poniedziałek, 26 listopada 2012

Pełnia kontroli



 









Złote lustro księżyca
zabłądziło w ulicach
wyludnionej i chłodnej Warszawy.
Zeszło po kamienicach.
W chodnikowych donicach
wygrzebało odpadki zabawy.

Wyludniło się miasto.
Biedak na dworcu zasnął.
Nawet kot nie przeleci kulawy.
Iskrą w oku uwiera
rozświetlony kandelabr.
Trwają ważne wieczorne narady.

Echo groźnych wydarzeń
zakazami zgromadzeń
przestraszyło parkowe ławy.
Pusty bus przemknął z Grójca.
Przysnął w nim samobójca.
W reklamówce tkwią resztki niesławy.

Wszystko tajne - pod korcem.
Patrol stoi przed dworcem
i przegląda notatki z odprawy.
Księżyc jak w Amber Goldzie.
Uśmiech zastygł na mordzie.
Jednak źle przewidziano opady.

Anomalie są wszędzie.
Jakoś było i będzie.
Perskie oko puszczają wystawy.
Bieda przysnęła w domach.
Strażnik dmucha w alkomat.
Może rozwieźć facetów z obstawy.

Złote lustro księżyca.
Nikt się nim nie zachwyca.
Inne teraz są listopady.
Stłuczka na Podchorążych!
Chciał przejechać - nie zdążył!
Mglista śliskość została z zadym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz