poniedziałek, 10 września 2012
Na śmierć prezydenta
Ryzyka starannie tu nikt nie ocenił,
choć bardzo gęstniało powietrze.
Był uśmiech na twarzy. Rewolwer w kieszeni
i było nieznane coś jeszcze.
Choć wiersz nieustannie powracał jak echo,
lecz Tuwim już stał się niemodny.
Nikt nie dawał wiary zapomnianym grzechom.
Sposobom na niewygodnych.
Wyrywano krzesła i nie było miejsca,
a człowiek był nieszanowany.
Nikt dzieci nie uczył, że może powrócić
ten wiersz, często tak pomijany.
Być może w zachęcie, ktoś chciał znaleźć szczęście,
by problem się jakoś rozwiązał
i wciąż poszerzano narodu pęknięcie.
Do władzy powracała horda.
Znów krzyż nie chce winić i wszystko uczyni,
by zmilkły najprawdziwsze wiersze,
a ręka w kieszeni kalibru nie zmieni.
Być może, przyda się jeszcze.
Ryzyka starannie tu nikt nie ocenia.
Płomyki i Ducha zagaście!
Zostaną nam tylko bolesne wspomnienia,
lecz taka Polska jest właśnie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz