Cóż może stary ochroniarz,
gdy nie brak jeleni w górach?
Pilnuje tylko ustronia.
Za mała emerytura.
Cóż może łowca jeleni,
gdzie rogi sterczą kulturze?
Przepisów głupich nie zmieni.
Lodowa czapa na górze.
Cóż może harfistka młoda
na opuszczonej już scenie,
gdy nikt jej ręki nie poda?
Zmrożone lodem sumienie.
Spod śniegu wylazły skały
i Zakręt Śmierci poczerniał,
a struny harfy zadrżały,
gdy koncert ludziom spowszedniał.
Surowa jest rzeczywistość,
która morduje harfistki
i wszędzie widać tę śliskość
i widać koniec jej bliski.
Nadchodzi powoli wiosna.
Topnieje starość i młodość.
Smutek gdzieś w kącie pozostał,
a żal się bije z niezgodą.
Nie zabijajcie harfistek!
Ogrodem są filharmonie!
Świątynie muszą być czyste!
To piękno! Człowieku chroń je!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz