poniedziałek, 10 września 2012

"Brzoza"



 













Ja "Brzoza"...ja "Brzoza"...wołam ciebie "Wisło",
lecz w słuchawkach cisza. Połączenie prysło.
Po chwili wróciło z nokturnem Chopina.
Ja "Brzoza"...ja "Brzoza". Odpowiedzi nie ma.

Ja "Wisła"...ja "Wisła"... Kierunek się zmienia.
Wołanie na puszczy. Jakby do kamienia
głuchego od dawna na wszelkie wołanie
i odzewu nie ma. Tak dalej zostanie.

A miała być pomoc. Dawna. Sojusznicza.
I kwiaty jak u nas były na ulicach
i było współczucie w oczach zwykłych ludzi,
lecz ktoś im zakazał i serca ostudził.

Pocięły w kawałki piły łańcuchowe
nadzieje na prawdę, na spojrzenie nowe
i wszelkie wołania zostają bez echa -
Te - o przyzwoitość. O godność człowieka.

Wciąż śledztwo się toczy. To jeszcze nie koniec.
Nie urośnie przecież brzoza na betonie
i tylko w mgle rannej błądzące sygnały
odbierają serca tych niezatwardziałych.

Ja "Brzoza"...ja "Brzoza"...wołam cię "Warszawo",
a kolejne wieka unosi już prawo
i sprawdza i szuka, bo każdy chce swoich
i śmierci spojrzenia już nikt się nie boi.

Niech zwrócą co nasze, skoro już przesiane,
by w kraju spoczęło i niezapomniane
słuchało modlitwy. Patrzyło na znicze
i stanęło wreszcie przed naszym obliczem.

Ja "Wisła"...ja "Wisła" wołam ciebie "Pamięć",
lecz nadziei nie ma, a jest pojednanie.
Po latach otwarto zachodnie archiwa,
żeby zrobić miejsce i Smoleńsk ukrywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz