niedziela, 3 marca 2013
Z wachlarzem dat
Może nie w porę. Tak się złożyło,
gdy denerwował wariacją świat,
że niespodzianie wróciła miłość,
bez przerwy wierna, przez tyle lat.
Zamazał marzec pogodą zgniłą
klomby, na których szron biały siadł,
ale dostrzegłem tę moją miłość,
idącą ku mnie z wachlarzem dat.
Wpierw pomyślałem, że się przyśniło,
bo przecież minął już czasu szmat,
ale to ona - ogromna miłość
z najlepszych moich młodzieńczych lat.
Serce mi strasznie mocno zabiło,
bo człowiek stary - właściwie dziad.
Naprzeciw ona - ma wielka miłość,
a ja tuż przy niej, jak za pan brat.
Uścisk był krótki. Wszystko wróciło.
Wietrzyk całuska szybciutko skradł.
Pamiętasz jeszcze? Dobrze nam było.
Ileż to czasu? Ileż to lat...
Nic się właściwie w nas nie zmieniło.
Nikt w swych podróżach nie liczył strat.
Nawet ten marzec, co zwrócił miłość
zdawał się marcem sprzed wielu lat.
Znów wiedzieliśmy, że zaiskrzyło
lecz znowu bliskość rozdzielał świat.
Potrafi tylko prawdziwa miłość
wypalić w sercach tak trwały ślad.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz