada 2014
Chłop zagłosuje na chłopa!
Chłop zagłosuje na chłopa!
Wie o tym! Ma to we krwi!
Przygonił chmury listopad.
W chałupie dłużej się śpi.
Grosz przyśle mu Europa.
Przy piwie przelecą dni,
a owoc jeszcze nie opadł.
Na gołej gałęzi lśni.
Nie podchodź teraz bez kija
w telewizyjne wieczory.
Mówiło Radio Maryja,
że trzeba iść na wybory.
Głosować trzeba na swego.
Na chłopa - nie polityka.
Od dawna właśnie dlatego
rolnik wybiera rolnika.
Może i nie będzie lepiej,
a może coś się poprawi.
Mówili ze śmiechem w sklepie,
że sołtys piwo postawi.
Warszawo ma!
Warszawo ma!
Czy kolejna łza
ze śmiechu, czy smutku
z tym lisem w ogródku,
coś tutaj da?
Porusza lud
do tyłu i w przód.
Odbija się echem
z nadzieją i śmiechem,
jak tęcza trwa.
To taka gra.
Raz kpina, raz łza.
A nie wiem czy jeszcze
opiszę ją wierszem.
Warszawo ma!
poniedziałek, 17 listopada 2014
To tylko głosowanie
Myśleli - to się śni!
Może inaczej będzie,
bo ludzie nie są źli.
Nawet ci, na urzędzie,
lecz oni także walczą
o rodzin swych przetrwanie.
Chcieli wyjść z tego z tarczą.
To tylko głosowanie.
Myśleli - już tak było!
Nie żyło się tu lepiej.
Ludziom się zamarzyło,
lecz każdy biedę klepie.
Byle nie stracić pracy
i na raty zarobić.
Przegrani to prostacy.
Niesprawnych trzeba dobić!
Wyjeżdżać nie pragnęli.
Przenieśli się do miasta.
Zarobić tylko chcieli,
gdy kryzys wszędzie nastał.
A może przyjść tu wojna,
a nawet banderowcy.
Niech polska wieś spokojna...
Dotacje dają obcy.
Ci już się obłowili.
Inni dopiero będą...
Co chcieli to skreślili,
nawet, gdy ktoś był mendą.
Zdania swego nie zmienią,
bo mamy demokrację
i trzeba tu jesienią
pałować demonstrację
A tamci będą chcieli
wskazywać jakiś winnych.
Za tych co polecieli
powodów szukać innych.
Podpalą znowu tęczę.
Przywrócą wszędzie krzyże,
więc z tymi się przemęczę,
do których jest mi bliżej.
Tak myślą i tak czynią.
Połowa kraju - ich!
Władzy o nic nie winią.
Miro dobry i Zdzich.
Mają do tego prawo!
Każdy ma swoje zdanie.
Do urny poszli ławą.
To tylko głosowanie.
Wizerunkowa wygrana
Zawracanie ludziom głowy!
Zostaje, jak do tej pory,
bo wymiar propagandowy
mają tylko te wybory.
Wynik nic w kraju nie zmieni.
Ni wygranych, ni przegranych.
Dalej będziemy rządzeni
przez tych samych, znów wybranych.
Nikt nie mówi: - Oligarchia.
Przemilczają. Nie wiem czemu.
Wszędzie słychać: - Partia! Partia!
A to jednak błąd systemu.
Partia jest siłą narodu!
Partia odbierze lub da!
Nie ma innego powodu,
dlaczego to tyle trwa!
Partia zwycięża lub traci.
Partia tu sprawuje rząd.
Z partią możesz się bogacić!
Nie chcesz? To wyjeżdżaj stąd!
Jesteś za, a może przeciw?
Bez partii nic tu nie wskórasz!
Czas ci przez palce przeleci.
Partyjni wystąpcie! Hurrraa!
Ich sukces - to twoja radość.
Ich klęska - twoja gangrena!
Bez partii jesteś zawadą,
albo cię w ogóle nie ma!
Sztandar wprowadźcie ponownie!
Portrety wstawcie do ram!
Partia ludziom siedzi w głowie,
partyjnych wybierasz sam!
Zwyciężyli! To wystarczy?
Za rok są inne wybory.
Z każdym możemy zawalczyć!
Wygramy! Jak do tej pory.
A mi jest szkoda...
motto:
Co o tej ordynacji poważnie można sądzić,
gdy przegrali wybory, a dalej będą rządzić?
*
A mi jest szkoda ludzi
i wielkiej ich nadziei.
I tego, co się łudził.
I tych, co zmiany chcieli
i tych, którzy myśleli
z prostotą czystej duszy,
że jeśli będą chcieli,
to system mogą skruszyć.
Tak trudno ich przekonać
przeciwko Amber Goldom.
Przeciwko kpinie z prawdy
i oszukańczym mordom
dzisiaj tak uśmiechniętym,
że przekręt znów się udał.
Wszak prawem był zapięty,
ale jest w nim obłuda.
To tylko są igrzyska.
To tylko jest reklama.
Na tym nie można zyskać.
To jest prawdziwy dramat!
Powtarza się niezmiennie.
Skutecznie ludzi kusi
propagandą codziennie,
aż zwątpieniem przydusi.
O wszystkim decyduje -
to prawo - Ordynacja!
Wciąż dobrze tu się czuje,
jak władza na wakacjach,
za twoje ciężkie grosze
i przez twoją głupotę.
Nikogo nie przeproszę!
Też jestem mądry... potem.
niedziela, 16 listopada 2014
Rypcium pypcium
"Wędrowali szewcy przez zielony las,
Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas.
Wędrowali rypcium pypcium
I śpiewali rypcium pypcium,
Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas."
(autor nieznany)
* * *
Rypcium pypcium - śpiewam sobie.
Rypcium pypcium - nikt nie powie,
że to naruszenie ciszy.
Rypcium pypcium każdy słyszy.
Komu rypcium? Pypcium komu?
Rypcium poszło. Pypcium w domu.
Szewców nie ma. Taki czas,
a przestrogi poszły w las.
Zazdroszczę wciąż, swoją drogą,
tym, co podśpiewywać mogą,
bo z tym czasem różnie bywa,
a pieniędzy wciąż ubywa.
Lepiej śpiewać niż się smucić.
Nic się tutaj nie przewróci.
Nic się tutaj nie podniesie.
Rypcium pypcium śpiewaj w lesie!
sobota, 15 listopada 2014
Na krańcach zapadłych miast
Na krańcach zapadłych miast,
gdzie nikt się już nie wzbogaci,
a światło dalekich gwiazd
pożółkło i barwy traci,
gdzie ludzie spać wcześnie chodzą
nie gasząc telewizorów,
trudności wielkie wychodzą
z przygotowaniem wyborów.
Są stoły i jest już urna
i flaga biało-czerwona
i pani jest na koturnach
przez władzę tu wyznaczona
do obliczania wszystkiego
i przewodzenia komisji.
Zabraknie najważniejszego.
Nie będzie stamtąd transmisji.
To po co był ten wydatek
na szminkę i na fryzjera?
Kolejną dołożyć ratę,
gdy nikt się tu nie wybiera?
Transmisji żadnej nie będzie.
Nawet nie powie nikt czemu
pokaże salę na spędzie
reporter z TV-eNu?
A obiecywał tak wiele,
kiedy nad ranem wychodził.
Zagadał tuż po kościele.
Po co w ogóle przychodził?
A ludzie dawno mówili,
że prawdy nam nie pokażą.
Ta zmiana w ostatniej chwili.
Trudności wielkie wyłażą.
Na krańcach zapadłych miast,
gdzie nikt się już nie wzbogaci,
a światło dalekich gwiazd
pożółkło i barwy traci,
gdzie nikt do dawnych nadziei
na pewno już się nie przyzna,
czeka wyborczej niedzieli
ta pani i jej Ojczyzna.
Tu życie wciąż jest męką!
Modlili się o cud nie wierząc, że się zdarzy,
a modlitw słuchał Bóg i cud ten się wydarzył
i w chłodni prosektorium uniosła się staruszka.
Leżała martwa w worku. Nie było dla niej łóżka.
Prosiła o herbatę, bo świat ją chłodno witał
krzyczącym telefonem: - Ożyła nam kobita!
I nikt nie mógł uwierzyć. Na pewno już nie żyła,
a ona jednak wstała i z zaświatów wróciła.
O nic ją nie pytano, bo nikt nie był ciekawy,
a ona sama także nie zdała sobie sprawy,
że Pan Bóg to uczynił na dzień przed wyborami,
by ludzie w cud wierzyli. Przekonali się sami.
Lecz cóż znaczy głos boski przy takim zamieszaniu?
Są przecież większe troski. Jest problem w wybieraniu.
Komu krzyżyk postawić w wyznaczonej rubryce
i jak się przeciwstawić szatańskiej polityce?
Drewniany Jezus przysiadł na gruzowisku stoczni
i rzekł cicho staruszce: - Pożyj jeszcze, odpocznij,
a potem na to wszystko leciutko machnął ręką.
Czy z cudem, czy bez cudu, tu życie wciąż jest męką.
piątek, 14 listopada 2014
Ocal! Pomóż Maryjo!
Porzucisz domu swego próg.
Obcej nauczysz mowy.
Nowy przyjaciel - dawny wróg
nałoży ci okowy.
I nigdy już nie będziesz mógł
wysoko unieść głowy,
boś zwątpił, że istnieje Bóg.
Skusi cię pieniądz nowy.
Nie znajdziesz dumy pośród sług.
Śladu korzeni zdrowych,
a w plątaninie nowych dróg
czapkę z piór zdejmiesz z głowy.
Za lepki miraż nowych mód
oraz systemów nowych,
żywot nędznika będziesz wiódł
z sumieniem judaszowym.
I nie uwierzysz: - Któż ci mógł
dać paszport kryzysowy?
Zwodniczym planem dawnych rug
czas wrócić rozbiorowy?
Chroniłeś go pod dachem swym.
Uczyłeś ojców mowy,
a on z komina widział dym
i czuł się kimś światowym.
Porzucisz ziemię skąd twój ród
i pozostawisz groby
i nadwiślański wyśnisz cud
myśląc, że są sposoby
ochrony drzew i orlich gniazd
przed pazernością czyjąś
i błagać będziesz jeszcze raz:
Ocal! Pomóż Maryjo!
Zarządzenie - za rządzenie
Pomysł mi do głowy przyszedł,
by wyborczą dzisiaj ciszę
zarządzić sobie samemu
i z władzą nie mieć problemów.
Po cóż potem pisać szyfrem?
Następstwa być mogą przykre.
Ktoś mnie może mieć na oku,
a w ciszy mam święty spokój.
Różnych metod się używa.
Jedni piszą o warzywach,
kartofelkach, pomidorach,
gdy przyjdzie głosowań pora,
a ja nie napiszę nic,
bo to jest na wodę pic!
Wiedzą doły, jak wie góra,
że tu będzie druga tura
o wiele bardziej znacząca.
Niełatwo się władzę strąca
i na nic są podpowiedzi,
gdy ktoś mocno w stołku siedzi.
Potem są rozczarowania.
Dziś moja sąsiadka - Hania
śmiała się z próżnych nadziei.
Myślał indyk o niedzieli,
bo ktoś chciał tu pieczeń upiec,
a wcześniej się znalazł w zupie.
To przecież nie tajemnica,
że jest jakaś kamienica.
Pożydowskim była mieniem,
a tu nagle przypomnienie
zjawiło się w jakiejś plotce.
Nic nie było na ulotce
i nie tu władza kopała
tylko metro budowała.
Po to jest potrzebna cisza.
Ktoś być może źle usłyszał.
co innego kopacz mówił.
Zwykły człowiek się pogubi
i dlatego zarządzenie
nakazuje nam milczenie!
Bilans kampanii
Władzy potrzebny jest widz,
ale to nie zmienia nic!
( Może gdzieś? - W kilku przypadkach).
Zostanie ta sama siatka!
Jednym rozda górę szmalu,
a innym da po medalu.
Prawo chroni status quo
i właściwie - To jest to!
czwartek, 13 listopada 2014
Nad dnem
Mówili, że pan M.
właściwie jest nad dnem
i już nie czuje bluesa.
Problem jest właśnie w tem,
że zobojętniał M.
i nic go już nie wzrusza.
Nie orzeł i nie sęp.
Miał nawet niezły wstęp.
Już zawijał kontusza
i nagle stracił pęd.
Poczuł do władzy wstręt
i uleciała dusza.
Przechodził to nie raz,
zwłaszcza w wyborczy czas,
do urny pierwszy ruszał,
aż naszła go myśl ta:
Nie ma mniejszego zła!
I dziś jest cieńszy w uszach.
Zgorzkniały jest pan M.
Nie liczy już na krem.
Zapadła o nim głusza.
Powiada: I co z tego?
Wybierać nie ma z czego!
Niech nikt go nie przymusza!
Nie pojadę do Paryża...
Nie pojadę do Paryża,
do Londynu i Madrytu,
bo może mi naubliżać
nasze grono celebrytów.
Nie wyślą mnie w delegacji.
Sam bym musiał koszty ponieść,
a jeszcze bez żadnej racji
mogliby i na mnie donieść.
Opozycję dziś się sądzi,
karze grzywną, aresztuje.
Bardzo szybko bym pobłądził.
Wśród partyjnych źle się czuję.
Nie pojadę i nie pójdę.
Z domu swego się nie ruszę.
Nie wierzę już w żadną bujdę.
Nie dla mnie żadne fundusze.
Takie dzisiaj są podziały:
Są robole i jest władza.
Świat dla wszystkich jest za mały.
Nie wspieram i nie przeszkadzam.
środa, 12 listopada 2014
Na ulotce
Wkrótce będzie cisza cisz.
Nie zapiszczy nawet mysz.
Nie pisną nic wybierani.
Zwykle są całkiem nieznani.
Na ulotce - fotografia.
Elita? - Czy może mafia
niezmieniana i lokalna?
W mediach - wrzawa tryumfalna.
Nasi przodują w sondażach!
A ludzie patrzą po twarzach,
które mówią im niewiele.
Wybory już w tę niedzielę!
Człowiek - twarz, uśmieszek, oczy.
Wyborcza walka się toczy.
Liczą się tylko wodzowie.
Partia wskaże i podpowie!
Ufaj partii! Ona wie,
kto na liście liczy się!
Ona się na ludziach zna!
Lud wybiera... i tak ma.
wtorek, 11 listopada 2014
O tych armatkach, o tym moście, o tym gazie...
Być może o tym będziesz wnukom opowiadał.
O tych armatkach, o tym moście, o tym gazie.
Jak się policjant pałą już na ciebie składał,
a ty na chwilę zapomniałeś o zakazie.
Wnuk będzie dumny. O niego walczyłeś
i byłeś zawsze po właściwej życia stronie.
Szli ludzie dumni. Razem z nimi bój toczyłeś
o wolną Polskę i bezprawia koniec.
Być może chwila ta na zawsze się utrwali
i dzięki temu czuł już będziesz się człowiekiem.
To jest normalne, że się w ludziach gniew zapalił,
gdy ktoś marsz wstrzymał, kiedy przekraczano rzekę.
Może nie była ona jeszcze Rubikonem.
Kolejny kroczek został tylko postawiony,
lecz dzięki niemu, będą kiedyś odmienione
sumienia ludzi i kraj wstanie odmieniony.
Listopad - na zmiany pora
Wielka władza małych ludzi.
Przywitania. Przemówienia.
Świat entuzjazmu nie budzi
u młodego pokolenia.
Za to sprzeciw szybko rośnie,
jak historii zawłaszczenia.
Władza przemawia donośniej,
ale w ludziach nie ma chcenia.
Zamienili marsze w biegi.
Wszędzie są ograniczenia.
Mundury. Zwarte szeregi.
Zakazy i polecenia.
Uśmiechu jest bardzo mało.
Widać więcej zamyślenia.
Inaczej tu żyć się chciało.
Wygasły wielkie marzenia.
Liczy się tylko oprawa,
transmisja, siła przekazu.
Nad wszystkim wisi obawa:
Będzie dym? Użyją gazu?
Listopad - na zmiany pora
barw od bieli do czerwieni.
Demokracja ciężko chora.
Wszyscy chcieliby kraj zmienić.
poniedziałek, 10 listopada 2014
Panowie szlachta
Panowie szlachta się bawią.
Zaścianek ciężko się bije.
Dla panów wyborczy kawior,
a dla zaścianka pomyje.
Panowie szlachta latają
po świecie razem z żonami.
W zaścianku na chleb nie mają.
Zostali tylko z jabłkami.
Panowie szlachta dostają
zaliczki jakie zapragną.
Zaściankom grosza nie dają.
Wygrają, czy też odpadną?
Panowie szlachta na włościan
jak zwykle - spoglądają z góry.
Wyrzucą z partii ichmościa?
Być może, lecz po raz który?
A niech się tam licytują!
A niech się sami mieszają.
Zaścianki bluesa nie czują.
Włościanie czasu nie mają.
Kampania - wielkie pieniądze.
Kto dzieli - zbiera profity.
Nie liczy się nigdy z końcem.
Zaścianek deską zabity.
Dziesięć marszów
Przejdzie jutro marszów dziesięć
w takiej samej sprawie,
ale jeden pieśń poniesie
po całej Warszawie.
Władza trzymać go kazała
z daleka od tęczy.
Po to kaski, po to pała.
Marsz ten władzę dręczy.
Inne marsze są partyjne.
Ten jest Narodowy
i dlatego w policyjne
wzięto go okowy.
Naród widać niebezpieczny
jest dla naszej władzy.
Dyktat to problem odwieczny.
Już padły rozkazy.
Marszów dziesięć, żeby ludzie
nie szli w takim tłumie,
lecz większość w tym jednym pójdzie.
Gdzie ma iść - rozumie!
niedziela, 9 listopada 2014
Do wolności szliśmy (piosenka o patriotach)
Do wolności szliśmy i długi był marsz.
Od dawna nikt dotąd nie dotarł.
Zaśpiewaj kolego, jeśli słowa znasz
piosenkę o patriotach.
Zaśpiewaj kolego, jeśli słowa znasz
piosenkę o patriotach.
Z aresztów komuny i sądowych sal,
gdzie donos ślad prawdy omotał.
Wyszliśmy po latach. Wyroków nie żal.
Usłyszą o patriotach!
Wyszliśmy po latach. Wyroków nie żal.
Usłyszą o patriotach!
Na wezwanie Anny do strajku o chleb,
stanęła stoczniowa robota
i choć byli tacy, co poszli na lep
śpiewano o patriotach.
I choć byli tacy, co poszli na lep
śpiewano o patriotach.
Na ulice czołgi wyprowadził kat.
Karabin po bruku grzechotał.
Za kratą znów czekać przyszło kilka lat
z piosenką o patriotach.
Za kratą znów czekać przyszło kilka lat
z piosenką o patriotach.
I przyszło zwycięstwo dopomógł nam Bóg,
lecz wolność nie była ta złota,
bo ubek i komuch rozkradał, co mógł
i pamięć o patriotach.
A ubek i komuch rozkradał, co mógł
i pamięć o patriotach.
Rząd oddali Unii, sprzedali nasz kraj.
Stołki zagarnęła hołota.
Dobro odpłynęło w podatkowy raj.
Znów milczą o patriotach.
Dobro odpłynęło w podatkowy raj.
Znów milczą o patriotach.
Co roku Listopad podnosi nam skroń.
Każdemu, kto Ojczyznę kocha.
Stawaj! Jedenasty! I wolności broń
z piosenką o patriotach!
Stawaj! Jedenasty! I wolności broń
z piosenką o patriotach!
Subskrybuj:
Posty (Atom)