środa, 7 listopada 2012

Perspektywy



 












Partia, która nie ma nic
wie, że czytelnik i widz
musi pójść do konkurencji,
gdzie nabawi się demencji.
Mimo to, wsparcia nie szuka.
Nie otwiera, gdy ktoś puka.
Wpuszcza tylko samych swoich.
Nie ufa. Goi się boi.
Liczy znów na mniejsze zło.
Jakby tylko o to szło,
żeby przetrzymać kadencję,
wykorzystać preferencje
i nie wypaść z notowania.
Partia ciągłego czekania.

Partia, która ma tu wszystko,
wie, że koniec jej już blisko.
Ciągnie jeszcze ile może,
strasząc, że może być gorzej.
Potem kadry zreformuje.
Zaplącze - nie wyprostuje,
lecz nie pójdzie na wybory.
Na sumieniu ma horrory,
więc nie może ryzykować.
Będzie trzymać i sprawować
nadzór przez całą kadencję.
Chce utrącić konkurencję,
ale nie tak całkowicie.
Będą obie, jak znam życie.

Rozrywek nam nie zabraknie.
Będą boje, będą matnie
kampanie i polowania,
aż nam tylko z tego trwania
całkowicie się odechce,
by cokolwiek zmieniać jeszcze.
Wtedy będzie Ameryka,
gdzie się tylko dwóch potyka
i obojętnie kto wygra,
dla reszty sprawa jest przykra.
Marginesy, harcowniki
nie wytrzymają krytyki
i w końcu zejdą ze sceny.
Skończą inne się problemy.

Będzie władza - będą pludry,
co idą z władzą na udry.
Będą syci - będą głodni,
a w górze stołek przechodni
dla dynastii w demokracji
zwolenników reformacji,
którzy kraj uratowali
przez to, że wciąż wojowali
i stworzyli ordynację,
by zapewnić prokreację
nowatorskim i walczącym.
Bój się więc nie może skończyć,
bo powstali by wyklęci,
a na to nikt nie ma chęci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz