sobota, 31 sierpnia 2013
Jackowi, który właśnie umarł
Spotykam ludzi, którzy nie chcą żyć
i własnych myśli codziennych się boją.
Woleli by nierzeczywistość śnić
i między nami idą dziwną drogą swoją.
Zapytywani - są rozmowni i serdeczni.
Skrywają troski i ciążące drugie "ja".
Już pogodzeni, że ich czeka los odwieczny,
buntują się, gdy życie jeszcze trwa.
Choć w naszych oczach odnajdują potwierdzenie,
że świat jest piękny, a w nim oni są potrzebni.
Wracają zawsze gdzie osamotnienie.
Odrzucą każdą możliwość wybredni.
Zostaje po nich dręczące pytanie
i jakiś balast niekonkretnych win.
W czym zawiniłem i co źle zrobiłem Panie?
Czy powinniśmy pozostawiać wybór im?
Czas poprzerzuca szybko kartki zapisane.
Ciężką okładką na sam koniec je przyciśnie.
Być może chcieli wcześniej poznać niepoznane.
Oni już wiedzą, a ja to dopiero wyśnię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz