poniedziałek, 19 listopada 2012

Incydent



 









Pamiętam, była w Warszawie
dyskusja o pewnej obstawie
i numer został nagrany
w którym ochroniarz Obamy
przez trawnik chciał skrócić drogę,
a nieuważnie postawił nogę...
To chyba była niedziela.
Widziano jakby lot trzmiela
i próbę utrzymania pionu.
Nie przyszło do głowy nikomu
spośród stojących pod pomnikiem
na moment zmienić mimikę,
a wszyscy zamknęli oczy.
Obama, jak zawsze uroczy,
przyglądał się bacznie każdemu,
a wzrokiem pytał się czemu
zostawiono ten problem nieludzki
i czy aby Wojewódzki
nie chodził tu czasem z chorągiewkami.
Z niczego powstają czasami
problemy międzypaństwowe.
Zachodzono w głowę
w czasie późniejszym, innym -
Dlaczego akurat do Birmy
wybrał się kiedy strzelają?
Bo w Birmie psinę zjadają
i częściej czyszczą trawniki,
więc unik był nad uniki
i mógł powiedzieć o prawie,
nie o tym, co było tu w trawie,
choć właśnie to byłoby najbardziej wskazane.
Nie zawsze jest posprzątane,
kiedy na obcym terenie
wymusza się zapewnienie,
bo wtedy zamiast poparcia
papier dają do wytarcia,
a nie sięgają po gazę.
Tak było też i tym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz