poniedziałek, 1 lipca 2013

Dzwoniec



 








Siadał dzwoniec w pełnym słońcu.
Proszono go: - Odfruń dzwońcu!
Długo siedzieć tu - niezdrowo!
Nie do dzwońca z taką mową.

Moje miejsce na wierzchołku!
Nie ciosajcie mi tu kołków!
Wielkie sprawy mam na głowie!
Nie odfrunę! Idźcie sobie!

Siedzi dzwoniec. Słońce praży.
Dobre rady lekceważy.
Ostrzegają ptaszki z cienia:
Sfruń! Dostaniesz porażenia!

Moje miejsce jest na czubku!
Dobre rady są dla głupków!
Muszę widzieć kto, gdzie leci!
Nie odfrunę! Jestem przeciw!

Siedzi dzwoniec. Słońce grzeje.
Pożółkł cały, już się chwieje.
Ostrzegają ptaki: - Padniesz!
Wypaliłeś się dokładnie!

Muszę siedzieć tu do końca!
Dzwoniec dzwońcem jest bez słońca!
Nikt by mnie nie zauważył,
gdybym skakał gdzieś po plaży.

Na wierzchołku jestem wielki,
nie tak, jak inne wróbelki.
Wszyscy słyszą, kiedy dzwonię!
Nie odfrunę stąd i koniec! 

Patrzą na dzwońca sąsiedzi.
Dawno usiadł - dotąd siedzi!
Zadziwił ten upór ludzi.
Czy to dzwoniec? Czy to rudzik?

Był zielony - jest czerwony.
Pewnie mocno opalony.
Zmienił się tam wśród obłoków.
Dzwonił dzwoniec... już po ptoku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz