niedziela, 9 września 2012

Nie jestem sędzią



 








Nie jestem sędzią. Jestem grzesznikiem,
lecz widzę, słyszę i czuję.
Mój sprzeciw nie jest wielkim okrzykiem
i pewnie nic nie zwojuję.
Tylko mnie serce po prostu boli
i smutek ogarnia duszę,
żem na tak wiele innym pozwolił
ustępstw i zwykłych wymuszeń.
Szukam owoców i jakie widzę?
Nie nazwę ich dorodnymi!
Stały się tylko przedmiotem szydzeń.
Znakami były boskimi.
Nie jestem głazem. Nie jestem ślepcem.
Nie jestem też całkiem głuchy.
To naturalne, że czegoś nie chcę
i złoszczą mnie pasibrzuchy.
Najbardziej jednak boję się diabła
i nieświadomej z nim zgody,
a jakaś dziwna potrzeba nagła
podsuwa mi wciąż powody,
bym się powstrzymał, bym się obraził
i odniósł z rezerwą raczej
do różnych ocen - kto, kogo zdradził
i kto jest sprawcą wypaczeń.
Nie jestem sędzią, ani celnikiem.
Podpowiedz proszę mi Boże,
czy sam nie grzeszę właśnie wierszykiem?
Czy Chciałeś by było gorzej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz