niedziela, 24 marca 2013

Przyjaciele z boiska



 








Jedni chłopcy pochodzą z Pomorza.
Drudzy rodem są z Dolnego Śląska.
Trzecich do nich przywiało z Krakowa.
Do podziału tłuściutka jest gąska.

To przyjaciele z boiska.
Bez głowy. Bez wsparcia stoczni.
Patrzą, gdzie pełna miska.
Przy niej są nierozłączni.

Niejeden mecz rozegrali.
Niejeden sprzedać zdążyli.
Opornych porozjeżdżali,
lecz zawsze tym się chwalili.

Cały kraj dziś się na nich już dąsa.
Coś tam mruczy i cały jest w pąsach.
O cóż chodzi? Nie starczy dla wszystkich.
Dla przyjaciół wyłącznie są miski.

To przyjaciele z boiska.
Bez głowy. Bez wsparcia stoczni.
Patrzą, gdzie pełna miska.
Przy niej są nierozłączni.

Niejeden mecz rozegrali.
Niejeden sprzedać zdążyli.
Opornych porozjeżdżali,
lecz zawsze tym się chwalili.

Kiedy cichną kibice po meczu.
Kiedy lampy się palą pod wieczór.
Znów są razem i śmieją się z reszty,
że się głupot udało napieprzyć.

To przyjaciele z boiska.
Bez głowy. Bez wsparcia stoczni.
Patrzą, gdzie pełna miska.
Przy niej są nierozłączni.

Niejeden mecz rozegrali.
Niejeden sprzedać zdążyli.
Opornych porozjeżdżali,
lecz zawsze tym się chwalili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz