czwartek, 30 sierpnia 2012
Z piersi matek...
Z piersi matek, z ojców grobów,
z gór wysokich, z rzek przejrzystych,
z ziemi, z modlitwy Narodu
powstał język mój ojczysty.
Z tolerancji i z przymusu,
z zachwytu, z ciepła i chłodu,
od Lechów, Czechów i Rusów
brała pieśń mego Narodu
swą melodię i znaczenia,
cierpienie i zwycięstw siłę,
a czas ją ubarwiał, zmieniał
i czynił z niej złota żyłę,
która jest bogactwem naszym
i naszą chorągwią w świecie.
Nie zagłuszy warkot maszyn
mowy, którą rozumiecie.
Ona jest szelestem duszy.
Myślą. Uderzeniem serca
i moc żadna jej nie skruszy.
Nie dokuczy jej bluźnierca.
Była już zakazywana,
zabroniona i niszczona,
lecz się odradzała w ranach
i błyszczała jak ikona
w domach i na Jasnej Górze,
w modlitwie, w marszu i w śpiewie.
Zostanie od innych dłużej,
bo jest powtarzana w Niebie.
Dla innych jest odrębnością,
a dla nas jest przykazaniem!
W naszych domach jest miłością,
mądrością, przyszłością - trwaniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz