wtorek, 23 października 2012
Jest coś w powietrzu...
Jest coś w powietrzu i tej wilgoci,
która się mgłami w ulice kładzie,
że trudno myśleć nam o dobroci,
o pozytywnym choćby przykładzie.
Jest coś takiego, jak suche osty,
cierniste głogi, ostre badyle.
Powiew ze wschodu jest jakiś ostry.
Człowiek się czuje raczej niemile.
Wciąż zamyślenie ciąży jesienne
i czarny humor uśmiechem wstrząsa,
kiedy widzimy kpiny niezmienne
i ten uśmieszek, głupi spod wąsa.
Kawał o brzozie i gdzie się zgina.
Beton na błocie. Grób na śmietnisku.
Kabaret wszystko to przypomina
i marsz po węglach w zgasłym ognisku.
Ciągle śpiewamy pieśni harcerskie
i chcemy dzieci słów ich nauczyć,
a one wolą raczyć się zielskiem
i po manowcach myśli się włóczyć.
Jest coś w powietrzu - coś co przenika
tęsknotą w piersi, chłodem do kości.
Jesień po krzewach chyłkiem przemyka
jakby nie chciała już ludzi złościć.
Listopad jednak może być twardszy
i wolnościowy z wiatrem silniejszym.
Młodsi przy ogniu zastąpią starszych
i będą sięgać do naszych wierszy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz