niedziela, 3 lutego 2013
Tik... tak
Pan doktor bada. Pan doktor wie.
Ten dzisiaj umrze. Ten jeszcze nie.
Ten jest bez sensu, a tamten stary.
Pan doktor sprawdza życia zegary.
Dyżur jest długi. Oddechy w salach.
Fundusz pilnuje i nie pozwala.
Trzeba dziś także kogoś wypisać,
gdy któryś zegar przestanie tykać.
Jest coraz więcej puściutkich łóżek.
Nie ma znaczenia - prędzej, lub dłużej.
Parę dni w tamtą. Kilka dni w tą.
Zwykłe tykanie. Zegary mkną.
Pan doktor często myśli o życiu.
O odchudzaniu, albo o tyciu.
Jak ma właściwie zadbać o siebie?
Myśli i myśli. Do końca nie wie.
Wczoraj mu zegar stanął na chwilę,
a chciałby życie przeżyć najmilej,
bo schorowane nie jest nic warte...
Niech siostra wpisze... o w pół do czwartej!
I parawanem trzeba zasłonić!
Zegar wciąż tyka. Czasem zadzwoni.
Pan doktor musiał markować pomoc.
Nic nie pomoże. Było wiadomo.
Trzeba się zdrzemnąć. Rano - przychodnia.
Jak z tym tykaniem doczekać do dnia?
Gonitwa myśli, a nikt z nas nie wie -
Może tym razem tyka dla ciebie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz