piątek, 17 sierpnia 2012
Myszy na tronie (bajka)
Kamerdynerzy i agentura
źle się poczuli w swych garniturach
i chcą koniecznie grać dostojników.
Stąd o ich kroki aż tyle krzyku.
Pozapraszali obcych sługów
i napisali w formie przymusu
manifest o tym jak kaszę jeść
i każą sobie oddawać cześć.
Chcą, by ich wreszcie ktoś zauważył
i krytykować się nie odważył,
lecz ich władanie, (trochę z przypadku),
poddani mają zazwyczaj w zadku.
Nie będzie lokaj długo na tronie
i agentowi źle jest w koronie.
Gdzie nie ma kota - grasują myszy.
Popiskiwanie trudno wyciszyć.
Same głosują za myszołapką.
Łapać się dają nad wyraz gładko
na przyjmowaniu tłustej słoninki
i robią minki jak te muminki.
Żadnej pokory. Żadnej pokuty.
O tym, że kiedyś czyścili buty,
wzbraniają mówić ostro i hardo.
Dla innych rękę już mają twardą.
Myślą, że mogą pioruna użyć,
by zacząć rządzić, a przestać służyć.
Dom przez nich stał się zapadłą dziurą.
Nie warto schedy zostawiać szczurom.
Przyzwyczajone by się udzielać.
Cierpią, nie mogąc znów zjeść Popiela.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz