poniedziałek, 6 kwietnia 2015

W starych butach z Anatewki (baśń poświąteczna)























W małych miasteczkach Ukrainy
rodziły się takie dziewczyny,
które pisały potem mądrze,
że dobrze robić sobie dobrze.

Niejeden też chłopak z Buczacza
w historii świata się zaznaczał,
twierdząc, że nie ma w tym nic złego,
gdy pieniądz tworzy się z niczego.

Może to czystym jest przypadkiem,
że umysły tak twórcze, rzadkie
i płodne jak oliwne drzewka
rodzą się w małych Anatewkach.

A gdy opuszczą Wilcze Doły,
to kończą prestiżowe szkoły.
Z twarzami jak te Światowidy
siedzą na szczycie piramidy.

Tam produkują nam Atlasów
i prowadzą do nowych czasów,
nowych religii i porządków.
Świat chcą urządzać od początku.

Może to znamię jest chazarskie,
a wszelka wiedza jest naparstkiem
wobec tradycji i Kabały
i może świat dla nich za mały?

Nie wiemy. Wszystko jest dyskretne
i stopniowane i sekretne,
zamknięte w grupach interesów,
a kiedyś wyszło z naszych Kresów.

Niedawno, mason nad masony,
jeden z wysoko postawionych,
który mądrością w świecie słynie,
rzekł: - Problem leży w Ukrainie!

To tutaj pies jest pogrzebany!
I przez to Zjednoczone Stany
gwarancji wszelkich udzieliły -
takich, że nie ma na nie siły.

A cóż to może dla nas znaczyć?
Nie zdążył dobrze wytłumaczyć,
ale na myśli chyba miał to,
by spór zakończyć nową Jałtą.

Nie widzi wcale tu problemu -
jednemu dać, albo drugiemu,
albo podzielić między obu.
Ważniejsza jest odnowa Globu!

My kości wyciągamy z piachu,
a tam im skrzypek gra na dachu.
Żyjemy ponoć wirtualnie,
a ktoś przestawia pionki zdalnie.

Ktoś obcy? Skądże! Sami swoi.
Taki, co Boga się nie boi.
Śpi na pieniądzach i na kwitach
i jego jest Rzeczpospolita.

A nam zostało Zmartwychwstanie.
Może w światowym bałaganie
ostanie się nasza Reduta,
gdy idzie nowe... w starych butach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz