sobota, 8 września 2012
Na Czerniakowskiej
Na Czerniakowskiej róg Gagarina
mieszkała kiedyś śliczna dziewczyna.
Spojrzenie miała na prawdę boskie
chodząc wieczorem po Czerniakowskiej.
Spojrzał w te oczy wesoły chłopak,
co boso chodził, ale w podskokach
i w głowie miewał przeważnie tańce,
ale już odtąd myślał o Mańce.
Myślała o niej cała Warszawa,
bo chłopak często koncerty dawał,
a śpiewał czule i łzy wyciskał.
Mańka się stała każdemu bliska.
I Czerniakowska i Gagarina
nadal pamięta i przypomina
i tego chłopca i tę dziewczynę
Mańkę i Staśka i mandolinę.
Każdy melodię umie zanucić,
a zwłaszcza kiedy z życiem się kłóci.
Kiedy zmartwienia chodzą po głowie
i nie ma lekko na Czerniakowie.
Nie bądź więc sknera. Rzuć grosz kapeli.
Może i tobie pewnej niedzieli
zdarzy się spojrzeć w oczy Warszawie,
a ona porwać da się łaskawie.
I będziesz kochał, jak my kochamy.
Nie będziesz snuł się z bramy do bramy,
lecz samym środkiem pójdziesz beztrosko
przez Gagarina, przez Czerniakowską.
Bywa, że czasem życie przydusi,
lecz będzie lepiej. Kiedyś być musi!
Dzisiaj ballady naszej posłuchaj.
Kochaj Warszawę! Kochaj Grzesiuka!
Na Czerniakowskiej...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz