piątek, 30 listopada 2012

Z nosem na szybie



 









Polityka utyka śmiesznością
i przedstawia się ludziom parszywie,
za to jesień ekscytuje pięknością
i dni lecą z nosem na szybie.

Wszędzie klęski, a u nas przyjemnie,
dosyć ciepło, pogodnie, jesiennie.
Okropności mamy tylko w sejmie,
od wyborów tak samo, niezmiennie.

Człek nie liczy, że coś się zawali,
bo już teraz nadają z kosmosu,
więc pejzażyk za oknem pochwali.
Telewizor zostawi bez głosu.

Ponarzeka troszeczkę do żony.
Przejrzy resztkę domowych zapasów.
Palec w górę pokaże wzniesiony.
Westchnie głośno do lepszych czasów.

Te sikorki takie ładniutkie,
a ktoś je tak paskudnie lobbuje.
Chociaż dobrze, że dni teraz krótkie.
Miną szybko. Nawet nie poczujesz.

Czosnek cuchnie, a to jego pora.
Miał pomagać, lecz nie smakuje.
Rzeczywistość, jak władza - jest chora,
a poprawa, wiadomo - kosztuje.

Cyrk już wzięcia nie ma, ani trochę.
Drażnią cuda i woltyżerka.
Program w oku uwiera paprochem.
W pogotowiu, pod ręką jest ścierka.

Tyko jesień nas jeszcze pociesza
swym ostatnim, cieplejszym powiewem.
Koniec roku powinien rozgrzeszać,
ale chyba wyjechał za chlebem.

Szopka jest. Jeszcze długo tu będzie.
Chłodek przyjdzie. Pomysły ostudzi.
Jak co roku wyłączę orędzie
i poczekam na wiosnę dla ludzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz