wtorek, 31 grudnia 2013

Na podbój Warszawy



 
















Marynarka rozpięta, bo garnitur się skurczył.
Mucha tańczy na jabłku Adama,
ale nastrój pogodny rozkwitł zapałem twórczym,
a dziewczyna jakby nie ta sama.

Broda poszła do góry. Wzniosła cuda natury.
Wahadełko zrobiła z wisiora.
W oczach widać - być może! Usta w ostrym kolorze.
Poza budzi w człowieku upiora.

Cisną troszkę lakiery. Przynależność do sfery
przypomina o sztywnym mankiecie.
Spodnie dobrze opięte akcentują ruch skrętem.
W pasie jednak za bardzo coś gniecie.

Kredki, błyszczki, cekiny. Odliczamy godziny.
Stepowania kurs krótki dla wprawy.
Władcze objęcie w pasie. Pocałować nie da się!
Wyruszamy na podbój Warszawy.

Cichy pacierz. Krzyż na drogę.












Mgły obsiadły noc grudniową.
Ani gwiazd, ani księżyca.
Zamilkło ostatnie słowo.
Martwa ciszą okolica.

Rok się kończy nie najlepszy
i niewarty pamiętania.
Pełen orwellowskich wieprzy
i pod dywan zamiatania.

Na północy chłodne sztormy.
Na południu złom po halnym.
Zgasł wielki baner Platformy
z gestem wodza tryumfalnym.

Spadła chmura Fukushimy.
Siadł aluminiowy kurz.
Lepki opar zamiast zimy
w ludzkie płuca wnika już.

Z Kaukazu schodzą oprawcy.
Mistrz Formuły w Alpach - w śpiączce.
Cicho rok zamknęli władcy.
Sprzeciw rzuca się w gorączce.

Nocny Marek wiersz układa.
Drżący, ze snu wybudzony.
Żegnać roku nie wypada.
Zaciągnął za nim zasłony.

Ani gwiazd, ani księżyca.
Żadnych gwizdów, ani wycia.
Nie może ta noc zachwycać.
Jakby w niej nie było życia.

Cichy pacierz. Krzyż na drogę.
Odejdź z kraju nocna maro.
Zabierz mgłę - zawalidrogę.
Pozwól Jutrzni czekać z wiarą.

Bogactwo



 







Choć już większość śpiewa rękoma
i przemawia językiem migowym,
chciałbym wszystkich do wierszy przekonać.
Do języka naszego i mowy.

Do melodii, do intonacji,
do wibracji, harmonii, muzyki.
Nie uwierzę, że nie mam racji.
Nie ulegnę opiniom krytyki.

Uproszczenia i skróty odrzucę.
Wolę słowa układać w bukiety.
Tym, co czynią z języka onucę,
słów potokiem wysmagam grzbiety.

Małe kraje mają małe haiku,
ale Polska do większych należy!
Nikt nie musi tu czynić uników.
W słów rozrzutność należy uwierzyć!

Niech bogactwo niewyczerpalne
w wizytówkę polskości się zmieni.
Czas odrzucić nawyki fatalne
i nauczyć się swój język cenić!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Sylwestrowe postanowienie


 










Ty już na pewno zasnęłaś smacznie,
a ja wciąż myślę jak się rok zacznie.
Ktoś mi poradził, by mieć na względzie,
że jak się zacznie, tak dalej będzie!

Trzeba się bawić, cieszyć i wzruszać.
Mieć trochę kasy i jej nie ruszać.
Najeść się, napić, wytańczyć, śpiewać,
a potem z tobą zrobić co trzeba.

Lecz nie po łebkach! Nie byle jak!
Ale by został widoczny znak
dalszych powtórek przez resztę dni.
Wciąż o tym myślę... czy mi się śni?

Trybunał




 








Trudne pytanie musiało paść.
Trybunał zbada: - Czy można kraść?
Odkąd tu rządzi klika bezbożna,
ludzie nie wiedzą. Można? Nie można?

Skoro pracować można do śmierci,
fałszywie mówić, nawet uśmiercić.
Nie czcić  rodziców i cudzołożyć.
Chyba kraść można? Bo co to szkodzi?

Z tego zestawu - to mniejsze zło!
Taki kabaret jak "Qui Pro Quo".
Sąd będzie musiał badać dylemat:
Jak można ukraść coś, czego nie ma?

niedziela, 29 grudnia 2013

Nadzieja w młodych


 










Rodzina Sopranów nie lubiła panów,
a rodzina Altów - pań.
Okropne zarzuty padały z ekranów.
Wciąż trwała wymiana zdań.

Na zdań tych różnicy, prasa, politycy
zbijali fortuny kokosy.
Sondaże badały nastroje ulicy,
a partie podliczały głosy.

Człowiek już się gubił - kto kogo nie lubi.
Różnice to jednak atrakcja.
Kraj jednak w tej kłótni normalność zagubił.
Zmniejszała się populacja.

Kiedyś dwoje młodych już doszło do zgody
i wszystko być mogło jak kiedyś.
Było "Love Me Tender", lecz zjawił się gender
i większej narobił tu biedy.

Soprany i Alty od gór aż po Bałtyk
sięgały wysokiego C,
a wielkie orkiestry promowały bezwstyd -
Niech każdy robi co chce!

Na świństwa idoli świat nie mógł pozwolić!
Na taką Sodomę, Gomorę!
Gdy rząd wyszedł z roli i wszystko chromolił,
a winą obarczał sforę.

Szargano rodziną, aż chłopak z dziewczyną
nie mogli się przyglądać temu,
a iskierka boża wznieciła w nich pożar.
Zrobili to po bożemu.

Świat dalej się kłóci - że młodzi, zepsuci,
a oni nie rezygnują.
Być może z tej chuci normalność powróci.
Tak młodzi nam ścieżki prostują!

Jeszcze ich nie ma w polityce



 





Zbuntowani i odrzuceni
nowych ścieżek dla siebie szukają.
Mają w nosie porządek na Ziemi.
Rozrzuceni. Niesforną są zgrają.

Chronią to, czego świat już nie ceni.
Swoich ojczyzn, rodziny i domów.
Zbuntowani - Nieposkromieni.
Wiedzą kim był faszysta i komuch.

Świat im żadnej nadziei nie daje,
a jedyną ostoją jest wiara.
Gdy obśmiewa się dawne zwyczaje
młodzież honor utrzymać się stara.

Dobrze wiedzą, gdzie jest kapitał.
Czym jest prawo i kto go używa.
Kto tu obcych z radością witał
i kto naród z zasobów wykiwał.

Nie chcą wchodzić w ich buty zużyte.
W ordynacje i stare ślady.
Chcą mieć wzorce na własny użytek.
Odczytują inaczej przykłady.

Jeszcze ich nie ma w polityce,
ale układ już poznał ich wielkość.
Wypełniają wzburzone ulice.
Są drążącą skałę kropelką.

Patrioci i Narodowcy
swego świata nie widzą globalnie.
Dziś to jeszcze dziewczęta i chłopcy.
Jutro pięść, która w system ten walnie!

sobota, 28 grudnia 2013

Wdzięczność



 





Spadnie kartka. Odsłoni się nowa data.
Już kolejna spoza granic wyobrażeń.
Żadne plany nie powstały na te lata.
Brak zamiarów i założeń. Nie ma marzeń.

Nie ma żadnej zabudowy domków z piasku.
Snów - pałaców budowanych gdzieś na wodzie.
Perspektywa doczekania nowych brzasków
zapowiada: - Jeszcze będzie jakieś co dzień!

Uwielbiajcie! Wysławiajcie! - waszą misją.
Tego, który świat oglądać wam pozwala.
Gdy stoicie na krawędzi  Przeszłość - Przyszłość.
Bose stopy wam obmywa czasu fala.

To jest chwila na bukiety podziękowań.
Na uśmiechy. Na pokłony i na psalmy.
Lekkość bytu bez obciążeń i rokowań
daje wolność. Podpowiada - Boga chwalmy!

Pomazańcy



 









Mają ludzie wielkie marzenia.
Myślą bardzo daleko do przodu,
a na przejściach i doświadczeniach
potykać się nie widzą powodu.

A nie zawsze się wszystko udało
i nie wszystko przewidzieć zdołali.
Czasem pewnie się gorzko płakało.
Jednak cieszą się, że wytrwali.

Mają ludzie wysokie mniemanie.
Wielkie straty są dla nich drobnostką,
a utwierdza ich przekonanie,
że to oni wyłącznie są Polską.

Chociaż wiek ich do ziemi przygina
i niesprawność zamula wieczory.
Wierzą tylko w sprzyjający klimat
i nie mają drobiny pokory.

Optymiści, fortuny wybrańcy.
Przynależni elity wodzowie.
Zimnokrwiści losu pomazańcy.
Nieciekawi, co czuje człowiek.

Ale ludźmi kierują emocje.
Zwierzętami - instynkty, odruchy.
Trudno zawsze zakładać promocje.
Czasem trzeba refleksji i skruchy.

To się może nazywa charyzmą,
albo modnie asertywnością.
Gdy jej braknie, zapał jest malizną.
Ja nie wróżę sukcesu tym gościom.
 

piątek, 27 grudnia 2013

Poświatecznie - przedsylwestrowo



 















Miały to być, jak co roku, zwykłe święta,
lecz ta mała przyjechała tu ze Lwowa.
Zagubiona, ale wiecznie uśmiechnięta.
Trzeba było w końcu jakoś się zachować.

Wszystkie dzwonki wiatr potrącił jednocześnie
i w dolinę z gór wysokich spłynął halny.
Spać nie dawał. Prowokował. Kusił we śnie.
W zagłębienia wszystkie wciskał się nachalny.

Miało być tak, jak co roku - po bożemu,
ale ona po nerwowych była przejściach.
A tu święta. Nie ma miejsca dla problemów.
Każdy czeka na swą odrobinę szczęścia.

Zimne ognie zaiskrzyły bardzo krótko,
a życzenia urosły gorące.
Zamigotał gwiazdeczkami toast wódką.
Kieliszeczki się bujały od potrąceń.

Wyjechała. Nie została na Sylwestra,
choć prosiłem, nalegałem - Niech zostanie!
U nich teraz bardzo dziwna gra orkiestra
i nagminne jest już drogi zajeżdżanie.

U nas tańce i hulańce na stadionie.
Wielka gala partyjno-rządowa.
Świętujemy początek i koniec.
Zadzwoniła. Jedzie tu dziewczyna nowa.

Herodowie



 









Wielu wśród ludu nie uwierzyło.
Wśród nich się z proroctw pradawnych śmiano.
Wielu dworowi wiernie służyło
i na uznanie Rzymu czekano.

Świątynia nowin nie ogłosiła.
Faryzeusze w piśmie uczeni
widzieli gwiazdę, która świeciła,
ale wątpili, że świat się zmieni.

Partyjne walki elity władzy
ekscytowały całą Judeę.
Pilnie spełniano wszelkie nakazy
i nie zważano, że coś się dzieje.

Przybycie mędrców niepokój wniosło.
Szybko wysłali szpiegów wodzowie.
Strzeżono by się nic nie rozniosło,
by nie mówili nic pastuszkowie.

Tak polityka i panowanie
do dziś lud prosty w niewiedzy trzyma.
Dla władz ważniejsze jest wybieranie
niż ta w żłóbeczku Boża Dziecina.

czwartek, 26 grudnia 2013

Do stajenki!



 









Do Maryi, do Panienki dziś nas Boże prowadź,
byśmy mogli wraz z Józefem Nią się opiekować!

Trudno przecież jest samemu, ubogiemu cieśli,
bądźmy jak Trzej Monarchowie, którzy dary nieśli.

Bądźmy jak ci pastuszkowie, którzy się troszczyli,
by radością, kolędami nockę tę umilić.

Bądźmy tarczą i osłoną przed gniewem Herodów.
Prośmy by nas Pan ocalił - naród wśród narodów.

Przygotujmy Jezusowi ziemskie królowanie.
Do Maryi, do stajenki dziś nas prowadź Panie!


środa, 25 grudnia 2013

Światło tamtej nocy




 









Schorowana snu godzina
Klęczy na pasterce.
Myślą jest przy Narodzinach
I duszą i sercem.
Coś się kończy i zaczyna
W ziemskiej poniewierce.
Czasu nikt nam nie zatrzyma.
Wyciągamy ręce.
Kierowało nas na Ziemi
Światło Tamtej Nocy.
Dziękować za łaski chcemy,
Dar bożej pomocy.
Wiemy, że błogosławiony
Czas dla ludzi nastał.
Wybacz niemocą złożonym,
Żeś nas dziś nie zastał.
Nasze serca, nasze myśli
Stoją tam u żłoba.
Pokłonić się od nas przyszły.
Nadziei im dodaj.
Nad głowami przelatują
Twoi Aniołowie.
Dobrzy ludzie kolędują
także chory człowiek.

wtorek, 24 grudnia 2013

Radosnych Świąt!





W Wigilię Bożego Narodzenia najlepsze życzenia - spełnienia wielu nadziei składam czytelnikom, gronu przyjaciół i znajomych, koleżankom i kolegom po piórze, miłośnikom poezji. Radosnych Świąt! Wielu łask i błogosławieństw!
   Marek Gajowniczek        



Kiedy pachnie igliwiem,
siądźmy razem życzliwie,
pozostawmy gdzieś wszelkie urazy.
Obejmijmy w krąg panie.
Nic się chyba nie stanie,
gdy się każdy pozbędzie emfazy.

Przyszedł czas, że już trzeba
w każdym z nas jakieś nieba
ramionami wspólnymi przychylić.
Śmiało spojrzeć w swe oczy
i w nastroju uroczym
pobyć razem i poddać się chwili.

Zapraszamy do stołu!
Bez wielkiego mozołu,
bez patosu przemówień i grafik.
Pan Jezusek się zbudzi
i ucieszy, że ludzi
tak tu licznie zgromadzić potrafił!                   
                               

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Stróżu mój!



 





Wszystko jest jak dawniej,
ale sił już nie ma,
więc już raczej się popatrzy
na różne nadzienia.
Toast będzie symboliczny,
kapusty - drobina.
Zakaz twardy, dietetyczny.
Mam nie zapominać!
Chciałoby się biesiadować.
Na pasterkę ruszyć.
Po sąsiadach kolędować,
aż do łez się wzruszyć.
Anioł stróż musi stać obok
i bez przerwy czuwać!
Pamiętać, kto pod osobą
i siedzieć - nie fruwać!

Pojaśniało w żłobie



 








Herodowie przestraszeni.
Zły los niewiniątek.
Jak odnaleźć na tej Ziemi
bezpieczny zakątek?

Pomagają najbiedniejsi.
Gwiazda spada z nieba,
a monarchowie dzisiejsi
próbują się nie bać.

Poeci piszą kolędy.
Czekamy godziny.
Wysprzątamy dom nasz z biedy
i się pomodlimy!

Bóg się rodzi! Moc truchleje!
Grają pastuszkowie.
Szczęście do nas się zaśmieje.
Pojaśniało w żłobie.

niedziela, 22 grudnia 2013

O cudownych narodzinach



 













Zarządzenie namiestnika o powszechnym spisie,
ludziom prostym, utrudzonym jeszcze dzisiaj śni się.
Nie ma domu. Nie ma dachu. Nakaz spełnić trzeba.
Narodziny są już blisko. Jak się nocy nie bać?

Błyszczą neony gwiazdkami. Ludzie drzwi zamknęli.
Z rodzinami się spotkali. Obcego nie chcieli.
Panienka się niepokoi. Narodzi się dziecię.
Muszą miejsca na pustkowiu szukać na tym świecie.

Dzieciąteczko będzie wielką nadzieją dla ludzi.
Anioł nowinę rozpowie. Pasterzy obudzi.
Ci pobiegną za wskazaniem. Zabiorą co mają.
Pierwsi będą się radować. Pierwsi zaśpiewają.

Pałac straże okrutników po kraju roześle.
Bóg się rodzi. Moc się lęka. Nowych królów nie chce.
Przepowiadali prorocy prawdy panowanie.
Umęczyło ludzi biednych cierpliwe czekanie.

Noc grudniowa. Nakaz władzy. Niebem gwiazda leci.
Niosą dary Jezusowi mędrcy i poeci.
Byli przedtem u Heroda. Nie jego szukali.
Poszli tam, gdzie się radują ludzie prości, mali.

Wśród owieczek w skalnej szopie światło odnaleźli.
Pokłony, dary złożyli. Zaśpiewali pieśni
o Cudownych Narodzinach Pana i Pasterza.
Bóg pokazał czym jest życie oraz dokąd zmierza.

sobota, 21 grudnia 2013

Z kolędą po Pradze



 









Od poddasza do piwnicy
rozbrzmiewa wesoła śpiewka.
Poruszenie w kamienicy.
Drzwi otwarte. Blask na drzewkach.

Za oknami mrok ciemnicy.
Szklanki w dłoniach. Jest rozgrzewka.
Idą, idą kolędnicy.
Gość z ulicy. Praska dziewka.

W szopce Jezusek jak żywy.
Żyd się kiwa, a Śmierć krzepka.
Wita Pana lud szczęśliwy.
Poczęstunek i dolewka.

Coraz głośniej kielich dzwoni
Nikt nie odpuści "Wśród nocnej ciszy..."
Pieniądz w dłoni. Stróż Antoni
lokatorom z zdrowia życzy.

W każdej bramie po kolędzie,
butelczyny, śpiewy, śmiechy.
Odpuszczanie. Chodzą wszędzie.
Herod obrywa za grzechy.

Chociaż Praga niedomaga.
Tej nocy rosną nadzieje.
Z Heroda straszna łamaga.
Bóg się rodzi! Moc truchleje!

Niech zlecą tu nasze myśli



 








Niech zlecą tu nasze myśli
i wszystkie ciepłe życzenia
dla Tych, którzy ochoczo przyszli
by razem w dobro zamieniać
obawy, smuteczki, lęki.

I u Najświętszej Panienki -
przy Dzieciąteczku na sianie
kolędę swoją położyć,
swe portalowe pisanie.
Obawy i życzliwości,
prośby, by dało się pożyć.

A Ty Narodzony Nasz Panie
zechciej paluszek przyłożyć
i pobłogosław nas wszystkich
i nasze wielkie pragnienia
lepszego jutra. Przyszłości.
Godnego życia. Zbawienia.




piątek, 20 grudnia 2013

Opłatkowe życzenia



 









W nadziei, że kiedyś się skończy
ta niechęć do ludzi wierzących
i do staruszek w moherach,
do tego, kto nie wybiera zła
i mówi - Nie! - gdy świat go pcha
do miski srebrników Unii.
Do wszystkich co niepotulni -
Nie godzą się na takie rządy.
i mają odmienne poglądy
na różne problemy.
Nie znoszą tandetnej ściemy
i w splot przypadków nie wierzą.
Którzy ufają pacierzom
co dzień wznoszonym do Pana
i prośbom, że bliska zmiana
odmieni niechęć rządzących.
Czas dorzynanie zakończyć!
W świąteczny czas,
Narodzin czas - Niech się obudzi
w każdym z nas wiara.
Że nasza polska, stara,
Gościnność i dobroć
Zaowocują nam po stokroć
Spokojem, mądrością, dostatkiem!

Teraz podzielmy się opłatkiem!

czwartek, 19 grudnia 2013

Świerk



 







Otrząsnął w domu igły zmrożone.
Zielony, gęsty, brzuchaty.
Rozparł się dumnie na każdą stronę.
Zachwycił strojem bogatym.

I zapachniało w calutkim domu
igliwiem, lasem, świerczyną
jakby powietrza świeżego podmuch
wpadł i nam pokój owinął.

Wtedy dostrzegłem w igieł gęstwinie,
przy pniu, maleńkie, ukryte,
gniazdko służące leśnej ptaszynie
z traw suchych, z sianka uwite.

Świerk wtedy dla mnie przestał być drzewem,
a stał się jak mój dom - domem,
bo przecież chronił, rozbrzmiewał śpiewem.
Pisklę w nim rosło karmione.

I polubiłem to piękne drzewo.
Energię swoją mi dało.
Jakby spełnioną było potrzebą.
Będzie tu Pana witało.

Jest i nie ma!



 









Gram w to ja i grasz w to ty!
W układanki dziwnej gry
pod tytułem "Jest i nie ma".
To bardzo strzeżony temat
panowania nad umysłem
i nic w grze tej nie jest ścisłe.

Przykład - wojna. Jest i nie ma!
Zabijali, a świat drzemał.
Dziś wszystkie akcje wojskowe
to są misje pokojowe.
Ofiar pewnie są miliony.
Pokój jest nienaruszony.
Nie ma wojny na ekranie.
Każdy o niej ma swe zdanie.

Był zamach na WTC?
Jeden wierzy - drugi nie!
Była jakaś broń w Iraku?
Nie ma sprawy! Już po ptaku.
Podejrzenia świat wycofał.
Smoleńsk? - Zwykła katastrofa!
Jest i nie ma! - tak się gra.
Każdy swoje zdanie ma.

Dwóch papieży? A jest jeden!
Ktoś Piotrową oddał schedę.
Jest i nie ma! To jest proste.
Rozumiesz. Nie jesteś osłem!
Podział Unii? Demokracja?
Są i nie ma. Gdzie w tym racja?
Państwa? Pieniądze i rządy? -
Każdy różne ma poglądy!

Lądowali na Księżycu,
czy to pokaz był dla picu?
Wątpliwość rodzi pytanie:
Czy coś masz, jeśli dostaniesz?
Czy masz swoje własne dzieci?
Jesteś za, a nawet przeciw!
HARP-y sypią psychotropy.
Na głupotę wzrasta popyt.

Nawet o różnicach płciowych
tak nakładli nam do głowy,
że człowiek, który się goli
jest kobietą - jeśli woli.
Żyją przecież baby z brodą.
Naukowcy to dowiodą!
Udowodnią to niezbicie.
Jest i nie ma! - Sen czy życie?

A jeżeli gdzieś, po czasie
wątpliwość wyjaśnić da się -
coś przekazać  jednoznacznie -
ludzie widzą  to opacznie.
Przekonań zmieniać nie warto!
Ty w to grasz i ja też gram w to!
Wszystko swoje ma ekstrema.
Jest poeta... i go nie ma!

Ktoś nam mętlik zrobił w głowie.
Jest i nie ma! - myśli człowiek.
Nie zawsze ma własne zdanie.
Czy to wiersz? Czy ogłupianie?



środa, 18 grudnia 2013

Cud Bożego Narodzenia



 









Na niewielkim plusie i przy dziwnych chmurach
kończy się ta jesień nerwowa, ponura.
Już propagandyści, agenci, masoni
zdołali słoneczko nam z oczu przegonić.
Sprowadzić wirusy, wybory, obawy,
a z naszych zwyczajów kpią, czynią zabawy.
Pan Bóg na to patrzy i nasz papież z okna.
Skąd się taka wzięła zawziętość okropna?
Co ta władza w Polsce z narodem wyprawia,
że się byle pismak prorokiem przedstawia?
Że niedawny pałkarz ludzi sądem straszy,
że powstała wielka orkiestra Judaszy?
Już niedługo Niebo Sodomę ostudzi.
Wielki chór aniołów prosty lud obudzi
i pójdziemy tłumnie pokłonić się Panu
razem z całym stadem owiec i baranów.
Pójdą Komorowscy, pójdą z nami Tuski,
może ambasador także pójdzie ruski.
Ktoś od pani kanclerz, a nawet nobliści
i Wielcy Mistrzowie - kryptokomuniści.
Złota nie przyniosą, ale kadzić będą.
Wszyscy razem wstaną i gruchną kolędą.
Błogosław Ojczyznę! Podnieś Bożę Dziecię...!
I się wielka miłość rozleje po świecie.
I we wszystkich sercach sumienie zadudni,
że wszyscy są ludźmi - piękni i paskudni!
I wszyscy malutcy pod tym światłem z nieba.
Choćby dla tej chwili Świąt tak nam potrzeba!

wtorek, 17 grudnia 2013

Jeżeli mieszkasz na wulkanie...


 









Kiedy Kukliński plan odsłonił,
jakoś mu nikt nie wierzył,
po cóż by oni niby mieli
na cały świat uderzyć?

Atom potrzebny do straszenia
i wymuszania siłą,
a planów łatwo się nie zmienia.
Właściwie jest jak było.

Że gdzieś, po drodze, wyniszczono
kilka milionów ludzi?
Zbyt głośno o tym nie mówiono,
by strach cię nie obudził.

To tylko mocarstwowa presja
i nacisk na słabszego,
a w założeniach jest agresja
i tobie nic do tego.

Jeżeli mieszkasz na wulkanie,
to nie trzęś się zbyt mocno.
W nim się gotuje! Trwa wzrastanie.
Opary gazów rosną.

Dobrosąsiedztwo jest widoczne,
gdy opadają mgły.
Dziś Kijów myśli: Co ja pocznę?
A jutro może ty!

Iskrzy niebo gwiazdeczkami



 







Biało, cicho w polu, w lesie.
Przysnął grudzień przy kominie.
Adwent spokój ludziom niesie
W głowach, w domach i w rodzinie.

Smutna nutka po klarnecie
W kącik izby wolno płynie.
Narodzi się wkrótce dziecię.
Matka w chustę je owinie.

W noc podobną, cichą, białą
W słomie, między owieczkami,
Żeby tylko nie płakało.
Otoczy je ramionami.

Dawno, dawno to się stało,
Lecz już nie jesteśmy sami.
Tego cudu wciąż nam mało,
Choć wraca do nas z grudniami.

Długi łańcuch pamięć plecie.
Klarnet ciągnie kolędami.
Biało, cicho w polu, w lesie.
Iskrzy niebo gwiazdeczkami.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zaproszenie









Marek Gajowniczek
BOŻE NARODZENIE
Wybór wierszy i kolęd
Część I.  Adwent

Do bezpłatnego pobrania na stronie grupy
"POBIERZ - PRZECZYTAJ - UDOSTĘPNIJ"
Facebooka w wersji pdf oraz odt.

niedziela, 15 grudnia 2013

Przypadek



 








Pewien człowiek wybrany przez los
czuł się zawsze jak pępek świata.
W kraju liczył się jego głos
i kolekcja zasług bogata.

Pan ten nigdy nie lubił świąt
i żadnego nie czcił wyznania
i w najdalszy gdzieś świata kąt
odlatywał w czas świętowania.

W tropikalnym pławił się raju.
Rozkoszował w sposób odmienny.
Nie szanował on żadnych zwyczajów.
Wyraz twarzy miał zawsze kamienny.

Do wszystkiego podchodził cynicznie.
Śmiał się z ludzi i często z nich kpił.
Zachowywał się demonicznie
jakby władcą był ciemnych sił.

Aż się stała rzecz niesłychana.
Pewnie był to nieszczęsny przypadek.
Wstało morze, uniosła się fala.
Z klęski pan ledwo uniósł swój zadek.

Teraz myśli. Wyjeżdżać się boi.
Drugi raz już się może nie udać.
Nigdzie nie ma bezpiecznych pokoi.
Musiał także uwierzyć w cuda.

Wciąż się czuje wybranym przez los,
lecz do Świąt już podchodzi z pokorą.
Ściszył nieco swój kpiący głos.
Nie wiesz kogo wyroki wybiorą.

My wiemy jak się świętuje



 














Miała swój czas polityka,
partie, wezwania do spisów.
Od dziś się liczy praktyka
dawnych babcinych przepisów.

Trwa przeglądanie wycinków,
zapisków w starych zeszytach,
porad, podpowiedzi, linków.
Pomysłów - kogo zapytać?

Długie kuchenne narady
o możliwościach portfeli.
Nikt nie chce schodzić na dziady.
Każdy się musi ośmielić.

Wystawność- obowiązkowa!
Podziały zadań i ról.
Zakupy wielkie na głowach.
W Betlejem rodzi się Król.

Kto ryby? A kto wędliny?
Grzyby? Kapusty? Kto ciasta?
A przepis stary babciny
do rangi skarbu urasta.

Niezbędna specjalność domu!
Tu tylko smak jej poczujesz!
Wrażeń nie braknie nikomu.
My wiemy jak się świętuje!

sobota, 14 grudnia 2013

Będą liczyć w domach




 











Koniec roku. Idą Święta. Będą liczyć w domach.
Kto nam przybył? Kogo nie ma? Kto w dalekich stronach?
Jednych pięknie powitają. - Innych pożałują.
Aniołów pozapraszają. - Niech z nami świętują!

Wspomną stare obyczaje przy dźwiękach kolędy.
To co się na stół podaje w polskich domach wszędy.
A kiedy już po chrześcijańsku przywitają Pana,
będą się o naszej szopie rozmowy rozpalać.

Jaka trudna była droga. Przez jakie przeszkody
i jaki z nas dzielny naród, nad inne narody.
Będą z łezką śpiewać, prosić: - Pobłogosław Panie
nasze polskie miłowanie, rodzinne kochanie.

Potem przyjdą kolędnicy, Herod, Żyd i diabeł,
Anioł z gwiazdą i śmierć z kosą, nawet baba z dziadem.
Dzwonek do drzwi wszystkich zerwie. Przybyły prezenty!
Piękne są te polskie Święta i obyczaj święty.

To jest mój dom













Tu jest mój dom i moje miejsce,
choć mówią - jest teraz wspólny.
Ja go za własny uważam jeszcze.
Nie za publiczny, ogólny.

Świat go obłożył przymiotnikami
i zbędnych słów styropianem,
a my jesteśmy nadal ci sami.
Trudno się zgodzić na zmianę.

Każdy swojego kącika patrzy,
o swój dobytek się stara.
Ktoś chciałby wszelkie różnice zatrzeć.
Ja mam na wszystko pozwalać.

Biednie, bo biednie, lecz po mojemu.
Nie dla mnie jest dyrektywa.
Nie dam się rządzić u mnie obcemu,
gdy się inaczej nazywa.

Zarządca może sejmem zarządzać.
Do domu niech mi nie wchodzi.
Jeśli za bardzo będzie się wtrącać,
zastąpią go chętnie młodzi.

Chcą u mnie robić nowy porządek,
lecz przedtem wszystko rujnują.
Mówią, że Polska - dziwny wyjątek,
lecz niech mą  polskość szanują!

Pycha



 












Panów zawsze niszczy pycha -
pewność, zaślepienie
i do błędów ich popycha
samouwielbienie.
Jedna, chłodna nocka cicha
odmieniła ziemię.
Władzy żadnej nie ma krzykacz,
gdy w koło milczenie.
Propagandy wielkie zrywy
mogą mu zaszkodzić,
gdy żądany Król prawdziwy
na ten świat przychodzi.
Gdy ludzie czekają zmiany,
obietnicy nieba.
Na nic piarowskie plany -
pokory im trzeba!
Lepiej już jak Trzej Królowie
wyruszać z pokłonem
niż wyborców w swej mieć w głowie.
Ciągnąć ich na stronę.
Można wtedy w wielkim tłumie
Krzyknąć coś głupiego,
zwłaszcza. gdy się nie rozumie
języka obcego.
Pycha może twarz odsłonić -
Jaka to jest wiara?
Potem trudno na mszę dzwonić.
Sprostować się starać.

piątek, 13 grudnia 2013

Krótka historia pana K.


 












Krótka historia pana K.
Agent Gestapo w wywiadzie AK.
Wydaje Niemcom Grota.
W sieci wywiadów się zamota,
gdzie nic nie bywa przypadkowe.
Rodzina żyje w branży filmowej.
Praca, przychody i kariery
i przynależność do pewnej sfery.
Kiedy pojawią się czarne chmury -
znajdują zawsze oparcie góry.
Wzrastają nowe pokolenia
i wiele w kraju będą zmieniać.
Spartan podobno było trzystu.
Tysiące wnuków stalinistów,
lecz są też dzieci innej zdrady.
Poznać każdego nie dasz rady.
Zwykle przewodzą w demokracji.
Często wierzymy im na słowo.
Nici dynastii, koligacji
łatwo zlepiają się ze sobą.
Są tajne związki, masonerie,
pobyt we Francji, emigracja.
Dziwnych wydarzeń całe serie.
Trudno dociekać, gdzie jest racja.
Wokół wszystkiego co się dzieje
jest zawsze strefa tajemnicy.
Zamknięty zastrzeżony rejestr,
a jednak można nić uchwycić.
Lepka się ciągnie pajęczyna.
Jest zwykle skutek i przyczyna.
Wiele się spraw powiązać da
z krótką historią pana K.

Zostanie po was piosenka



 







Za czym kolejka ta stoi?
Wyrwij murom!
Przeżyj sam!
Ogromna ilość patroli.
Partia górą!
Przemoc.
Cham.
Zakazać i nie pozwolić!
Pochwycić!
Zatrzymać!
Zabić!
Wycofać, a nie wyzwolić.
Przechwycić!
Zabrać!
Osłabić!
Za czym kolejka ta stoi?
Po prawdę.
Po lepsze życie.
Przyjdzie, lecz potem zaboli.
Sami tego nie zrobicie!
Majątek wyprowadzony
zostanie w tych samych rękach!
Dołączcie do przyłączonych!
Zostanie po was piosenka.

Cierpliwość












WYRÓŻNIENIE W KONKURSIE LITERACKIM SOLIDARNYCH 2010

Cierpliwość


Ten, kto nie był spałowany i skopany,
ten, kto nie wie czym nienawiść jest, czym strach -
tylko taki czas świętuje zapomniany.
Generałom pod więzieniem bije w dach.

Kto nie nosił, nie przewoził i nie chował,
nie przemycał przez rogatki i kordony
i nie widział roztrzęsionych luf przy głowach -
może dzisiaj generałom bić pokłony.

Ten, kto drogi nie zastawiał transporterom,
kogo nigdy nie ściśnięto w drzwiach kościoła,
kto nie widział jak rozjeżdża tłum eszelon -
może myśleć, że wybaczyć łotrom zdoła.

Kto nie grzebał, kto nie żegnał, nie rozpaczał,
kto nie pytał, ale głowę w piasek chował,
kto zapomniał o więzionych i tułaczach,
może dzisiaj opowiadać i świętować.

A kto widział i kto poczuł i wycierpiał,
kogo jak psa tu ścigano po ulicach,
kto korzyści nie otrzymał i nie czerpał,
ten nie będzie głowy wznosił przy tablicach.

Wiersz przeczyta. Łzę uroni na wygnaniu.
Powie dzieciom, co to znaczy sprawiedliwość.
Głowę spuści zamyślony na kazaniu
i pomyśli, że świętością jest cierpliwość.

czwartek, 12 grudnia 2013

Światełko dla domu



 









Partia ludzi na wiec woła.
Niosą dzieci od kościoła
światełko dla domu.
Na uczelni komuch
racje swe wykłada.
Kłótnia u sąsiada
o rosyjskie wpływy.
Świat nam nieprawdziwy
wciska telewizja.
Kłamstwo, hipokryzja
denerwują ludzi.
Rankiem trudno się obudzić.
Chłodno na Roratach.
Czasem jest herbata.
Dla dzieci śniadanie.
Kraj czeka na Ciebie Panie.
Patrzy na Betlejem.
Ludzie wciąż mają nadzieję,
że wrócą wartości.
Umęczeni, prości
nie pojmują zmian,
a diabelski plan
pozmieniał znaczenia.
Noc Bożego Narodzenia
zbierze nas w rodzinach.
Będzie przypominać
trudny okres trwania,
a z kolęd śpiewania
nadzieja się zrodzi
w wołaniu - Dopomóż!
Niosą dzieci od kościoła
światełko dla domu.

W oku cyklonu



 










Czterdzieści siedem. Słabo napięte.
Od dawna niedotlenione.
Dziś jest łódeczką. Było okrętem.
Żegluje w nieznaną stronę.

W oku cyklonu prąd je unosi
wahaniem dnia codziennego.
Energii nie ma nawet za grosik.
Spokojnie zmierza ku brzegom.

Filozoficzne. Oszczędne w słowach.
Podobne do serc joginów.
Nie pragnie w życiu nic powodować,
przyspieszać, rwać się do czynów.

Czterdzieści siedem. Bradykardyczne.
Pochmurne. Wciąż bezsłoneczne.
Może to życie nie jest tak śliczne.
Niech chociaż będzie bezpieczne.

Do wirtualnych zmierza rejonów
z majdanem ludzkiej pamięci.
Przystaje często w oku cyklonu.
Kolejny bierze zakręcik.

List



 






Zbuntowało się Zadnieprze.
Pożar tli się w Siczy.
Są nasze chorągwie jeszcze.
Ich zdanie się liczy.

W Kijowie rozejm zerwany.
Ślą posłów do Rusi.
Targują się atamany.
Czekać na mnie musisz.

Orda teraz się nie ruszy.
Step pokryła zima.
Został tylko smutek w duszy.
Musimy przetrzymać.

Chanat łapę swą położy
po nasze granice.
Lepszych czasów trudno dożyć
w takiej polityce.

O Bohunie wieści nie ma.
Nie ma już Jaremy.
Atamanów przyjąć trzeba.
Dłużej zostajemy.

Jest jeszcze na Ukrainie
polskich stanic wiele.
Nie wiadomo kto w rodzinie,
kto nieprzyjacielem.

Świętować Rzeczpospolita
spokojnie nie może.
O zdrowie Waćpanny pytam.
Niech nam Bóg pomoże.

Pan Zagłoba do Warszawy
na elekcję jedzie.
Zda Waćpannie wszystkie sprawy
i ten list powiezie.
 

środa, 11 grudnia 2013

Przedświątecznie



 















Przedświątecznie. Ludzie w domach.
Odblask świeczek na zasłonach.
Przeziębienia już leczą w szpitalu!
Sądzą bez transparentu.
Świat jest pełen wykrętów.
Ludzie długo nie trwają w żalu.

Przedświątecznie. Nerwowo.
Rozliczenia z umową.
Tasowanie i nowe rozdania.
Wylęgarnia kompleksów.
Trwanie bez multiplexu.
Wicher chmury na niebie przegania.

Przedświątecznie. Ruch duży.
Prezydenci w podróży.
Wiele krzyku. Odmiany niewiele.
Nowe listy bogatych.
Upominki na raty.
Adwentowe Roraty w kościele.

Przedświątecznie. Czekamy.
Obowiązek swój znamy.
Wieczornice ozdobią rocznice.
Nagrodzą wielkich panów,
a Jaśko z Kazachstanu
spokojniutko zamiata ulicę.

Przedświątecznie. Rok z głowy.
Stary rząd - całkiem nowy.
Przeżyliśmy i dalej wytrwamy.
Przyjdą wnuki i dzieci.
Gwiazdka dla nas zaświeci.
Obwinimy za wszystko nas samych.



Na Placu Trzech Krzyży



 










Choć się jeszcze nie narodził,
już mu wznieśli krzyże!
Nie wiadomo o co chodzi?
Chcą do żłoba bliżej!

Jakie tam oczekiwanie?
Potrzebne skupienie!
Zbiórka na placu Trzech Krzyży!
Przerwijmy milczenie!

Policzmy się! Idź do spisu!
Przecież są rocznice!
Prezes zwraca się do PiS-u:
Partia na ulicę!

Dla Maryji miejsca nie ma.
Wszystko jest zajęte.
Trzeba odłożyć ten temat.
Świętujmy przed świętem!

Może to Wrogowie Ludu?
Może Herodowie?
Może wierzą: - Nie ma cudów!
Rządy mają w głowie.

A może to strach przed Panem,
co się ma narodzić,
bo proroctwa są już znane.
Będzie władzy szkodzić!

Będzie chciał świątynię zburzyć!
Powie, że jest Królem. 
Trzeba na plac zwołać ludzi!
To jest gra o pulę!

Imperium jest zagrożone!
Czas na Barabaszy.
Pod krzyżami! - Uzgodnione!
Zwołujemy naszych.

Przedświąteczna rewolucja



 









Scena. Plakat. Grupka ludzi.
Do narodu przemówienie.
Elektorat czas obudzić.
Laurowy niosą wieniec.

Ludzie! Wróćcie do sondaży!
Do słupków! Matematyki!
Do znajomych wszystkim twarzy!
Do sejmowej polityki!
Wyszli młodzi na ulicę?
My umiemy też wychodzić!
Dłużej tkwimy w polityce!
Potrafimy wam przewodzić!

Niech Gazeta was prowadzi,
bo jest przecież jak wy - polska!
Narodowców czas usadzić!
Myśl nie może być kibolska!
Potrafimy protestować,
lecz tym razem chodźcie z nami!
Kraj naprawiać, odbudować
razem z naszymi posłami.
Taką mamy ordynację
i będziemy pierwszą siłą!
Korporacje mają racje!

Jeszcze wam się nie znudziło?

wtorek, 10 grudnia 2013

Blask chwały



 








Świat wciąż nie jest wspaniały.
Niewolnicy. Podziały.
Imperialni królowie ziemi.
Człowiek zdaje się mały.
Tworzą program zuchwały.
Masz nie wiedzieć, po co żyjemy.

Jest blask chwały i marność.
Popiół wojny i ziarno.
Kata zmienia się w dobrodzieja.
Kłótnia i solidarność.
Krzyk sprzeciwu i karność.
W ludziach żyje wciąż wielka Nadzieja.

Większa od innych pociech.
Narodziła się w grocie.
Uwielbieniem się stała pasterzy.
Nie mówiła o złocie.
Ludziom rozdała krocie,
a świat wziął Ją do serca i wierzy.

Plan na gorszy chcą zmieniać.
Grożą końcem istnienia
Ludzie są kordonami dzieleni,
ale światło z tej groty
oraz paluszka dotyk
zapewniają - Będziecie zbawieni.

Miesięcznica i Święto.
Pamiętanie. Memento.
Ludzie wciąż się gromadzą po nocy.
Jest przemocy pokusa.
Królowanie Jezusa
jak głosili tak głoszą prorocy.

Wstrząsy i znaków seria.
Upadają imperia.
Czekających Nadzieja nagrodzi,
a życzenie , spełnienie
światłem spłynie na ziemię
z tym przedziwnym misterium Narodzin.



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nasze Betlejem



 









Każdy ma swoje Betlejem.
Miejsce gdzie przyszedł na świat.
Wynosi stamtąd nadzieję
i niesie ją drogi szmat.

Przeróżne są ludzkie dzieje.
Ktoś dłonie pod stopy kładł,
lecz choć wiesz, skąd wiatr zawieje,
obawiasz się jednak strat.

Nie zawsze mędrcy, królowie
ostrzegą: - Trzeba uciekać!
Nie zawsze instynkt podpowie.
Droga przed każdym daleka.

W rodzinie zawsze bezpieczniej,
gdy ludzi spaja Betlejem.
Twe miejsce znaczy cię wiecznie.
Otacza, wspomnieniem grzeje.

Może to tylko przypadek.
Może do spisu wezwanie,
a może po przodkach spadek
i twoje zobowiązanie.

Na dalszą daleką drogę.
Na radość albo cierpienie.
Na wsparcie, kiedy - nie mogę...
Na życie i na zbawienie.

Każdy ma swoje Betlejem
i z niego iskierki w oczach.
Zapala je Narodzenie.
Nowina Dobra prorocza.

Z piany na Cyprze



 











Wyszli z piany na Cyprze
właściciele ciemnicy.
Poszukali tam chytrze
Sezamkowej ulicy.
Potem jak rajskie ptaki
puch znosili do gniazd,
kiedy inne wikłaki
grały nam taniec gwiazd.
Z tego tańca im siły
uzbierało się dużo.
Obce wyspy kusiły,
a wiatr sprzyjał podróżom.
Dusze chciały do raju.
Każdy chciał być Sindbadem,
a ten, kto płacił w kraju,
dalej pozostał dziadem.
Nasze ptaki - nie ptaki,
nasze lokomotywy,
wciąż szukają Itaki -
Penelopy uczciwych.
Przecież nikt nie potrafi
tak cięciwy naciągać.
Cała reszta się gapi.
Ich powrotu wygląda.
Może nigdy nie wrócą,
albo wrócą już goli.
Inni tylko się kłócą.
Kto im na to pozwolił?
W likwidacji jest "Życie..."
a z nim "Rzeczpospolita".
Wkrótce pewnie w sanskrycie
i ten wierszyk przeczytasz.


Baza Ludzi Umarłych



 








W nadbudówce tłok.
Partyjniaków ścisk.
W kąt zepchnięty zbok.
Wrzask. Medialny pisk.

A Baza Ludzi Umarłych
znosi świąteczne pokarmy
i świeczki w oknach zapala.
Huragan słupy pozwalał.

W nadbudówce błysk
i gala na scenie.
Mikrofonów krzyk.
Kolejne dzielenie.

A Bazie Ludzi Umarłych
upiory resztki wydarły
zaoszczędzonych funduszy.
Kolejny marsz wkrótce ruszy.

W nadbudówce wiec.
Krzyk o zagranicy.
Koryto i piec.
Majdan w potylicy.

Dla Bazy Ludzi Umarłych
protesty to stan normalny,
a gdyby był wyjątkowy -
to także problem nienowy.

W nadbudówce śmiech
starych - nowych wodzów.
Gender to nie grzech.
Pomieszany rozum.

Do Bazy Ludzi Umarłych
zgłodniałe podeszły sarny.
Gromadzą już się przy sianie.
Jest cisza. Oczekiwanie.

niedziela, 8 grudnia 2013

Zanim



 








Zanim zakażą nam nazwy Trydent,
zanim z Arabii wróci prezydent,
zanim uwolnią krzyże z zamknięcia -
wybaczmy sobie wszelkie potknięcia
przy pilnowaniu tego co nasze.
Zanim sejmowi nasi Judasze
podstępnym zwodem wprowadzą prawo,
że każda para, a nie chłop z babą
będą od jutra już sakramentem
i nie zostanie z tego, co święte
nic prócz pochodu za trójką króli,
spróbujmy choćby w jednej koszuli
zachować zwyczaj Polskiego Święta.
Niech nowo moda w gender zaklęta
nie zmieni stroju naszego domu.
A Ty nam Panie w tej walce pomóż
i przez markety laską poprowadź!
Niechaj Wigilia wciąż narodowa
i staropolska wciąż u nas będzie.
O pojednaniach wielkie orędzie
niech nie wyprzedza jednania z Tobą.
Wtedy nas obce wpływy nie zmogą,
a matka z ojcem ochronią dzieci
przed tym, co Unia nam tu poleci
i Duch w narodzie Święty nie zgaśnie.
A Ty błogosław - To Polska właśnie!

W godzinie łaski



 















W Maryjnej godzinie modlitw wsłuchiwanych
rodzić się zaczyna muzyka w nas samych,
a wzrok chce spoglądać w dalekie przestrzenie
i w błękity łaski płynące na ziemię.

Na stada, na ludzi, na codzienną pracę
tego, co się trudzi. Na życie tułacze.
Tego, który wstaje. Tego, co się zrywa.
Na dom, który biedę łez chustą zakrywa.
Na wielkie, powszechne czekanie na zmianę.
Na smutek wieczoru i radość nad ranem.

Pan tu przyjdzie w ciszy, lecz anielskie granie
da znać, że się spełnia i oczekiwanie
wypełni się światłem wspaniałej nowiny
wraz z łaską, Maryją i przyjściem Dzieciny.

A my - cisi




 







Nie da ludziom ziemska władza
pomodlić się. Wciąż przeszkadza,
bo dla niej ta szopka ziemska
ważniejsza niż betlejemska.

Ważniejsza niż Jezus Król.
Bez swych stołków czują ból.
Będzie tak do końca grudnia,
bo ważniejsza dla nich Unia!

Inny żłób dla nich się liczy.
Będą kusić, będą krzyczeć.
Będzie ludziom mącić w głowach.
Nasza władza - herodowa.

A my cisi. My spokojni.
Toczą się partyjne wojny,
a dla matek miejsca nie ma.
Wszędzie władza. Wszędzie scena.

Trudno jest o kąt dla cieśli.
Zarobek diabli ponieśli,
a oni każą głosować
zamiast miejsce mu szykować.

Żeby chociaż światło było,
które się nam przewróciło
w huraganie, bałaganie.
Jest jak było nadal Panie.

Inna gwiazda ich dziś budzi.
Mają w nosie prostych ludzi,
ich potrzebę wyciszenia.
Wkrótce to się im pozmienia.

sobota, 7 grudnia 2013

Będzie wiać!




 








Co ruszyło tak panów?
Czy to sprawka orkanu?
Czy Ksawery tak dudni?
Nie! To wybory w Unii!

Co to za wielkie zmiany?
Jesienne huragany?
A może meteoryt?
Nie! To w Unii wybory!

Czy to ISON - kometa?
Czy obniżka i przetarg?
Czy to trzęsienie ziemi?
Nie! To ci - odrzuceni!

Przedświąteczna promocja



 










Apple? Czy Jabłoko?
Już mierzą wysoko
ogryzka obrazem?
Imię Jarosława
i Polska tym razem.
Już nie Republika.
Już nie Krzywe Koło,
a wciąż Sami Swoi.
Wesoło! Wesoło!

A przecież Święta już za pasem


 











A przecież Święta już za pasem.
Niewielu myśli o Jezusie.
Z zapałem powielają prasę
słów bojownicy i pracusie.
Prezes od Kijów jest ważniejszy,
a kij ich pewnie źle prowadzi.
Kiedy się rodzi ktoś najmniejszy
o wielkich wspomnieć nie zawadzi.
O nowej partii, komitetach
i grupach wsparcia honorowych.
O tym, co piszą dziś w gazetach.
O fiasku unijnej rozmowy.
A przecież Święta już za pasem.
Zagłuszą każdy głos reklamy,
a z nimi ryk partyjnych haseł.
Kogo tu chcemy i wspieramy.
Przodują wielcy katolicy.
Ich głos przebija się na forach.
Chcą ludzi widzieć na ulicy.
A może to nie jest ta pora?
Śnieżyca, wicher, zmrok zapada.
Migają świece adwentowe.
Może już jednak nie wypada
głupoty ludziom wciskać w głowę?