sobota, 5 lipca 2014

Historyja Klucznika











 



Pamiętają na Litwie podjazdowe czasy
asesorzy, rejenci, woźni i mecenasy,
gdy się aż do białości rozgrzewała publika
historią posiadłości oraz sprytem Klucznika
Ciemne się wokół niego gromadziły chmury.
Wszędzie haków szukano, a obozowe ciury
wyciągały wspomnienia od samego Sędziego,
by nawet w krótkich zdaniach doszukiwać się złego.
Klucznik strzegł swych tajemnic i skłonności ukrywał,
a źle kończył niejeden, który sam się porywał
przeciwko wojewodom, pałacowi, Horeszkom,
lecz po izbach wiedziano. Przyglądano się grzeszkom.

Gdybyś ty, sprośna plotko, w mateczniku siedziała
i na skraj tego bagna nosa nie wysuwała
nikt nie pisałby książek o szlacheckich dewiacjach,
ani żartów nie wznosił w zakrapianych kolacjach.
Zwłaszcza, gdy Podkomorzy sam zasiadał za stołem,
ucinano dowcipy, przypowiastki wesołe.
A tym razem palestra inne knuła zamiary,
myśląc - Klucznik ulegnie i dla czci swej i wiary
sięgnie do starych kufrów i rozwiąże w nich mieszki.
Wiedzą dobrze na Litwie - trzeba płacić za grzeszki.
Zwłaszcza kiedy nie można z politycznej zejść sceny,
wtedy nawet w miliony urastają problemy.

Na zajazdy, podjazdy przeminęła już pora,
lecz się jeszcze zdarzyło, że pewnego wieczora
uzbrojona gromada nie zważając na post
wpadła w dobra sąsiada uderzając na wprost.
I nie byli to Ruscy, ale nasi z zaścianka
i szukali po izbach. Wszędzie trwała łapanka,
a obrońcy podnieśli szable i Scyzoryki.
To jest napaść, panowie! To są obce praktyki!
Kiedy wrota runęły, uniesiono pałasze.
Demokracji tu chcemy! Nie oddamy, co nasze!
Obronili! Wygrali, lecz stanęło na rządzie,
ze ten zajazd ostatni może skończyć się w sądzie.

Sprawa wciąż się przeciąga, jak tasiemki w gorsecie.
Nie słyszano o takiej ni w powiecie, ni w świecie.
Wciąż liczniejszych Waszmości tu na Litwie dotyka.
Jutro ma się ukazać historyja Klucznika.
Gdy się drukiem wyleje i ukaże coś złego,
może nawet się otrzeć o samego Hrabiego,
albo nawet, być może, o większego Kozaka,
który wciąż bardzo kluczy i ukrywa się w krzakach.
Nadużywa Soplicy, ściąga zewsząd podwody
i wypalić też może prosto w łeb wojewody.
Nigdzie tego nie spotkasz, ale u nas się zdarza,
że to, co jest w powieściach - to się w życiu przydarza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz